środa, 24 lutego 2016

Rozdział 2

Rano obudził mnie budzik o godzinie 7. Nienawidzę wstawać o tej porze. Niestety moja praca zobowiązuje ,a poza tym śniadanie jest o godzinie 8. Wstałam i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Umalowałam się i ubrałam i byłam gotowa na śniadanie. Akurat zegarek wskazywał godzinę 7:56. Wyszłam z pokoju i ruszyłam na stołówkę. Całe szczęście zapamiętałam już ,gdzie co jest. Mam taki problem ,że nie mam dobrej orientacji w terenie...no cóż bywa. Chłopaki razem z trenerem siedzieli już przy stoliku i zajadali śniadanie. Dosiadłam się do nich. Nalałam sobie trochę mleka i wsypałam płatki. Jak zwykle śniadanie przebiegało pozytywnie. Chociaż Piotrek był coś za bardzo cichy jak na niego. Co chwilę ,albo zerkał na mnie ,albo na Kamila. Chyba domyślam się o czym była wczorajsza rozmowa skoczków. W końcu nie wytrzymałam tego napięcia i zapytałam się:
- Piotrek co ty taki cichy dzisiaj?
Żyła jakby nieprzytomny otrząsnął się z amoku. Naprawdę wyglądało to dość zabawnie widząc ,że skoczek jest taki zamyślony. Tylko to nagrać! Spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem:
- A nic,nic Ola...po prostu nie wyspałem się.
- Okej jeśli tak to rozumiem. - zdziwiło mnie to. Od kiedy Piotrek się nie wysypia? Do tej pory zauważyłam ,że to właśnie on miał najwięcej energii ze skoczków co dowodzi na to ,że porządnie nabywał nowej energii poprzez właśnie spanie. Chłopaki również dziwnie na niego spojrzeli. Coś tu nie gra.
- Taa nie wyspał się - prychnął Kubacki - Tu wiadomo o co chodzi. Rzecz w tym ,że tu chodzi o Kam...
Janek dyskretnie kopnął go pod stołem. Zmierzyli się wzrokiem i chyba Dawid załapał o co chodzi bo już wcale nie ciągnął tego tematu. Kamil zażenowany tą całą sytuacją nawet się nie odezwał. Chociaż spojrzał na mnie i uśmiechnął się co odwzajemniłam. Znowu zaczęłam czuć motylki w brzuchu...Kiedy mi to ustanie? Przy żadnym facecie nigdy tak nie miałam. Piotrek dalej nam się podejrzliwie przyglądał. Jednak postanowiłam nie zaprzątać sobie teraz tym głowy.
Nie rozumiem go. Nawet nie możemy na siebie spojrzeć? Wiewiór to naprawdę ma coś nie tak z głową. Kruczek wstał od stołu i jeszcze przekazał nam informację:
- O 11 widzę Was na siłowni. Wszystkich! - pogroził palcem i odszedł.
Po śniadaniu wróciłam do swojego pokoju. Jeszcze prawie 2 godziny zostały do treningu ,więc postanowiłam zadzwonić do swojej mamy. Miałam dać jej znak już wczoraj po przyjeździe ,ale tyle się działo ,że jakoś nie miałam do tego głowy. Teraz jednak dałam jej znać ,że żyje. Po dwóch sygnałach odebrała:
- No w końcu kochanie! Czemu nie zadzwoniłaś do mnie wczoraj? Powiedziałaś ,że zadzwonisz! - rzuciła z pretensją.
- Przepraszam mamo. Kompletnie wypadło mi to z głowy. No wiesz nowe miejsce i w ogóle...
- Rozumiem,rozumiem. Podoba ci się praca? - zapytała z troską.
- Jak na razie jest okej. Wczoraj nie miałam roboty ,ale dzisiaj już zaczynam. Zaraz mamy trening i zacznę wszystko tak jak należy. - powiedziałam.
- No to powodzenia! Masz już jakiegoś na oku?
- Mamo! - zrugałam ją.
- Oj tam. W końcu chciałabym już mieć zięcia. Tata też nie może się doczekać ,kiedy zacznie z zięciem oglądać mecze piłki nożnej. Przecież to dobrze wiesz córciu.
- Wiem...jeszcze musisz poczekać i tata też.
- No skoro tak to jeszcze poczekam. Skarbie muszę kończyć. Śpieszę się do pracy. Uważaj tam na siebie!
- Jasne. Kocham Cię. Pozdrów ode mnie tatę.
- Ja Ciebie też córeczko. Oczywiście pozdrowię! Trzymaj się.
- Pa.
Rozłączyłam się i padłam na łóżko. Czekają niecierpliwie na zięcia? Od kiedy niby? Zawsze mówili mi ,żebym się nie spieszyła z chłopakami. To jest bardzo dziwne. Czuję się jak Sherlock Holmes...wszędzie pełno zagadek wokół mnie. Jak nie Piotrek to teraz rodzice... Przydałoby się zadzwonić jeszcze do mojej najlepszej przyjaciółki Klaudii. Znając ją na pewno czeka z niecierpliwością na relacje. Jakby czytając w moich myślach na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiło się połączenie od niej. Czyżby czytanie w myślach? Najwidoczniej tak!
- Witaj wielki świecie! - przywitała się - No i jak tam w pracy leci?
- Cześć Klaudia. Jak na razie nie jest tak źle. A u Ciebie jakieś zmiany?
- Żadne. Cały czas imprezy haha. W końcu trzeba się rozerwać!
Typowa Klaudia. Uzależniona imprezowiczka. Jestem jej zupełnym przeciwieństwem. Nie lubię imprez. Za to uwielbiam siedzieć w domu pod ciepłym kocem i oglądać moje ukochane seriale lub po prostu czytać książki. Klaudia natomiast to tylko chłopcy i imprezy. Potrafi cały dzień przebywać poza domem. Szybko nawiązuje kontakty. Ja natomiast jestem dość nieśmiała ,ale nie ,aż tak ,żeby nie zagadać czy coś. Mimo to już w gimnazjum szybko załapałyśmy kontakt no i przyjaźnimy się do dziś. Najlepsza przyjaciółka jaką można sobie wymarzyć. Potrafi wysłuchać,wspierać no i przede wszystkim pomaga. Za to ją najbardziej lubię!
- Oczywiście. Tylko imprezy! Chłopaka byś sobie w końcu znalazła ,a nie!
- Oj tam,oj tam. Mam jeszcze czas. Życie jest tylko jedno trzeba szaleć! A ty tam masz kogoś już na oku?
 Prychnęłam. Już wyobrażałam sobie jej minę. Po prostu ,aż zachciało mi się śmiać. Nie wiem czemu nagle mi do głowy przyszedł Kamil. Jednak nie dałam to po sobie wyczuć.
- Nie,nie mam. I jak aktualnie nie zamierzam mieszać się w żadne związki.
- Oj Olka - westchnęła - Ty ciągle o swoim byłym? Widocznie nie byliście sobie pisani. Tak miało być i tyle. W końcu znajdziesz tego jedynego mówię ci. Ja przecież to wiem i ty wiesz.
- No tak. Ty też w końcu znajdziesz tego jedynego.  Wiesz muszę już kończyć ,bo zaraz mamy trening ,a jak się spóźnię to będę mieć przechlapane.
- Haha jasne - zaśmiała się - Trzymaj się kochana tam! Tylko tam nie podrywaj tych seksownych dupci!
-  Klaudia no! Ja tu pracuje ,a nie! - jęknęłam.
- Och tak jasne. Ja już widzę tą twoją pracę. Pa!
- Trzymaj się.
 Z niechęcią spojrzałam na zegarek.Zbliżała się godzina 11 i trzeba było ruszyć tyłek. Wstałam niechętnie i wyszłam z pokoju. No to kierunek siłownia. Dzisiaj z tego co wiem będę musiała dopasować do każdego skoczka indywidualne ćwiczenia. To bardzo proste. Po wczorajszym ich obserwowaniu mniej więcej wiem ,który ma jaką kondycję. Piotrkowi dam chyba te najcięższe...za to ,że po prostu się dziwnie zachowuje. Tak ,jestem wredna. No niestety taka moja natura. Weszłam już na siłownię i zobaczyłam chłopaków rozgrzewających się do treningu. Kruczek każdemu po kolei powiedział nad czym ma popracować. Zajęli się robotą ,a ja dostałam swoje papierki. Każdy zawierał dane skoczka. Spojrzałam na ich statystyki. Nie były najgorsze. Teraz już na pewno wiem kto,jakie dostanie ćwiczenia. Czas minął mi bardzo szybko na papierkowej robocie. Po 2 godzinach męki Kruczek stwierdził ,że to koniec treningu.
- Dobra chłopaki! Po obiedzie wszyscy do gabinetu Oli! Zajmie się Wami.
Chłopacy cali spoceni i zmęczeni ruszyli pod prysznic zmyć ten cały brud. Ja zebrałam wszystkie papierki i zamieniłam jeszcze kilka słów z trenerem na temat predyspozycji skoczków. Poczułam się głodna ,więc szybko zaniosłam papierki do swojego pokoju i ruszyłam na stołówkę. Dzisiaj na obiad pierogi ruskie. Mmm uwielbiam!  Zjadłam jak najszybciej i skierowałam się do mojego gabinetu. Wyciągnęłam potrzebny sprzęt. Przy otwartych drzwiach czekałam na chłopaków. Po chwili usłyszałam na korytarzu głosy. To z całą pewnością oni. Pierwszy w kolejkę poszedł Dawid. Bolała go łydka ,więc zaczęłam go masować. Po wykonaniu odpowiednich ćwiczeń ,które zapamiętałam na studiach Dawid był wolny. Potem to już tylko poszedł Janek,Stefan,Piotrek. Ostatni został Kamil. Nie powiem dziwnie będę się czuła masując go ,wiedząc ,że na jego widok mam motylki w brzuchu...Skoczek jak zwykle wszedł z uśmiechem.
- Okej. Czy coś Cię konkretnie boli? Jeśli tak to zaraz się tym zajmiemy. - powiedziałam.
-  Wiesz co...tak trochę mnie bark boli. Chyba za dużo dźwigałem.
Dotknęłam jego bark ,który wskazał i zbadałam. Na jego twarzy zaraz pojawił się grymas. Chyba ma rację.
- Zdejmij koszulkę i połóż się na plecach - poleciłam. W międzyczasie przygotowałam odpowiedni żel. Kiedy się odwróciłam zaparło mi dech w piersiach. Kamil stał bez koszulki. Jego brzuch był po prostu...no powiedzmy ,że trafiłbym z takimi mięśniami do muzeum. Z całą pewnością. Przełknęłam ślinę i dalej wlepiałam wzrok w jego klatę. Stoch wyrwał mnie z transu:
- To zaczynamy czy nie? - zapytał rozbawiony. Zarumieniłam się. Ale wstyd! Stałam tak i wlepiałam w niego gały. Idiotka.
-Tt..tak jasne. -zająknęłam się - zaczynajmy.
Nie było tak tragicznie. Kamil leżał odprężony ,a ja nie stresowałam się tak. W końcu skończyłam. Skoczek ubrał koszulkę i spojrzał na mnie.
- Masz chłopaka? - zapytał niespodziewanie.
- No...ee..powiedzmy ,że o tej porze to pewnie wybierałabym już suknię ślubną. - wszystkie wspomnienia wróciły. Kochałam go naprawdę ,ale nie wiedziałam ,że on może mi coś takiego zrobić.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię urazić naprawdę. - powiedział.
- Nic się nie stało. Skąd mogłeś wiedzieć?
- No tak. - uśmiechnął się. - Dobra ja zmykam. Dziękuje ci bardzo za masaż. Masz cudowne rączki.
Zaśmiałam się. Kamil ruszył ku drzwi. Zatrzymał się jeszcze w progu.
- Aa zapomniałem! Dałabyś się wyrwać dzisiaj na mały spacer po kolacji? Pokazałbym ci okolicę.
Wieczorny spacer ze Stochem? Brzmi jak jakaś tania komedia romantyczna. Jednak zgodziłam się. Chciałam poznać lepiej te piękne okolice ,ale jak do tej pory nie miałam możliwości. Zmęczona ruszyłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Przydałoby się dowiedzieć co dzieje się w internetowym świecie. W międzyczasie ogarnę też stronę naszego teamu. Ktoś musi to robić ,a ja się chętnie zgłosiłam. Przynajmniej będę miała jakieś zajęcie. Wyciągnęłam laptopa i zaczęłam przeglądać serwisy społecznościowe.

Perspektywa Kamila
Wracałem do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Zgodziła się! W końcu będę mógł ją lepiej poznać...no i będziemy sami. Przynajmniej nie będę czuł przeszywającego wzroku Piotrka. Ciekawe co się stało ,że jednak Ola nie będzie brała ślubu...Zapewne w jakiś sposób ją skrzywdził. Taki facet to po prostu dupek. Przecież takiej istoty jak ta dziewczyna nie da się skrzywdzić...jest po prostu nieziemska! Po raz kolejny uśmiechnąłem się szerzej przypominając sobie minę Oli kiedy ściągnąłem koszulkę. Działam na nią...zresztą ona na mnie też. Nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. Może to jest dziwne ,ale jednak tak myślę ,że jest. Trening mnie wykończył i chciałem trochę poleżeć. Kiedy wszedłem do pokoju zauważyłem ,że chłopaki siedzą i jakby czekali na mnie.
- No w końcu! - powiedział Kubacki - No i jak było?
- Ee..ale w czym? - zapytałem. Oho...chyba coś się dzieje. Tak z pewnością. Ich miny wyrażają wszystko.
- No jak to w czym - prychnął Żyła - No o Olę nam chodzi!
- Zrobiła to co należy i tyle. Naprawdę chłopaki ogarnijcie się. Nic między nami nie ma...znaczy tak myślę - dodałem pod nosem.
- Kamil my Cię znamy ,aż za dobrze...wszedłeś do pokoju z wielkim bananem na twarzy. Nie uśmiechasz się tak bez powodu - odpowiedział Stefan. To fakt. Przy tej dziewczynie nie da rady się nie uśmiechnąć. Taka jakby pozytywna siła działa od niej. Czy to normalne?
- No dobra. - westchnąłem - Zaprosiłem ją dzisiaj na wieczorny spacer to tyle. Jakby to była jakaś sensacja wielka.
- Ha! - krzyknął triumfalnie Piotrek - Czyli jednak jak sądziłem!
- Co sądziłeś? - zapytał nieprzytomnie Kot. Ten to chłopak ma zawrotną szybkość.
- Maciuś - jęknął Wiewiór - Czemu jesteś takim kretynem? Tutaj przecież miłość nam rośnie! Już się nie mogę doczekać ,aż zorganizuje im wieczór walentynkowy! Będzie się działo!
Wszyscy zrobiliśmy facepalmy. Ten to ma zapał! Nic się nie dzieje ,a ten już jakieś wieczory chce organizować...
- Piotrek zamkniesz w końcu swoją buźkę? - spytał Dawid.
- Jak ty się do starszego wyrażasz! Jak tu mam ważne zadanie do wykonania ,a ty mi tu pyskujesz smarkaczu!
Czy wspomniałem już ,że pracuje z ludźmi przy którym moje IQ spada? No to teraz wiecie.
- Kontynuując - powiedział Stefan ignorując Żyłę i Kubackiego ,którzy dalej się sprzeczali - Coś się musiało stać ,że chodzisz taki no...inny niż zazwyczaj po prostu.
- Zaprosiłem Olę TYLKO na spacer. Wielkie mi halo. - odpowiedziałem. Od kiedy oni się interesują moją osobą? Zwariowali no!
- Aa to oto chodzi!
- O co? - spytał znowu Maciek.
- Ech...Muszę tutaj przyznać rację Piotrkowi...Jesteś kretynem! - powiedział Hula patrząc na Kota z ironicznym uśmiechem. - Tu chodzi o reakcję chemiczną zachodzącą aktualnie w naszym Kamilu...
- Reakcję? - zdziwił się Dawid.
- Tak o reakcję.
- No to już jest coś chłopaki - przyznał Żyła - Taka reakcja dochodzi tylko wtedy kiedy w pobliżu jest jakaś dziewczyna...I to nie taka byle jaka. To musi być konkretna panienka.
- Dokładnie tak Piotrek. Kamil - zwrócił się do mnie Stefan. - Ty się po prostu zakochałeś.
Wszyscy na mnie spojrzeli. Kiedy teraz o tym pomyślę może być to możliwe. Żadna dziewczyna nie działała na mnie tak jak Ola. Żadna. Ale czy tak jest naprawdę?
- Sądzicie ,że to może być to? - zapytałem.
- No jasne! - powiedział z entuzjazmem Piotrek - Często na siebie zerkacie,dziwnie zachowujecie się kiedy jesteście razem w pobliżu ,a teraz jeszcze ten spacer...Kamil brachu gratulacje!
- Wszystko się zgadza. - ciągnął dalej Stefan - Zawsze się tak dzieje...wiem coś o tym. - mrugnął.
Chyba czas się z tym zgodzić. Zakochałem się bezpowrotnie. Tylko czy Ola czuje to samo? Jak jej to powiedzieć? Najgorsze jeszcze przede mną.

Po kolacji tak jak umówiłam się z Kamilem ,czekałam na niego przed ośrodkiem. Mimo ,że to praktycznie koniec października wieczór był wyjątkowo ciepły. Po chwili zauważyłam zbliżającą się w moją stronę sylwetkę. Stoch był bardzo wesoły.
- No to ruszamy! - powiedział - Mam ci do pokazania świetne miejsce!
- Okej. - uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy w drogę. Zanim dotarliśmy do celu skoczek pokazywał mi okolice. Szczyrk był naprawdę wyjątkowy i taki magiczny. Podoba mi się. Potem jakoś zapadło milczenie. Szliśmy tak z 20 minut ,aż weszliśmy do małego lasku.
- Chyba nie zamierzasz mnie zgwałcić ,a potem porzucić? - zapytałam z niepokojem.
Kamil zaczął się śmiać. Czy to ,aż takie śmieszne?
- Oczywiście ,że nie - zapewnił - Chociaż skoro mi to proponujesz to czemu nie...
- Stoch!
- No co? Oj nie przesadzaj. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. Czy mówiłam już ,że wygląda uroczo?
Po chwili ukazał się nam niesamowity widok. Jakby w środku lasu było wielkie jezioro. Wokół niego były wszędzie drzewa. Na niebie widać było księżyc. Wyglądało to naprawdę świetnie. Nie mogłam się tym zachwycić.
- Podoba ci się? - zapytał.
- Oczywiście jest pięknie! - powiedziałam.
- Może usiądziemy na tym mostku? - zaproponował. Nawet nie zauważyłam ,że wzdłuż jeziora był mostek. Zgodziłam się. Usiedliśmy tak i wpatrywaliśmy się w tafle jeziora. Było tu bardzo romantycznie.
 - Jeśli mogę wiedzieć to czemu nie jesteś już z tym chłopakiem?
Spojrzałam na niego. Jego włosy były jak zwykle roztrzepane ,a oczy wyrażały szczerą ciekawość. Postanowiłam mu się zwierzyć.
- Po prostu Mateusz...tak nazywa się mój były...zdradził mnie. Pewnego dnia wróciłam od rodziców 2 dni wcześniej niż planowałam. Kiedy weszłam do naszego mieszkania wszędzie były porozwalane ciuchy. Wiedziałam co ujrzę w sypialni. Nie myliłam się. Zdradzał mnie ze swoją koleżanką z pracy. Już od dawna ,a ja głupia nie domyśliłam się. Myślałam ,że mnie kocha...weźmiemy ślub i stworzymy szczęśliwą rodzinę. Byłam po prostu naiwna...nigdy nie wybaczam zdrady. - w moich kącikach zaczęły napływać łzy. Minęły już praktycznie 2 miesiące ,a ja nie mogę się pozbierać. Kamil zauważył to i tak po prostu mnie przytulił. Odwzajemniłam to. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Wiem ,że mogę mu powiedzieć wszystko. Chłopak odsunął się i wciąż na mnie patrząc powiedział:
- Nie jesteś warta takiego dupka...Jesteś wspaniałą dziewczyną i na pewno znajdziesz tego jedynego. Znajdzie się ktoś, kto pokocha Cię bezgranicznie. Zaufaj mi.
Uśmiechnęłam się. Postanowiłam zadać pytanie ,które mnie dręczyło:
- A ty masz kogoś na oku?
Skoczek zmieszał się. Widać ,że zaczyna się stresować.
- Ee no jest taka dziewczyna...,ale nie wiem czy ona czuje to samo co ja. A ty?
- No ja też mam kogoś na oku. Tylko właśnie też nie wiem czy czuje to samo co ja.
Zaśmialiśmy się. Naprawdę dogaduję się z nim. Jesteśmy takie jakby dwie bratnie dusze.
 - Co za zbieg okoliczności! - powiedział - Idziemy po tej samej drodze.
- Na to wygląda.
Siedzieliśmy tak jeszcze z pół godziny. Nawet bez słów rozumieliśmy się dobrze. W końcu zrobiło się późno i trzeba było iść do ośrodka. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami mojego pokoju. Staliśmy tak w ciszy ,aż w końcu Kamil powiedział:
- No to dobranoc. Śpij dobrze.
- Ty również - posłałam mu uśmiech i pocałowałam go w policzek. Stoch zrobił zdziwioną minę ,a jednak po chwili uśmiechnął się. Mrugnęłam jeszcze do niego i weszłam do pokoju. Co za dzień! Byłam tak zmęczona ,że wzięłam tylko szybki prysznic i położyłam się spać. Po 2 minutach zasnęłam. Śniły mi się same przyjemne rzeczy.

Perspektywa Kamila
Nadal oszołomiony stałem pod jej drzwiami. Chyba już nigdy nie umyję tego policzka...ja sobie nie żartuję. Szczęśliwy ruszyłem do swojego pokoju. Byłem strasznie zmęczony po tym wyczerpującym dniu. Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Rozmyślałem jeszcze nad tym wieczornym spacerem. Ma kogoś na oku...ciekawe tylko kto to jest. Wiem ,że w tym momencie jestem o to zazdrosny. Muszę jej to jakoś powiedzieć...tylko jak? A co jeśli mnie wyśmieje? Albo pomyśli ,że to jakiś żart z mojej strony? Na razie muszę z tym poczekać. Znamy się dopiero 2 dni ,a ja chcę jej wyznawać takie rzeczy...trzeba być naprawdę nienormalnym ,żeby takie coś zrobić. Poczekam jeszcze,poznamy się lepiej ,a potem czas pokaże. Zaczęły mi się oczy kleić. Postanowiłem iść już spać. Ciągle myśląc o Oli zasnąłem. Moim zdaniem zapowiada się bardzo ciekawy sezon. Nawet nie wiedziałem ile miałem tym razem racji.

_________________________________________________________________________________
Witam Was z kolejnym rozdziałem!
Dopiero teraz go dodaje. Nie miałam ostatnio chęci do pisania...szkoła,dom,szkoła,dom i tak w kółko. Musicie mi wybaczyć :( Starałam się jak najlepiej ,żeby ten rozdział wyszedł ,ale jak zwykle nie jestem z niego zadowolona xD Miałam kilka różnych wersji ,ale w końcu wybrałam ten i ciągle było coś nie tak xD Robiłam dużo poprawek ,ale dodaje już! Wiem znowu nie jest długi :( Ale plus jest tego taki ,że będzie z tego więcej rozdziałów :)
Chciałabym Wam podziękować serdecznie za przekroczenie 1000 wyświetleń! <3 Jestem naprawdę zaskoczona! Dziękuje Wam bardzo <3
Czekajcie na kolejny rozdział!
Pozdrawiam :***

                             Czytasz = komentujesz :***
             


wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 1

 Cholera! Jak zwykle musiałam zaspać. Pierwszy dzień pracy ,a ja już się spóźniam. Czemu ja muszę mieć takiego pecha? W końcu znalazłam pracę ,gdzie mogę robić to co kocham ,a tu jak zwykle musiałam mieć pecha. Tak w ogóle to jestem Ola. Mam swoje 23 lata i jestem z zawodu fizjoterapeutką. Kiedyś jak byłam mała zawsze marzyłam ,żeby zostać weterynarzem. Uwielbiałam zajmować się zwierzętami ,ale jednak moje plany na przyszłość zmieniły się kiedy byłam nastolatką. Dowiedziałam się o fizjoterapii i chciałam więcej dowiedzieć się o tym. Tak się stało ,że moje plany się zmieniły i odtąd mówiłam rodzicom ,że zostanę fizjoterapeutką. Teraz dostałam prawdziwą szansę na rozwinięcie mojego zawodu. Od 15 minut jestem w trasie do nowej pracy. Zostało mi jeszcze ,gdzieś około 10 minut jazdy do Szczyrku i będę w ośrodku. Stresuję się bardzo bo w końcu zaczynam swoją wymarzoną pracę,o takiej ,której marzyłam od kiedy tylko pamięć mi sięga.Tydzień temu podpisałam umowę i oficjalnie mogę stwierdzić ,że zostałam fizjoterapeutką polskiej kadry skoczków narciarskich! Moje marzenie się spełniło ,bo od dzieciństwa uwielbiam tą dyscyplinę sportową. Pamiętam jak zasiadałam zawsze z tatą przed telewizorem i mocno kibicowałam skoczkom ,a zwłaszcza niepokonanemu Adamowi Małyszowi. Tak do tej pory jest ,że oglądam zawody Pucharu Świata kiedy tylko mogę. Teraz nie wierząc własnym oczom będę sama jeździć na zawody! Nigdy nie sądziłabym ,że takie coś wydarzy się w moim życiu. Mimo to jestem pozytywnie do tego nastawiona. Trener Łukasz Kruczek okazał się naprawdę sympatyczną osobą,zresztą jak reszta sztabu szkoleniowego. Dzisiaj właśnie miałam poznać skoczków narciarskich. Moje rozmyślania musiałam przerwać ,bo akurat zajechałam pod ośrodek w Szczyrku ,gdzie obecnie przygotowują się skoczkowie do sezonu zimowego. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do wejścia. Przy recepcji pokazałam oczywiście recepcjonistce dokumenty ,które potwierdzają moje wejście. Myślała pewnie ,że jestem jakąś fanką ,które oczywiście nie mają tutaj wstępu. Nie była zbytnio zadowolona ,kiedy jej pokazałam to co potrzebne.
- Na halę sportową proszę iść do końca tego korytarza i skręcić w prawo. Tam powinno być wejście na halę. - powiedziała oschle. Coś czuję ,że się nie polubimy. Ruszyłam tam ,gdzie mi pokazała czując na sobie jej niezadowolony wzrok.  Doszłam do końca korytarza i skręciłam w prawo. Zobaczyłam drzwi na halę sportową. Było słychać tam szuranie butów i śmiechy co nie ulegało wątpliwości ,że trening już trwa. Bardzo powoli weszłam na halę. Była naprawdę duża! Skoczkowie akurat biegali ,a Kruczek stał i przeglądał jakieś papiery. Ruszyłam w jego stronę. Tym samym przykułam swoją uwagę skoczków. Przestali biegać i ot tak po prostu zaczęli się mnie przyglądać. Czułam jak ze stresu oblewam się potem ,a ręce mam całe zimne. Jeśli mnie nie zaakceptują to co wtedy? Trener też mnie zauważył ,ale zamiast złości na jego twarzy pojawił się uśmiech. Szczerze mnie to zdziwiło ,bo w innej pracy za takie jedno spóźnienie już dawno byłabym na wypowiedzeniu. Nieśmiało podeszłam i od razu zaczęłam mówić:
- Naprawdę bardzo przepraszam za spóźnienie trenerze. Niestety myślałam ,że nastawiłam budzik ,ale jednak się myliłam...jeszcze raz chciałabym trenera...
- Ale nie musisz przepraszać! - przerwał mi Kruczek - Naprawdę rozumiem i nic się nie stało. Jednak następnym razem będę bardziej surowszy. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. Odwzajemniłam uśmiech. Uff nie jest tak źle! Teraz tylko pozostali skoczkowie.
- Okej skoro już jesteś to trzeba cię przedstawić tym matołkom. Naprawdę jeśli wytrzymasz z nimi sezon to Cię będę podziwiać...serio mówię! - zaczęłam się śmiać. No chyba nie może być tak źle no nie?
- Chłopcy! - zaczął krzyczeć trener - Do mnie ,ale już! Chcę Wam kogoś przedstawić.
Skoczkowie posłusznie podeszli i ustawili się w szeregu. Nadal ciekawie mi się przeglądali. Niektórzy szeptali między sobą ,a inni nawet posyłali mi uśmiechy ,które odwzajemniałam.
- Więc - zaczął Łukasz - Chciałbym Wam przedstawić naszą nową fizjoterapeutkę ,która będzie z nami pracować przez cały sezon zimowy. Jak będzie się dobrze spisywać to zostanie z nami na dłużej. Może opowiesz Ola coś więcej o sobie?
Niech oni przestaną się tak gapić! Jak ja mam spokojnie mówić skoro wlepiają we mnie tak swoje gały? Mam przeczucie ,że robią to specjalnie. Zapowiada się owocna praca,nie ma co.
- Hmm...co tu o sobie powiedzieć? Jak już wiecie nazywam się Ola i mam 23 lata. Pochodzę z Wrocławia ,ale od roku mieszkam w Wiśle. Od dziecka uwielbiam skoki narciarskie i kibicuję Wam jak tylko mogę. No niestety jesteście na mnie skazani przez cały sezon. - zaśmiałam się ,a oni mi zawtórowali.
Pierwszy do mnie podszedł...Piotrek.
- Noo i to ja rozumiem! Dziewczyna z ambicją i do tego taka ładna! - zaczął Piotrek - Ja jestem Piotrek Żyła ten najprzystojniejszy oczywiście hehehehe - zaczęłam się śmiać razem z nim. Wygląda na bardzo pozytywnego człowieka i widać ,że to on jest takim "śmieszkiem" w tym zespole. Ożywieni skoczkowie zaczęli po kolei do mnie podchodzić i się przedstawiać. Poznałam Maćka Kota,Stefana Hulę,Janka Ziobrę i Dawida Kubackiego. Ostatni do mnie podszedł Kamil Stoch. Nagle ciepło uderzyło we mnie jak jakiś wulkan. Co się ze mną dzieje?
- Cześć jestem Kamil miło mi Cię poznać. - uśmiechnął się i wystawił rękę. Uścisnęłam ją ,ale szybko jak oparzona zabrałam ją. Jego dotyk był po prostu jak prąd. Kamil musiał mieć to samo ,bo też zabrał szybko rękę. Staliśmy tak w siebie wpatrzeni ,aż Kruczek nie zażądał dalszego treningu. Chłopaki rozłożyli siatkę i zaczęli grać w siatkówkę. Czemu ja tak zareagowałam na jego dotyk? Zaczęłam się przyglądać skoczkowi. Widać ,że jest bardzo wysportowany...,a te jego niebieskie oczy...stop! O czym ty myślisz?! Nie wiem co się ze mną dzieje...Zauważyłam również ,że sam Stoch często na mnie zerka. Starałam się jednak tym nie przejmować ,ale w brzuchu czułam motylki. Godzinę później trener ogłosił koniec treningu.
Zapytał się skoczków czy ich ,gdzieś coś nie boli. Wszyscy zaprzeczyli i zapewnili trenera ,że wszystko jest w porządku. Plus był taki ,że nie miałam dzisiaj za to roboty. Za chwilę miał być obiad ,a ja jednak poszłam do swojego auta i wypakowałam walizki. Klucz do pokoju dostałam już na recepcji i okazuje się ,że będę na tym samym piętrze co skoczkowie. Wyciągnęłam wszystko co miałam i próbowałam wtargnąć swoje rzeczy na 2 piętro. Po kilku minutach zażartej walki z walizkami w końcu miałam spokój. Zamknęłam pokój i ruszyłam na stołówkę. Z pokoju akurat wyszedł Janek i poszedł ze mną. Pokazał od razu mi ,gdzie znajduje się stołówka. Ruszyłam razem za skoczkami po swój obiad. Byłam strasznie głodna od tych emocji. Kucharka pani Basia okazała się naprawdę miłą kobietą. Chłopaki wskazali przy stoliku  na wolne miejsce...na wprost Kamila. No fajnie. Usiadłam i zaczęłam jeść. Podczas rozmów było dużo śmiechu. Naprawdę polubiłam chłopaków i zdaje mi się ,że oni mnie też. Piotrek właśnie opowiadał mi kolejny kawał ,kiedy przyłapałam Kamila na kolejnym zerkaniu na mnie. Żyła i reszta też to musieli zauważyć ,bo Piotrek chrząknął i powiedział:
- Chłopaki bo obiedzie zaraz do mnie do pokoju. Wiecie musimy chyba coś omówić. - Chłopaki spojrzeli na Kamila ,który nie wiedział o co chodzi ,chodź jednak się zgodził. Ja udawałam ,że mnie to nie interesuje. Chociaż ciekawiło mnie to o czym mają do pogadania.
- Piotrek! - powiedział Kruczek - Mam nadzieję ,że ta "rozmowa" nie będzie taka jak kiedyś co przyniosłeś skrzynkę wódki i po prostu spiłeś chłopaków!
- Ależ trenerze - zaczął przymilnie Żyła - Ja takie coś zrobiłem? Nie mogę sobie przypomnieć...Przecież chyba trener wie ,że ja jestem spokojnym chłopakiem!
- Spokojnym? Czy ty siebie słyszysz Żyła? Ty chyba spokojny to byłeś tylko wtedy jak byłeś dzieckiem.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Kubacki nawet zakrztusił się sałatką i musiałam go mocno walnąć w plecy. Po obiedzie postanowiłam pójść do pokoju i trochę odpocząć. Musiałam nadrobić stracone odcinki "Dr.House". Teraz jest do tego najlepsza okazja ,bo dzisiaj nie mamy nic do roboty.

Perspektywa Kamila
Tak jak poprosił Piotrek zjawiliśmy się w jego pokoju ,który dzielił z Jankiem. Ciekawe o czym chciał pogadać...Siedzieliśmy tak i patrzyliśmy otępiali na Piotrka ,aż w końcu Maciek zapytał się:
- No więc o co chodzi Piotrek? Ostatnim razem taka rozmowa źle się dla nas skończyła...Pamiętasz? Cały dzień przeleżeliśmy w łóżku bo mieliśmy przez Ciebie tego cholernego kaca. - Kot uśmiechnął się ironicznie.
- Nie oto chodzi...nawet nie mam wódki przy sobie ,bo żona mi skonfiskowała przed wyjazdem - Piotrek otarł teatralną łzę - Tu chodzi o naszego kochanego Kamilka.
Wszyscy zwrócili głowy na mnie. Co ja zrobiłem?
- Nie wiem o co ci chodzi Piotrek...Zrobiłem coś czy co? - zapytałem.
- Oj Kamilku...jaki ty jesteś ślepy...
- Ślepy ,gdzie?
- Kubacki ty idioto! Wiadomo ,że przecież mi chodzi o naszą szanowną Olę! Ot co!
- Ej tylko nie idioto! Poza tym co ma z tym wspólnego Ola?
Piotrek westchnął.
- Czemu ja pracuję z takimi idiotami? Nie macie oczów chłopaki?
- Mamy oczy - powiedział Stefan - Chyba wiem o co ci chodzi...
- No w końcu! - ucieszył się Piotrek.
- Cholera jasna! Powiecie mi w końcu o co Wam chodzi czy nie?! - wkurzyłem się. Normalnie grają ze mną w kulki.
- No właśnie - jęknął Kot.
- No dobra ,dobra! - odpowiedział Piotrek - Przecież widzimy wszyscy...no dobra większość z nas - tu spojrzał na Kota i Kubackiego ,którzy najwyraźniej najgorzej z nich kumali - Widzimy jak patrzysz na naszą nową fizjoterapeutkę...
O cholera. Czy ,aż tak było widać ,że na nią tak często zerkam?
- Coo ja? Wydaje Wam się...
- Oj Kamil nie mydl nam oczu. Widzimy co tu się dzieje. - powiedział Hula. Przyznać się czy nie? Fakt spodobała mi się Ola ,ale to nic nie znaczy.
- Chłopaki chyba Wam się coś pomyliło. Ola wydaje się naprawdę fajna ,ale to nie tak jak myślicie.- powiedziałem - Naprawdę - zapewniłem widząc ich niepewne miny.
- No dobra to tyle? - powiedział Kot - Naprawdę Piotrek ty masz jakieś fobie.
- Co ja? To jest życie kochany! Ja już wiem ,że coś się święci zobaczycie!
- O tak jasnowidzący Piotrek się włączył. Dobra koniec tych bzdur! Gramy w Fifę? - zaproponował Dawid. Przystaliśmy na jego propozycję. Chłopaki grali ,a ja byłem jakiś nieobecny. Ciągle myślałem o Oli. Jest taka piękna...te jej brązowe włosy...okej opanuj się Stoch! Postanowiłem przestać o tym myśleć. Włączyłem się w grę i kibicowałem właśnie Kotowi ,który wygrywał z Żyłą.
___________________________________________________________________________
Cześć ludzie!
Witam Was z pierwszym rozdziałem :)
Mam nadzieję ,że się podoba. Jak dla mnie jest trochę za krótki ,ale starałam się jak mogłam :/
Zaczęła się szkoła ,ale jakoś udało mi się napisać :)
Do następnego! :***
                                                Czytasz = Komentujesz :*** 


piątek, 12 lutego 2016

Prolog

                                                                      On
Sława,pieniądze....nic mu do szczęścia nie brakowało. Mógł mieć co tylko dusza zapragnie.
Więc dlaczego wciąż miał pustkę w sercu? No tak. Brakowało mu tego co najważniejsze w życiu.
Miłości. To fakt kobiety kleją się do niego ,ale nie z sympatii tylko z tego ,że ma pieniądze. Typowe kobiety. Kiedy znajdzie tą jedyną? Ma już swoje 28 lat ,ale miłości jak do tej pory nie było i nie ma.
Jednak nie wiedział ,że wkrótce spotka coś ,a raczej kogoś kto odmieni jego życie.

                                                                    Ona
Zwykła z pozoru dziewczyna. Fizjoterapeutka. Jednak miłość dała jej w kość.
Myślała ,że ją kocha. A tu co z tego? Po prostu ją zdradzał. Już nigdy się nie zakocha.
Nie pozwoli na to ,żeby ktoś ją znowu skrzywdził. Miłość jest dla niej już przeżytkiem.
Jednak w głębi serca czekała na tego jedynego. Czemu musiała tak nieustannie cierpieć?
Czy może ona dobierała sobie nieodpowiednich facetów? Chyba tak. Postanowione.
Nie będzie się już mieszać żadne w związki. Jednak nie wiedziała ,że będzie to takie trudne po pewnym spotkaniu...

______________________________________________________________________
Witajcie! :*
Zaczynamy bloga od prologu :)
Mam nadzieję ,że się podoba. Pierwszy rozdział niestety nie wiem kiedy się pojawi.
Musicie czekać. Akurat kończą mi się ferie i zacznie się ostra nauka :/
Jednak postaram się dodawać posty regularnie. Mam nadzieje ,że się uda :)
Do następnego! Pozdrawiam :****

                                         Czytasz = komentujesz :*

czwartek, 11 lutego 2016

Bohaterowie

                                                        Aleksandra Nowak - 23 lata.

"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. "

                                                               Kamil Stoch - 28 lat.
 "Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć."