poniedziałek, 20 maja 2019

Rozdział 10

 Minęły już prawie 2 tygodnie od ostatnich wydarzeń. Nie czuję się na siłach, ale muszę już wrócić do pracy. Zbliża się konkurs w Zakopanem, a skoczkowie potrzebują teraz mojej pomocy. Wydarzenie to jest bardzo ważne, bo chcą się pokazać z jak najlepszej strony zwłaszcza, że będą występować przed swoją własną publicznością.
 Zameldowałam się już w hotelu. Pogadałam trochę z Łukaszem, który mi załatwił, że od tej pory będę w pokoju sama. Bardzo mu jestem wdzięczna, bo wiem, że na pewno nie dałabym rady być z nią w jednym pokoju. Kończyłam właśnie rozpakowywanie kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę! - krzyknęłam.
Do pokoju wtargnęli skoczkowie. Rzucili się na moje łóżko i jak gdyby nic rozgościli się. Przewróciłam oczami. Dorośli faceci, a chwilami jak dzieci...
- I jak tam? - zapytał Piotrek - Trzymasz się jakoś?
- Nie jest najgorzej - odpowiedziałam - Mogło być lepiej, ale postaram się zapanować nad sytuacją.
- Pamiętaj, że jak coś będzie nie tak to przychodź od razu do Nas - powiedział Kubacki - My już damy im popalić!
- No jasne! - powiedział z zapałem Maciek - Zawsze ci pomożemy!
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Mimo, że to wieczne dzieci to strasznie się do nich przywiązałam i uwielbiam ten team. Nie żałuję, że podjęłam się tej pracy.
- Ooo chodźcie tu moje słodziaki! - powiedziałam i zrobiliśmy grupowy uścisk.
- Jak to dobrze, że jesteś znowu z Nami! - rzekł Janek - I tylko nie słodziaki!
- Haha słodziaki moje! - zaśmiałam się.
- Jak to dobrze widzieć Cię uśmiechniętą!
- Taka Ola najlepsza!
- Najlepsza nasza!
Cieszę się, że mam takich przyjaciół. Wspierają mnie i bardzo to doceniam. Gdyby nie oni to nie wiem czy odważyłabym się tutaj wrócić. Nie mogę ich zawieść i dam z siebie wszystko. Po ogarnięciu się ruszyliśmy na obiad. Odkąd przyjechałam nie spotkałam ani razu Ewy i Kamila. Dziękować Bogu! Teraz jednak nadszedł czas konfrontacji z nimi. Będzie ciężko ,ale trzeba to przetrwać. Dopóki Kamil nie przejrzy na oczy to nie mamy o czym rozmawiać. Zauważyłam, że przy stole siedział już cały sztab z Ewą na czele. Miała maślane oczy do Kamila, a ten uroczo się do niej uśmiechał i ciągle były jakieś chichoty z ich strony, aż mnie zemdliło chociaż nic nie jadłam. Skoro tak chce się bawić to proszę bardzo. Nie pokażę mu, że nasze zerwanie mnie zabolało. Usiadłam jak gdyby nic przy stole i posłałam w ich stronę ironiczne uśmiechy. Stoch był w lekkim szoku i od tej pory zrobił się zasępiony. Ewka ciągle mu coś gadała, ale on nie słuchał. Ojejku jak mi przykro...
- Ola lepiej nie wywołuj jakieś burzy - szepnął mi Stefan obserwując całą tą sytuację. Spojrzałam na resztę - wszyscy patrzyli ze współczuciem. Westchnęłam.
- No dobra dam sobie spokój.
Reszta obiadu minęła spokojnie. Wstałam od stołu i ruszyłam do swojego pokoju. Trzeba było coś odpocząć. Zbliżałam się już do windy, kiedy usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się z myślą, że to jednak Kamil chce porozmawiać. Okazało się, że to Gregor. Bardzo się ucieszyłam.
- Gregor!
Przytuliłam się do niego. Przez ten czas związałam się z Austriakiem i można powiedzieć ,że jest moim przyjacielem.
- Tęskniłem - szepnął.
- Ja też - odpowiedziałam, odsunęłam się od niego - Ale opowiadaj co u ciebie!
- U mnie po staremu - uśmiech nie schodził mu z twarzy, zarys jego dołeczków był widoczny - Mów lepiej jak się trzymasz i jak spotkanie z Kamilem.
Wsiedliśmy do windy. Opowiedziałam mu całą obecną sytuację. Gregor stwierdził, że nie ma co się przejmować. Wiedziałam, że chce jak najlepiej, ale ciężko jest się tym nie przejmować. Nie dałam po sobie poznać, że jakoś mnie to ruszyło. Gregor odprowadził mnie pod same drzwi pokoju.
- Powodzenia w kwalifikacjach - powiedziałam.
- Dziękuje przyda się - odpowiedział. Uśmiechnął się i ruszył do siebie. Już miałam wchodzić, ale zauważyłam, że Austriak odwraca się w moją stronę.
- Ola mam pytanie - zaczął niepewnie - Może chcesz się wybrać ze mną na kolację w sobotę po zawodach? O-oczywiście jako przyjaciele.
Śmiesznie było oglądać jak się jąka i stresuje. Zgodziłam się na jego propozycję. To na pewno będzie miłe wyjście.
Leżałam na łóżku i przeglądałam portale. Za chwilę mieliśmy się zbierać, bo kwalifikacje mają się rozpocząć o 18. Bardzo chce zobaczyć skoki w Zakopanem, atmosfera jak co roku jest fantastyczna, a teraz mam okazję sama to przeżyć. Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam. Przede mną we własnej osobie stał Kamil. No to świetnie.
- Co chcesz? - zapytałam chłodno. Był zmieszany, nie wiedział co powiedzieć.
- Porozmawiać.
- A mamy o czym?
Stoch bez pozwolenia wszedł do pokoju. Wpatrywał się we mnie intensywnie, aż gorąco mi się zrobiło. Zawsze tak na mnie działał.
- Ola proszę wróć do mnie. Tak cholernie za Tobą tęsknie.
- Kamil jest mi bardzo ciężko, ale dopóki nie zobaczysz, że miałam rację to do ciebie nie wrócę. Proszę, zrozum to!
W pokoju atmosfera się zagęściła. Nie widziałam jeszcze tak złego skoczka. Zaczynałam się go trochę bać. Odsunęłam się od niego.
- Świetnie - warknął - Ciągle stawiasz na swoim! Kiedy ty przejrzysz na oczy?!
- Słucham? - wrzasnęłam - To ty jesteś ślepy i dobrze o tym wiesz! Nie mam pojęcia co tobą kieruje! Omamiła cię i robi wszystko, żebyś był po jej stronie!
I znowu łzy. Łzy i ból. Nienawidzę tego uczucia. Mam tego dosyć. Emocje trochę mu opadły.
- Wiesz tak myślę i żałuje, że Cię poznałem - szepnął - Zmieniłaś się Ola.
Auć. To tak bardzo boli. Nie ukrywałam już łez. Płakałam jak małe dziecko, a Kamil stał i tak po prostu patrzył się na mnie. Nie wytrzymałam presji.
- To cudownie to słyszeć! - krzyczę - Nienawidzę cię i nie chcę cię więcej widzieć! Z nami po prostu koniec- już szeptałam.
- Ola...
- Wyjdź!
Odwróciłam się i płakałam. Stałam jak głupia. Po chwili usłyszałam trzask. Zerknęłam na swój nadgarstek ,gdzie wciąż miałam bransoletkę, którą dostałam od Kamila. Zerwałam ją i rzuciłam w kąt. Moje drzwi znowu się otworzyły.
- Ola to ty tak krzyczałaś? - oho ekipa przyszła - Pokłóciłaś się z nim znowu? Widzieliśmy jak wyszedł wściekły.
Spojrzałam na nich. Wszyscy byli w szoku.
- Po prostu mnie przytulcie - wyszeptałam.
Oni jak na zawołanie to zrobili. Ewa osiągnęła to co tak bardzo chciała. Ja cierpię, a ona dostała swojego byłego. Wygrała tą walkę, w której nie zamierzam już uczestniczyć.
- Zerwałam z nim już definitywnie - wyszeptałam znowu - Nie chcę znać tego człowieka.
- Ola jak ty dasz radę z nim pracować? - zapytał Janek
- Do końca sezonu zostanę. Ale potem odchodzę to już jest pewne.
- Na pewno? - spytał Stefan.
- Tak.
Ta praca to moje spełnienie marzeń, ale podjęłam decyzję. Szkoda mi opuszczać chłopaków, ale po tej aferze nie chcę dalej tego robić. Kruczek ostrzegał Nas przed aferami, a jak oczywiście to zignorowałam. Jestem tego winna i powinnam się odsunąć od tego świata.

*Kamil*
Po kłótni wyszedłem wściekły od Oli. Ewa miała rację, że mną manipuluje! Byłem zaślepiony w niej, a ona po prostu się zabawiała. Ciężko było mi się skupić na dzisiejszych skokach, ale przetrwałem kwalifikacje, jednak emocje nadal we mnie buzowały. Nie rozumiem czemu ona się tak zmieniła...Nie poznaje jej już całkiem. Może to i dobrze, że to koniec. Jednak dalej myślałem o tym, że ją kocham i może być całkiem inaczej. Po skończonych kwalifikacjach siedziałem w pokoju. Stefan robił coś na telefonie i się nie odzywał. Od początku byli za Olą, odsunęli się ode mnie. Było coraz gorzej.
Bez słowa wstałem i wyszedłem z pokoju. Stefana nawet to nie ruszyło. Kierowałem się do Ewy. Ostatnio jej mogę ufać. Otworzyła mi od razu. Siedzieliśmy ,a ja opowiadałem jej co czuje i jak to wszystko wygląda.
- Nie jest Ciebie wart - powiedziała dobitnie - Zapomnij o niej i żyj dalej. Tak będzie najlepiej.
Spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się ,a w jej oczach zobaczyłem błyski. Jej oczy są kompletnie inne od Oli. Może i ma rację? Ciągle patrzyliśmy sobie w oczy i nie wiem czy to pod wpływem emocji, impulsów po prostu ją pocałowałem. Blondynka od razu oddała pocałunek. Całowaliśmy się coraz namiętniej. Nawet nie poczułem kiedy ściągnęła mi koszulkę. I skończyło się tak jak nie powinno - przespaliśmy się. Zwykły seks bez uczuć. Nie mam pojęcia czemu to zrobiłem.Po całym zajściu Ewa szczęśliwa spała wtulona we mnie, a ja rozmyślałem. Zacząłem mieć wyrzuty sumienia. Zamiast naprawiać relacje z Olą to sypiam ze swoją byłą. Kiedy uprawialiśmy seks nie myślałem o Ewie tylko o Oli. To z nią chciałem się kochać. Kompletnie ogłupiałem. Teraz zrozumiałem, że definitywnie zniszczyłem relacją z osobą ,którą kocham. Straciłem ją i nie odzyskam. Zrobiłem coś czego mi nigdy nie wybaczy. Wstałem. Ubrałem się i po prostu opuściłem pomieszczenie. To nie może tak daleko zajść. Bardzo lubię Ewę, ale nie chce ciągnąć z nią głębokiej relacji. Myśląc o tym wyzywałem się od debili wiedząc, że tak bardzo zraniłem osobę dla mnie ważną. Nigdy już nie będzie tak samo...
                                                                             *
Tam tam taaam oto i kolejny rozdział! Wiem, wiem bardzo namieszałam! Kto by się spodziewał, że Kamil się do tego posunie? Czy jednak do siebie wrócą? Zobaczycie dalej!
Pozdrowienia i najlepszego dla Was!



Aha i dobrych ocen na koniec roku ludki XD

niedziela, 19 maja 2019

Rozdział 9

 Po Turnieju Czterech Skoczni ruszyliśmy do Tauplitz na pierwsze w tym sezonie loty. Trzeba stwierdzić, że turniej nie wypadł najlepiej, atmosfera w drużynie znacznie się pogorszyła. Chciałabym bardzo pomóc chłopakom, ale niestety nie wiem jak.
 Właśnie wysiedliśmy z autokaru i ruszyliśmy do hotelu. Tam bez problemu recepcjonista rozdał nam kluczyki do swoich pokoi. Oczywiście pokój dzielę z moją jakże bardzo ukochaną osobą czyli Ewą. Odkąd się tylko pojawiła bardzo miesza w drużynie, robi wszystko bylebym tylko była daleko od Kamila. Od ostatniej kłótni nie jest między nami najlepiej, ale staramy się to wszystko zmienić choć nie jest łatwo.
- Uff co za podróż! - westchnęłam wchodząc do pokoju i od razu rzucając się na łóżko. Jazda tyle godzin jest zdecydowanie nie dla mnie! Zaraz miała być kolacja, a jeszcze czekało mnie rozpakowanie rzeczy. Zabrałam się za to niechętnie.  Ewa również zrobiła to samo, ale staram się ją ignorować. Do końca sezonu jeszcze 2 miesiące i modlę się, żeby szybko się to skończyło bo już nie daje z nią rady.
- Słoneczko te 3 półki są moje - usłyszałam jej irytujący głos. Odwróciłam się w jej stronę.
- Co proszę? - zapytałam jakże przesłodzonym głosem.
- Głucha jesteś? Mam więcej rzeczy od ciebie, więc te 3 półki są moje!
Parsknęłam. Chyba śni! Przysięgam, że moja cierpliwość mi się do niej kończy.
- Ale mi zostanie tylko 1 półka na ubrania! Żartujesz sobie!
- Ups, to już nie mój problem.
Ciśnienie mi się podniosło. Sztyletowałyśmy się wzrokiem, już miałam jej odpowiedzieć coś niemiłego, ale drzwi od naszego pokoju się otworzyły. Do pokoju wszedł Stefan. Chyba zauważył tą sytuację, bo jego brwi podniosły się do góry ze zdziwienia jednak nie skomentował tej sytuacji.
- Kolacja już jest, trener każe wam schodzić - powiedział i wyszedł.
Szybko wzięłam bluzę i wyszłam byle tylko nie patrzeć na tą zołzę. Mam już tego dosyć!
Przy kolacji atmosfera była dosyć sztywna. Każdy zerkał na siebie jakby miały paść nieprzyjemne słowa. Ewa obserwowała tylko mnie i Kamila.
- Coś się stało, że jesteś taka rozdrażniona? - wyszeptał do mojego ucha Kamil.
- Opowiem ci potem - odszeptałam, bo zauważyłam, że blondynka znowu nam się przypatruje.
Po kolacji poszłam do pokoju Stefana i Kamila. Bez wahania opowiedziałam o sytuacji ignorując grymasy na twarzy mojego chłopaka, które pojawiały się za każdym razem gdy źle mówiłam o Bilan.
- Naprawdę zaczynam jej mieć dosyć, nie widzisz tego, że ona próbuje nas rozdzielić? - zapytałam Stocha.
- Ola tylko ty widzisz komplikacje! Ewa jest w porządku! Czepiasz się jej odkąd tylko dołączyła, nie wiem o co ci chodzi! Spróbuj się z nią dogadać.
Nie wierzyłam. To co mówił Kamil jest kompletną bzdurą. Chłopaki przyznali mi rację co do niej, a mój własny chłopak mi nie wierzy. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Ach tak? To świetnie! Przecież ona jest taka cudowna! Oczywiście JA wychodzę na tą złą! - zaczęłam podnosić głos - Mam już dosyć tych spięć między nami, ale nie mogę w to uwierzyć, że nie chcesz mi w to uwierzyć!
- Ola uspokój się - Stoch również podniósł głos - Masz jakieś paranoje! Ewa jest normalna, nie próbuje nic tu zmieniać, a ty snujesz jakieś spiski i chcesz wszystkich podburzyć przeciw niej!
Zamarłam. Poziom mojego gniewu osiągnął maksimum. Nie udawałam, że zrobiło mi się smutno. Po prostu stałam na wprost człowieka, którego kocham i patrzyłam w jego rozzłoszczone oczy. Pierwsze łzy poleciały.
- Ach tak - szepnęłam - Czyli wszystko jasne. Matko jaka ja byłam głupia - załkałam.
- Ola ochłoń to pogadamy poważnie - odpowiedział chłodno.
- Nie będę już z Tobą rozmawiać. - powiedziałam - Czas żebyś ty przejrzał na oczy. Nie chcę mieć z Tobą już nic wspólnego!
Kamil spojrzał zdziwiony. Chyba nie zrozumiał mojego przekazu.
- Kochanie co ty wygadujesz? Czy ty...ze mną zrywasz? - Jego oczy zalśniły. Zauważyłam w nich głęboki smutek, ale starałam się tego nie zauważać.
- Skoro ona próbuje nas rozdzielić to ja to jej ułatwię. Między nami się psuje, ale ty oczywiście jesteś ślepy - powiedziałam dobitnie - Jeśli zrozumiesz swój błąd to daj znać.
Kompletnie się rozkleiłam. To tak bardzo bolało.
- Ola - rzekł- Ty chyba żartujesz! Przecież Ja ciebie kocham! Ty mnie kochasz!
- Może i mnie kochasz, ale jak to się mówi stara miłość nie rdzewieje.
Ostatni raz na niego spojrzałam. Był tak cholernie przystojny, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Rozpłakałam się i wyszłam. Słyszałam jeszcze jego wołania, ale teraz mam to gdzieś. Nie interesuje mnie ten człowiek. To było pewne, że Kamil dalej ją kocha bez względu na to jakie mu wyrządziła cierpienia w przeszłości. Ja nie zamierzam w tym uczestniczyć. Kolejna osoba, która tak bardzo mnie zraniła, a ja kolejny raz muszę to przechodzić. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy z powrotem do walizki. Muszę odpocząć i to koniecznie. Ewa przyglądała się mojej czynności. Kiedy zabrałam wszystkie moje rzeczy rzekłam do niej:
- Osiągnęłaś swój cel. - mój głos drżał - Teraz możesz być z nim szczęśliwa. Szczęścia.
Opuściłam pomieszczenie zanim usłyszałam odpowiedź. Na korytarzu byli chłopcy. Nie miałam ochoty im wszystkiego mówić. Spojrzeli zdziwieni na walizkę, a potem na mnie.
- Ola co to ma znaczyć? - zapytał Piotrek. - Ty...wyjeżdżasz?
- Tak - odpowiedziałam. - Słuchajcie nie chcę o tym mówić, ale pewnie niedługo się o tym dowiecie. Wyjadę na trochę, ale potem wrócę obiecuje. Trzymam za Was kciuki.
Skoczkowie nie pytali co to za sytuacja, po prostu podeszli i każdy z osobna zaczął mnie przytulać i pocieszać. Poczułam miłe uczucie w sercu i jedyne słowo, które tu idealnie pasuje - przyjaciele.
Uzgodniłam wszystko z Kruczkiem i poleciałam pierwszym samolotem do Wrocławia jaki był. Miał po mnie przyjechać tata.
Kiedy ojciec mnie odebrał nie pytał o nic. W samochodzie panowała głucha cisza. W końcu zajechaliśmy na przedmieście Wrocławia. Cieszę się, że jestem w domu. Muszę przemyśleć parę spraw. Kiedy przekroczyłam próg domu na wprost mnie stała mama ze zmartwioną miną. Nie ukrywałam już emocji i wybuchnęłam płaczem. Rodzicielka mnie przytuliła.
- Cii skarbie- wyszeptała - Będzie wszystko dobrze. Chodź do kuchni zaparzę ci herbatę i opowiesz mi co się stało.
Herbata dała mi ukojenie i mogłam opowiedzieć wszystko. Rodzice słuchali mnie uważnie. Kiedy skończyłam swą opowieść mieli ponure miny. Nie skomentowali Kamila tylko dawali mi słowa pocieszenia. Bo taka jest moc rodziny. Wspierają w każdej sytuacji. Poczułam się o wiele lepiej mając przy sobie moich bliskich.
                                                                             *
Przez te kilka dni mój nastrój był zmienny. Skoczkowie dowiedzieli się już wszystkiego i do mnie wydzwaniali na Skype. Byli wściekli na Kamila i Ewę. Z ich opowieści wynika, że mają ku sobie. Zrobiło mi się znowu smutno. Czyli ja tutaj wypłakuje oczy, a on ignoruje to co było między Nami. Chociaż nie przeczyli chłopcy, że Stoch jest przygaszony. Nie odzywa się do nikogo, zamyka w pokoju, a skoki ma fatalne, że nie kwalifikuje się do zawodów. Strasznie za nim tęsknie, ale staram się być silna i przetrwać tą sytuację. Jak wrócę do swojej pracy będę musiała unikać i jego i ją. Będzie mi z tym bardzo ciężko, ale dam radę. Chłopcy mi w tym pomogą. Bardzo cenię sobie ich pomoc, próbują mnie rozśmieszać, pocieszać i powiem, że jest trochę lepiej. Rodzice też starają się jak mogą. Jednak najbardziej cenię sobie rady mojej przyjaciółki. Odwiedziła mnie już na drugi dzień. Po całej opowieści zwyzywała Kamila od dupków, a Ewę od dziwek i powiedziała, że nie zasługuje na mnie. Potem zrobiłyśmy maraton filmowy i poczułam się jak za dawnych lat. Bardzo cenię sobie pomoc każdej mojej bliskiej osoby.
 Wiadomości o tym, że nie jestem już z Kamilem bardzo szybko rozniosła się w "skoczkowym" świecie. Po 3 dniach od tego wydarzenia pisał do mnie Gregor. Bardzo go polubiłam i podnosił mnie na duchu. Ostatnio rozmawiamy dosyć często przez kamerkę. Cieszę się, że go poznałam.
- Ignoruj tego dupka. Pamiętaj jak coś będzie nie tak to dzwoń, pisz czy przychodź do mnie. Zawsze ci pomogę - uśmiechnął się.
- Dziękuje ci, zapamiętam - odwzajemniłam uśmiech.
Ten człowiek jest dla mnie za dobry! Pogadaliśmy jeszcze trochę ,a potem Gregor musiał lecieć na trening. Przez resztę dnia miałam uśmiech na twarzy.
W domu jestem już tydzień. Sytuacja dalej jest słaba, ale nie jest najgorzej. Pomału moje uczucia zapominają o Kamilu. Nie jest to łatwe i nie nastąpi to szybko. Za bardzo go kocham. Codziennie wychodzę ,gdzieś z przyjaciółką, rozmawiam z chłopakami i Gregorem. Jeszcze kilka dni i będę musiała wrócić do swoich obowiązków. Będzie to trudna sytuacja, ale nie dam im tej satysfakcji. Ważna osoba mnie zraniła, ale ja jemu pokażę, że jestem silna. Jeśli dalej będzie w niej zaślepiony to nie mamy o czym rozmawiać. Dlaczego jest tak trudno wybaczyć osobie, którą się kocha? Mam nadzieję, że wszystko się zacznie układać. Z ulgą powitam zakończenie sezonu, a potem się zobaczy co dalej. Nie mogę się rozklejać i rozczulać nad sobą. Trzeba być silnym.
                                                                             *
Krótki rozdział na powrót! Zdziwieni? Ja też XD
Bardzo długo mnie tu nie było. Zawiodłam, miałam lenia, brak weny. Jednak ostatnio mnie kusiło by tutaj wejść i coś napisać.
I tak oto wróciłam z krótkim rozdziałem! Nie ma on spójności, jest dziwny to wiem XD
Ale może pojawią się dalej rozdziały. Spodziewaliście się takiego obrotu akcji? Wrócą czy jednak nie?

czwartek, 30 listopada 2017

Rozdział 8

Czas na Turniej Czterech Skoczni! Czekam i czekam, aż w końcu się doczekałam! Cieszę się ,że mogę te wielkie wydarzenie zobaczyć "na żywo". Najbardziej prestiżowy turniej w sezonie, no to jest coś! Siedzimy już w hotelu ,a jutro z rana kwalifikacje. Przyznam ,że Oberstdorf to urocza miejscowość, Kamil już oczywiście zdążył mi wszystko pokazać. Natomiast teraz z całą ekipą siedzimy w pokoju Kamila oraz Janka i gramy w karty. Kruczek wpadł tylko okazjonalnie na jedną partię ,a potem sobie poszedł, twierdząc ,że ma dużo papierkowej roboty. Dzięki Bogu ,że ja już swoją skończyłam. Gramy chyba już z 12 partię. Jak zwykle wygrywa Piotrek. Gdzie on się tego nauczył?
- Piotrek kiedy ty w końcu przegrasz? - spytał zrezygnowany Kot.
- Nigdy hehe - zaśmiał się Wiewiór.
- Yhm- mruknął sennie Kamil.
Było już dobrze po północy, akurat skończyliśmy partię (wygrał Wiewiór) i wszyscy poszliśmy spać. Trzeba było nabyć nową energię na jutrzejszy dzień.
   Kwalifikacje poszły nam nieźle. Wszyscy oddali równe, dobre skoki z czego sztab szkoleniowy jest bardzo zadowolony. Chłopaki również cieszyli się dobrymi skokami. Ogólnie wiatr nie przeszkadzał, wszystko poszło świetnie. Kwalifikacje wygrał Richard Freitag. Jutro zawody i tam trzeba pokazać klasę!
Podczas kolacji dowiedzieliśmy się, że przyjedzie nowo zatrudniony "reprezentacyjny fotograf". Na początku wszystko trochę się zdziwiliśmy, ale staraliśmy się tego nie okazywać. Zapewne to Związek zatrudnił fotografa na czas nieokreślony. Z niecierpliwością czekaliśmy na jego przybycie.
Z samego rana trwały przygotowania. Pierwszy konkurs był zaplanowany na godzinę 16. Z tego co wiemy fotograf ma niedługo przyjechać. Właśnie spożywaliśmy śniadanie w miłej atmosferze, kiedy przyszedł Kruczek.
- Chciałbym Wam przedstawić naszego nowego fotografa.
- Kto to jest? - spytał Żyła.
Do naszego stołu kierowała się bardzo ładna blondynka średniego wzrostu. Na oko miała, gdzieś z 25 lat.Wielu skoczków z innych reprezentacji się za nią oglądało. Podeszła z uśmiechem i powiedziała:
- Cześć chłopaki! Sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania co?
Zmarszczyłam brwi. O co tu chodzi? Spojrzałam na skoczków. Byli bladzi i mieli nietęgie miny. Jednak Kamil był najbardziej blady i miał przestraszoną minę. Przełknął głośno ślinę.
- Jestem Ewa Bilan, ale to już chyba wiecie. - uśmiechnęła się.
Chłopcy dalej się nie odzywali. Postanowiłam improwizować.
- Cześć! Jestem Ola - podeszłam do blondynki i wystawiłam rękę - Fizjoterapeutka.
Ewa spojrzała na mnie niezbyt przyjaznym wzrokiem.Uśmiechnęła się z ironią.
- Och, miło mi. - po jej tonie możny było wyczuć, że tak akurat nie jest. Już tej zołzy nie lubię.
- Ewa zostanie z Nami do końca sezonu. Mam nadzieję, że ciepło ją przyjmiecie. - powiedział szybko trener i wyszedł, a wraz z nim Ewa obrzucając wszystkich triumfalnym uśmieszkiem.
- Akurat - prychnął Kubacki - tej małpy nigdy!
- Wyjaśnicie mi w końcu o co tu chodzi? - zapytałam.
- To moja była narzeczona - odezwał się niespodziewanie Kamil, nadal był bardzo blady - Byliśmy ponad 2 lata ze sobą. Zdradziła mnie niejednokrotnie kiedy ja jeździłem na zawody.
- Boże tak mi przykro Kamil. - wstałam i tak po prostu go przytuliłam.
- Nigdy jej nie lubiłem - stwierdził Hula - Zawsze odnosiła się do Nas jak do jakiś robaków.
- Ale Kamil był zaślepiony w niej - stwierdził Piotrek.
- Niestety to moja wina - westchnął Stoch - Ale po co ona wróciła?
- Pewnie, żeby Cię odzyskać - rzekł Janek - Bez powodu by się tu nie zatrudniła. Przecież my dla Niej jesteśmy nikim co nie?
- Jeśli będzie próbowała jakiś sztuczek to przyrzekam, że jej nakopie do tyłka - warknęłam. Niech tylko spróbuje coś zrobić!
- Oo jaka agresywna - zaśmiał się Piotrek- Też już ją znienawidziłaś?
- Wystarczyło spojrzeć jak patrzyła się na Kamila - powiedziałam - Gdyby mogła to by zgwałciła go tutaj na tej stołówce.
- Ty też się tak na mnie patrzysz - powiedział z uśmiechem Kamil.
- Ale to w końcu ja - teatralnie zarzuciłam włosy. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zazdrość u mnie wzięła górą. Równo o godzinie 13 zajechaliśmy pod skocznię. Niedługo miała się odbyć seria próbna. Woleliśmy być wcześniej, żeby lepiej się przygotować. Przez tą całą podróż Ewka mnie denerwowała jak nie wiem. Trzepała rzęsami do Kamila, a on jak gdyby nic sobie z tego nie robił. Można stwierdzić, że jemu się to nawet podobało...Trzymałam się blisko Dawida, bo nie miałam jakoś ochoty na towarzystwo tej dwójki.
Ewa zażądała, żeby skoczkowie przed rozgrzewką jeszcze pozowali do zdjęć. Po ich minach zauważyłam, że niezbyt chętnie to robią. No tak skoro taka blondyna jest fotografem to się nie dziwię...Oni dalej pozowali, a ja zobaczyłam zaparkowany austriacki autokar. Od razu przyszła mi pierwsza myśl: "Gregor". Nie patrząc na innych ruszyłam w tamtą stronę. Zauważyłam dziwne spojrzenia Austriaków. No tak, pewnie myślą, że jestem jakąś napaloną hotką...Schlierenzauer uśmiechnął się do mnie i przytulił.
- No cześć! - odpowiedziałam - Jak tam przygotowania?
- Jest całkiem nieźle, mam nadzieję, że konkurs odbędzie się dla Nas pozytywnie - powiedział z uśmiechem - A Ty czemu nie jesteś z Polakami?
- No wiesz, postanowiłam trochę odpocząć od Tych czubków.
- Rozumiem - uśmiechnął się - Masz ochotę na gorącą czekoladę?
- Z chęcią! - rzekłam ochoczo. Jest strasznie zimno, a gorąca czekolada jest najlepsza na takie rzeczy.
Ruszyliśmy w stronę budki. Cudownie było wypić tą gorącą ciecz! Świetnie nam się rozmawiało, ale w końcu Gregor musiał się rozgrzewać, a ja wróciłam do drużyny. Zrobiłam to niechętnie.
Chłopcy się rozgrzewali, a ja wolałam posiedzieć sobie w domku i poczytać książkę skoro nie mam nic do roboty. Na szczęście Ewa zniknęła mi z oczu i dzięki Bogu... Po 20 minutach skoczkowie zaczęli przebierać się w kombinezony i kierowali się na skocznię. No tak, zaraz seria próbna. Wszyscy wyszli tylko został jeszcze Kamil. Ignorowałam go.
- Gdzie byłaś tyle czasu? - zapytał niespodziewanie.
- Z Gregorem - odpowiedziałam niechętnie. Dalej nie odrywałam się od książki.
- Z Gregorem?
- No przecież mówiłam, że tak - westchnęłam.
- Kochanie wiesz, że jestem w tym momencie cholernie zazdrosny - mruknął mi do ucha. Przeszły mnie dreszcze. Spojrzałam na niego. Wyglądał w tym momencie tak słodko.
- Jakoś tego nie zauważyłam - szepnęłam. Uśmiechnął się zadziornie.
- Mam ci to udowodnić? - spytał uwodzicielsko.
- Oczywiście.
Zaczął się do mnie zbliżać. Mieliśmy się już całować, kiedy do pomieszczenia ktoś wpadł. Akurat w takim momencie! Mogłam się spodziewać, że to była Ewa.
- Ups - zachichotała - Przeszkodziłam Wam?
- Nie - odpowiedział szybko Stoch - Ja już muszę lecieć na skocznię.
Po sekundzie już go nie było. Zostałam z tą małpą. Spojrzała na mnie.
- I tak będzie w końcu mój - syknęła - Zapamiętaj to sobie dokładnie.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Nawet nie zauważyłam, że wyszła. A to bezszczelna zołza! Co ona sobie myśli? Zaczęło się we mnie gotować. O nie, nie, nie. Tak się bawić nie będziemy. Ja jej pokażę do kogo należy Kamil!
Zawody nie poszły po naszej myśli. W pierwszych zawodach zdyskwalifikowali Żyłę, a najlepszy okazał się Kamil, który zajął 15 miejsce. To nie jest jak na razie sezon naszych skoczków...Kiedy widziałam ich strapione miny po prostu w sercu czułam smutek tak jak oni. Może następnym razem będzie lepiej...Na dodatek Ewka jeszcze bardziej ich dołowała twierdząc, że są żałośni i powinni zabrać się za robotę. Myślałam, że tej małpie przywalę tam. Jak ona śmie ich jeszcze tak poniżać! Zawody wygrał Peter Prevc. Trzeba przyznać, że formę to on ma. Nawet dużą. Spakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy do hotelu. W autokarze panowała cisza. Kruczek chciał powiedzieć coś, ale za każdym razem zamykał usta. To nie tak miało być...

Podczas kolacji panowała cisza. Nikt jakoś nie miał ochoty na rozmowę. Postanowiłam ingerować.
-Chłopcy- zaczęłam - Ja wiem, że ten sezon nie zaczął się tak jak marzyliście, ale pamiętajcie, że dla mnie jesteście wielcy w tym co robicie. To naprawdę wymaga wielkiego poświęcenia i jestem pod wielkim wrażeniem. Zapamiętajcie to sobie.
-Dzięki Ola - powiedział Hula lekko się uśmiechając - To wiele dla Nas znaczy.
Atmosfera od razu się zmieniła. Skoczkom polepszył się nie co humor. Oto właśnie mi chodziło. Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Kiedy weszłam do swojego zauważyłam porozwalane rzeczy i jakąś walizkę.
- Znowu ci idioci grzebali w moich rzeczach? - warknęłam.
- Och nie to tylko ja - z łazienki wyszła Ewka. Stanęłam jak wryta. To są chyba jakieś nieśmieszne żarty. - Co tak stanęłaś jak słup soli? - powiedziała sarkastycznie - Od dzisiaj mieszkamy razem w pokoju do końca sezonu. Trener na pewno Cię poinformował.
Jej mina była triumfalna. Co ona sobie wyobraża? Jedynie odpowiedziałam:
- A okej - i tak po prostu wyszłam.
Skierowałam się do pokoju chłopaków. Szybko zatrzasnęłam drzwi.
- A Tobie co? Pedofil Cię jakiś gonił? Hehehe - zażartował Piotrek.
- Jest o wiele gorzej - rzekłam - Ta małpa będzie mieszkać ze mną w jednym pokoju do końca sezonu! Ja nie dam rady!
- Boże Ola tak ci współczujemy - powiedział Kot - Ale dasz rade tej zołzie!
- No mam nadzieję...Tak w ogóle to gdzie jest Kamil?
- Pewnie u Siebie siedzi. Wiesz jest zmęczony i wolał być sam. - odrzekł Stefan.
- Okej, to dobranoc chłopcy.
- Dobranoc - odpowiedzieli chórem.
- Dasz rade! - krzyknął Dawid.
No oby tak było. Bo jeszcze raz coś do mnie powie nie tak, to przysięgam ,że uderzę ją w ten pysk. Wiem, że nie powinno się oceniać tak szybko ludzi, ale tu od razu śmierdzi na kilometr. Janek miał rację. Ona musi mieć jakiś cel skoro tutaj wróciła. Z opowieści chłopaków rzeczywiście wynika, że traktowała ich jak zera...Jeszcze ten jej dzisiejszy tekst: "I tak będzie w końcu mój". Na samą myśl zrobiło mi się niedobrze.
Na korytarzu było słychać głosy. Okazało się, że to Kamil z Ewką...Zaraz z kim?! Spokojnie ze sobą rozmawiali, ale widać było, że blondynka się do niego klei jak cholera. Stoch sobie nic z tym nie robił!
W końcu mnie zauważyli.
- O cześć kochanie - skoczek podszedł do mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się triumfalnie do dziewczyny. No to ma dziewczyna za swoje. Widać, że była wściekła jak osa. Ups..
- To wy jesteście razem? - wydusiła w końcu.
- Och no pewnie! Już od miesiąca, nie wiedziałaś? - odpowiedziałam.
- To życzę szczęścia - rzekła jadowicie i poszła do pokoju.
- Haha - zaczęłam się śmiać - Widziałeś jej minę Kamil?
Spojrzałam na niego. Nie było mu jakoś do śmiechu.
- Co jest?
- Ola - westchnął - Daj jej szansę. Ona nie jest taka jak ci się wydaje. Rozmawiałem z nią i się zmieniła naprawdę.
- Wierzysz jej? Po tym co ci zrobiła? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Każdy się zmienia, uwierz mi.
Prychnęłam.
- Wierzysz takiej małpie, że się zmieniła, no naprawdę! Kamil ona chce Cię odzyskać rozumiesz!
- Bzdury! Po prostu chce zacząć od nowa! Uwzięłaś się tak na nią, bo chłopaki ci naopowiadali takie rzeczy!
No nie wierzę. Nie poznaje Kamila. Wierzy jej, a nie mi?
- Serio jej wierzysz? To super! Leć do niej, w końcu to twoja była - warknęłam - Przecież jej wierzysz, a mi nie!
- To nie tak - dodał z naciskiem - Mało jest prawdopodobne, że ona jest taka sama. Daj jej szansę, proszę!
- Wypchaj się tą szansą! - warknęłam - Leć do Ewy lepiej, a mi daj spokój w końcu.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do pokoju. Kamil jeszcze mnie wołał, ale ja już nie słuchałam.Miałam dość dzisiejszego dnia. Ignorując dziewczynę, poszłam do łazienki, umyłam się i wskoczyłam do łóżka. Odwróciłam się plecami do Ewki. Ciągle myślałam o tej kłótni. Nie powinnam tak na niego naskakiwać, ale do Kamila się inaczej nie dotrze. Omamiła go, a on idiota jej wierzy. Przez głowę przeszła mi najgorsza myśl...A co jeśli on ją dalej kocha? W końcu stara miłość nie rdzewieje...Jeszcze bardziej miałam ochotę udusić tą blondynę poduszką. Musiała się pojawić akurat, kiedy dobrze nam się układa! Usłyszałam wibrację mojego telefonu. Sięgnęłam po niego. Dostałam wiadomość od Kamila:
" Ola zastanów się nad tym naprawdę. Nie chcę się kłócić przez taką głupotę. Ewa chce się zmienić, zaufaj chociaż mi. Tęsknię i bardzo kocham."
Prychnęłam. Akurat chce się zmienić...Nic nie odpisałam na wiadomość. Po jakiejś godzinie udało mi się zasnąć.

Z samego rana spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Nasz kolejny cel to Garmisch - Partenkirchen. Może tym razem szczęście dopisze chłopakom i lepiej spiszą się na zawodach. Nadal byłam obrażona na Stocha. Wierzy tej idiotce, że się zmieniła...Akurat! Nie mam grosz zaufania do niej. Opowiedziałam skoczkom całą sytuację i oni zgodzili się razem ze mną. Byliśmy coraz bliżej miejscowości. Kamil i Ewa gawędzili jak starzy znajomi, doprowadzało mnie to już do szału, byli zdecydowanie za blisko siebie...Trzymałam się blisko chłopaków, a Stocha najzwyczajniej ignorowałam. Chciał kilka razy ze mną porozmawiać, ale ja to mu nie umożliwiałam. Niech lepiej przemyśli sobie tą całą sprawę. Zameldowanie w hotelu przeszliśmy bezproblemowo. To chyba jakiś cud! Niestety dalej dzieliłam pokój z Ewą. Zajęłam łóżko i postanowiłam się rozpakować. Obiad był o 14, więc mam jeszcze dużo czasu. Blondynka od razu rzuciła walizkę i wyszła z pokoju. No i bardzo dobrze, chociaż na chwilę będę miała spokój. Włączyłam mojego ukochanego Jamesa Arthura i zaczęłam rozpakowywanie. Po godzinie skończyłam. Zabrałam chyba z połowę szafy...Na szczęście dzisiaj chłopcy mają wolne to i ja mam. Jutro rano trening na siłowni, a wieczorem kwalifikacje. Postanowiłam poleżeć i posłuchać trochę muzyki, pisząc jednocześnie z moją przyjaciółką. Oczywiście zwierzyłam jej się z tej zaistniałej sytuacji. Była strasznie oburzona. Jak ona to napisała: "Dorwałabym tą dziwkę i kłaki jej powyrywała, a Stochowi dałabym porządnie w pysk". Aż na tą myśl się zaśmiałam. Zawsze tak impulsywnie reagowała. Jednak ma rację. Ewa dopiero zaczyna swoje działanie. Muszę być na to przygotowana. Jednak nie wiedziałam, że Ewa da mi popalić i te skutki nie będą dla mnie najlepsze...

________________________________________________________________
BUM BUM BUM!
Kto to wrócił na bloga? JAAAAAA! Tak wiem, że się nie cieszycie xD
Nie będę się tłumaczyć czemu nie było mnie tyle miesięcy. Powód jest jasny - lenistwo i brak chęci.
Ostatnio tak siedziałam i po prostu wzięła mnie ochota na pisanie. I tak oto wróciłam :)
TAKŻE LUDZISKA! POKAŻCIE, ŻE JESZCZE TU JESTEŚCIE I MAM DLA KOGO PISAĆ!
(Nie obiecuje oczywiście, że rozdziały będą tutaj często się pojawiać - taki minus)

Pozdraaawiam,
Aleks M.

wtorek, 7 lutego 2017

INFORMACJA!

Rozdziału nie ma prawie miesiąc. MIESIĄC. Jestem na siebie strasznie zła. Wybaczcie mi. Kończył mi się pierwszy semestr i musiałam jakoś sobie odpuścić tego bloga, a zająć się nauką. Już jestem po (na szczęście) ,a do tego od soboty zaczynam ferie, także coś naskrobię i mam nadzieję ,że pojawi się rozdział :D
Pozdrawiam,
Aleks M.

niedziela, 15 stycznia 2017

Rozdział 7

Wigilia. Mój ulubiony czas. Czas ,który mogę spędzić ze swoją rodziną, nie patrząc na żadne sprzeczki i kłótnie. Taka magiczna chwila ,gdzie zapominamy o wszystkim i oczekujemy narodzin Jezusa. Łączy to wszystkich ludzi bardzo silną więzią. Do rozpoczęcia uczty zostało niewiele. Pomagałam swojej mamie w kuchni ,a teraz stoję przed szafą i zastanawiam się w co ubrać. Ten dylemat...Po 15 minutach sterczenia, zdecydowałam ubrać się w koronkową sukienkę o kolorze kremowym sięgającym do kolan. Rozpuszczę jeszcze tylko włosy i będzie idealnie. W tle leciała muzyka z laptopa. Po chwili jednak usłyszałam komunikat ,że ktoś dzwoni do mnie ze Skype'a. Odwróciłam się i zobaczyłam połączenie "Kamil dzwoni", jakoś wcale mnie to nie dziwi. Szybko odebrałam połączenie.
- Cześć kochanie - powiedział Kamil ,zanim ledwo zdążyłam się odezwać. Był ubrany już w elegancką koszulę ,która świetnie podkreślała jego mięśnie. - Jak przygotowania do świąt?
- Cześć - odpowiedziałam - W sumie nieźle. Pomogłam już mamie i możemy czekać na pierwszą gwiazdkę. A u Ciebie?
Ku mojemu zdziwieniu Stoch zaczął chichotać.
- Moja mama lata od rana jak opętana - powiedział rozbawiony - Wiesz u Niej musi być wszystko dopięte na ostatni guzik. Chce jak najlepiej przyjąć rodzinę. Kazała mi siedzieć spokojnie razem z tatą ,a Ona sama wszystko zrobi z moimi siostrami.
- To u mnie nie jest tak źle. A tak w ogóle zapowiedziałeś mój przyjazd?
- Eee - podrapał się po głowie - No nie. Jakoś nie miałem do tego okazji. Ale powiem im na Wigilii - zapewnił - A ty już powiedziałaś o mnie?
- Właśnie zamierzam powiedzieć na kolacji - uśmiechnęłam się - Wiesz co muszę już kończyć ,bo tata mnie woła. Wesołych świąt kochanie!
- Okej, wesołych! Kocham Cię!
- Ja Ciebie też. Pa!
Po skończeniu rozmowy, zeszłam na dół. Rozstawiliśmy stół i roznosiłam potrawy. Zaczęłam już robić się głodna. Reszta mojej rodziny również czekała z niecierpliwością. Ciekawe jak zareagują na moją wiadomość...
- Pierwsza gwiazdka! - krzyknął mój młodszy brat Kacper. Co roku to samo. Mój 12-letni brat zawsze stoi przy oknie i oczekuje tej gwiazdki. Jak ja się stęskniłam! Tradycyjnie zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Życzenia jak życzenia. Oczywiście większość życzyła mi kawalera ,ale się zdziwią jak im powiem...
Po godzinie byłam już najedzona. Chyba nie zmieszczę się już w swoje spodenki. Przyszedł czas na prezenty. Połów był całkiem niezły, oczywiście też nakupowałam dużo prezentów. Byłam na świątecznych zakupach i sprawiłam Kamilowi złoty zegarek. Odłożyłam trochę pieniędzy, mam nadzieję ,że mu się spodoba. Po kolejnej godzinie nadszedł czas na powiedzenie prawdy. Trochę się stresuję..
- Ee- zaczęłam - Mamo, tato chcę Wam coś ważnego powiedzieć i całej reszcie też.
- A co to takiego kochanie? - spytała moja ciocia Renata.
- No bo wiecie - powiedziałam - Jestem fizjoterapeutką i poznałam tam wielu skoczków...
- Oo znalazłaś sobie jakiegoś kawalera? - zapytała moja druga ciocia.
Wszyscy na mnie spojrzeli. Cisza nastąpiła nagle. Cholera...
- Tak - powiedziałam pewnie - Tak znalazłam ciociu. Jestem z Nim już od miesiąca.
- Czemu nam nie powiedziałaś? - spytał z wyrzutem mój tata.
- Chciałam utrzymać to w tajemnicy i teraz była okazja ,aby Wam powiedzieć. Mam nadzieję ,że się cieszycie...
- No pewnie córciu! To jak się nazywa? - spytała z entuzjazmem moja mama.
- Kamil, jest oczywiście skoczkiem.
- Oo - powiedział zachwycony dziadek - To ten Kamil Stoch?
Tata wytrzeszczył oczy. No tak był wielkim kibicem skoków, więc nie dziwne ,że dowiedział się ,że jego córka chodzi z sławnym skoczkiem.
- Tak to ten dziadku. Jestem z nim bardzo szczęśliwa.
- Trzeba to oblać! - krzyknął wujek Krzysiek.
Przyjęli to lepiej niż myślałam. Naprawdę cieszyli się z mojego związku i mocno mi kibicowali. Moi rodzice już szczególnie byli zachwyceni. Powiedziałam im ,że jutro Kamil po mnie przyjedzie i zapoznam ich z nim. Jestem bardzo szczęśliwa. Mam wspaniałą rodzinę i chłopaka. Nie wiem co by mogło zburzyć moją euforię...Cała rodzina normalnie upiła się z mojego związku! Cieszyli się bardziej niż w wtedy, kiedy dowiedzieli się o moim związku z Mateuszem. To dobry znak. Znak ,że trzeba zapomnieć o przeszłości i iść dalej. Razem z Kamilem.


Perspektywa Kamila
Cała rodzina żartuje, popija alkohol i je. Wiadomo rodzinna atmosfera. I to najbardziej lubię. Strasznie stęskniłem się za moją rodziną...Można powiedzieć ,że nie ma mnie prawie pół roku w domu. Tylko na święta zawsze wracam ,a potem dalej jeżdżę na zawody. Życie skoczka nie jest łatwe, ale przyzwyczaiłem się już do tego i moja rodzina też. Dokończyłem ostatni kawałek ciasta i postanowiłem już nie jeść. Nie wolno mi się tak strasznie objadać, takie życie sportowca. Czas wkroczyć do akcji. Trzeba w końcu powiedzieć im no nie? Chociaż boję się im powiedzieć. Nie wiadomo jak zareagują na tą nowinę, ale wiem jedno. Mimo tego chcę dzielić z Olą swoją przyszłość. W tym nikt nam nie przeszkodzi!
- Mamo, tato - zacząłem - Chciałbym Was coś bardzo ważnego powiedzieć.
Zwrócili na mnie swój wzrok, zresztą reszta rodziny również z zaciekawieniem patrzyła się na mnie.
- O co chodzi synu? - zapytał mój tata, dolewając sobie jeszcze kieliszek czerwonego wina.
- No bo ee...- zacząłem się jąkać - Ee ,no mam dziewczynę. Nazywa się Ola, jest fizjoterapeutką mojej kadry no i jesteśmy ze sobą od miesiąca. - wypaliłem.
Wujek Radek wytrzeszczył oczy. Inni również byli poruszeni. To takie straszne?
- Naprawdę synku? - zawołała moja mama - Czemu wcześniej nam nie powiedziałeś? Cieszę się bardzo! Prawda Bronek? - kobieta szturchnęła swojego męża łokciem.
- Tak...Tak oczywiście - powiedział. - Synu gratuluję ci bardzo, mam nadzieję ,że okaże się już tą jedyną.
Reszta rodziny mi pogratulowała. Przyjęli to o wiele lepiej niż myślałem!
- To kiedy ta młoda dama Nas odwiedzi? - spytał w końcu mój ojciec.
- Jutro, jeśli to nie problem. I chcemy zostać tu jeszcze kilka dni. No wiecie, teraz będziemy trenować w Zakopanem ,więc jest do tego idealna okazja, a potem wybywamy na Turniej Czterech Skoczni - odpowiedziałem.
- Ależ skąd synku! - żachnęła się mama - Z miłą chęcią ją przyjmiemy! To dobrze ,że ją zaprosiłeś ,bo lepiej pozna naszą tradycję i rodzinę. Skąd Ona jest?
-  Z Wrocławia pochodzi ,ale od roku mieszka w Wiśle - sprostowałem -Okej, jutro z rana po nią jadę, także oczekujcie Nas - oznajmiłem.
- A jej rodzice o Was wiedzą? - spytała moja babcia.
- Jutro ich właśnie poznam. - uśmiechnąłem się.
- No to dobrze - odpowiedziała babcia.
- No czas najwyższy Kamil na jakiś poważny związek. W końcu masz już swoje 28 lat! - mruknął tata.
- Wiem o tym - przewróciłem oczami - Jestem pewny ,że Ola to ta jedyna. Chcę z nią być bardzo.
Kiedy zrobiło się już późno postanowiłem iść spać. Rodzina dawno się rozjechała do domu. Wstaję bardzo wcześnie, bo do Wrocławia jest kawałek drogi. Ale w końcu zobaczę swoją dziewczynę! Przez te kilka dni bardzo się za nią stęskniłem. Boję się trochę ,że jej rodzice mnie nie polubią. Tego najbardziej się obawiam, ale jestem pozytywnej myśli. Po takich dość nie miłych rozmyślaniach, usnąłem.
Wstałem po 6 rano, wypiłem kawę i wyszykowałem się. Trzeba zrobić jakieś wrażenia na jej rodzicach...Upewniłem się ,że spakowałem jeszcze prezent dla Oli i ruszyłem w trasę. Jak nie będzie korków to może będę u Niej przed 10 rano. Stres jest coraz większy. Będzie dobrze...

Perspektywa Oli
Od rana chodzę zdenerwowana. Nie wiem sumie dlaczego, ale mam nadzieję ,że Kamil dotrze bezpiecznie. Prószy u Nas dość gęsty śnieg i martwię się ,że coś się stanie. Po 9 zadzwonił do mnie Kamil z informacją, że została mu już niecała godzina do Wrocławia. Patrzę na zegarek - za piętnaście dziesiąta. Moi rodzice też czekają na swojego - no tak myślę - przyszłego zięcia. Postawiłam swój prezent dla Kamila na stole. Ładnie go wczoraj zapakowałam i myślę ,że się ucieszy z takiego prezentu. Po kolejnych 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko złapałam prezent i poszłam otworzyć drzwi. Na progu stał Kamil uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Kamil! - krzyknęłam, rzucając mu się w ramiona. Tęskniłam za nim cholernie.
Skoczek zaczął się śmiać i mocniej przyciągnął mnie do siebie.
- Też się za Tobą stęskniłem skarbie - odrzekł.
Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, postanowiłam wręczyć mu prezent. Jednak zanim to nastąpiło Kamil wszedł do środka i się rozebrał.
- Kamil - zaczęłam - Mam dla Ciebie prezent świąteczny. Mam nadzieję ,że ci podpasuje.
Wręczyłam mu prezent. Zaczął powoli go otwierać. Kiedy zobaczyć zawartość prezentu, uśmiechnął się.
- Jest wspaniały! Naprawdę dziękuje ci za ten prezent!
Mocno mnie pocałował, po czym dodał:
- Ja też mam coś specjalnego dla Ciebie - mrugnął tajemniczo - Proszę kochanie.
Było to małe pudełeczko. Kiedy ją otworzyłam, zobaczyłam w niej złotą bransoletkę ,a do niej było przyczepione serduszko z datą ,kiedy zaczęłam chodzić z Kamilem. Wzruszyłam się. To był naprawdę piękny prezent...Przytuliłam go mocno.
- I jak podoba ci się? - zapytał.
- Jest wspaniały - szepnęłam.
Stoch pomógł mi ją założyć. Bransoletka świetnie się prezentowała na moim nadgarstku.
- No to chcesz już poznać moich rodziców?
- Jasne - odrzekł trochę nerwowo.
Zaczęłam chichotać.Weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice. Gdy tylko weszliśmy ich oczy zwróciły się na Nas.
- No ,więc oto jest Kamil. Mój chłopak. - przedstawiłam go.
- Bardzo mi miło cię poznać - powiedział mój tata i podał Kamilowi rękę.
- Mnie również - Kamil odwzajemnił uścisk.
Ku zdumieniu wszystkich moja mama podeszła do Niego i uściskała go jakby znali się z 10 lat.
- Witamy w rodzinie Kamil! - powiedziała wesoło.
Później siedzieliśmy w salonie i gawędziliśmy. Kamil sporo o sobie opowiadał. Głównie tata zadawał pytania, bo jego to bardzo interesują skoki. Ucieszył się bardzo ,kiedy Stoch powiedział mu ,że mogą przyjechać na konkurs do Wisły. Od razu przenocują u mnie w mieszkaniu ,więc wszystko pasuje.Ogólnie całe spotkanie przebiegało bardzo dobrze. Widać ,że Kamil im się bardzo spodobał. Po godzinie postanowiliśmy się zbierać. Jeszcze ja muszę zapoznać rodziców mojego chłopaka. Stres jest ,ale nie przejmuję się tym jakoś. Po gościnie moich rodziców, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Oczywiście moja mama musiała dać nam ciasta dla rodziców skoczka i kazali ich pozdrowić.
- I jak tam wrażenia? - spytałam chłopaka.
- Nie było tak źle - odpowiedział.
- Nie było? Mój tata to Cię pokochał jak powiedziałeś ,że pojedzie na skoki! Wpadłeś im w oko, naprawdę zrobiłeś dobre wrażenie - stwierdziłam.
- To dobrze - spojrzał na mnie i mrugnął.
Oby spotkanie z jego rodzicami było również pozytywne.
- Czyli zostajemy u Ciebie kilka dni ,a potem ruszamy na Turniej? - spytałam.
- Dokładnie tak, dobrze się składa, bo treningi mamy w Zakopanem ,a stamtąd również ruszamy na zawody.
- Yhm - mruknęłam.
- Wiesz ,że się za Tobą tęskniłem? - spytał.
- No pewnie ,że wiem - złapałam jego dłoń ,która spoczywała na skrzyni biegów. Staliśmy w okropnych korkach. Z Wrocławia zawsze jest ciężko wyjechać...Kamil spojrzał na mnie.
- Skoro się za Tobą stęskniłem to wiedz ,że jak przyjedziemy to nie dam ci spać - na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Zrobiło mi się gorąco. Jedyne co zrobiłam to uśmiechnęłam się. To było do przewidzenia...Półgodziny później jechaliśmy już spokojnie autostradą. Zachciało mi się spać ,więc postanowiłam uciąć sobie drzemkę. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
- Ola wstawaj - szepnął Kamil - jesteśmy na miejscu.
Zaczęłam się budzić. Przespałam całą podróż? No nieźle. Spojrzałam na widok za oknem. Zobaczyłam średni domek jednorodzinny z pięknym ogrodem. Tak, to dom Kamila. Jest naprawdę piękny!
Kamil wyciągał już moje walizki ,a ja wysiadłam niemrawo. Było zimno no ,ale jesteśmy w końcu w górach. Ale uwielbiam takie klimaty. Zresztą zawsze lubiłam góry. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam średniego wzrostu blondynkę. To na pewno mama Kamila. Podeszła do Nas.
- Witajcie! Jak Wam minęła podróż?
Jak gdyby nic mnie przytuliła. Stoch uśmiechnął się i puścił mi oczko.
- Bardzo dobrze mamo - odpowiedział.
Kamil zaniósł walizki na górę do naszego pokoju. Ja się rozebrałam i weszłam do salonu. Moim zdaniem dom w środku był świetnie urządzony. Salon był przestronny i delikatny. Podobał mi się. W salonie ktoś już siedział. Mężczyzna uśmiechnął się do mnie serdecznie i podał mi rękę.
- Bronisław, ojciec Kamila. Bardzo miło mi Cię poznać.
- Dziękuje, mi pana wzajemnie - również się uśmiechnęłam.
- Kamil bardzo dużo o Tobie mi opowiadał. - stwierdził po chwili - Normalnie tylko "Ola to, Ola tamto", nigdy nie gadał tak o żadnej dziewczynie!
Zarumieniłam się. Naprawdę.
- Chcesz coś kochanie do picia? - zapytała mama Kamila.
- O tak, bardzo chętnie.
- Kawa? Herbata? Może jakiś sok?
- Herbata jeśli to nie problem.
Pani Krystyna poszła do kuchni. Akurat do salonu wszedł Kamil. Jak zwykle miał wielkiego banana na twarzy.
- I jak tam zapoznanie? - zapytał.
- Bardzo dobrze - odpowiedziałam.
Chłopak usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę. Wróciła mama Kamila. Jak Nas zobaczyła to szeroko uśmiechnęła się.
- No synku, oby ten związek był tym jedynym - powiedziała.
- Oczywiście ,że będzie - stwierdził pewnie- Kocham Olę i nic to nie zmieni.
Państwo Stochowie okazali się sympatycznymi ludźmi. Dobrze mi się z nimi rozmawiało. Byłam rozluźniona i zdaje mi się ,że mnie polubili. Mama Kamila opowiadała mi różne historie z dzieciństwa jej syna. Kamil siedział zażenowany, natomiast ja płakałam ze śmiechu. Dobrze ,że moi rodzice nie zaczęli gadać o moim dzieciństwie. Po przepysznej kolacji przygotowaną przez panią Krystynę postanowiłam odpocząć. Okazało się ,że będę razem z moim chłopakiem spać w jego pokoju. Był to niewielki pokój o kolorze ścian niebieskich. Dużo było książek na półkach - zwłaszcza kryminalnych. Również znajdowały się zdjęcia z dzieciństwa i nie tylko. Kamil miał też swój kącik - półka była praktycznie zawalona jego zdobytymi medalami i pucharami. Na honorowym miejscu stał puchar zdobyty w sezonie 2013/14 oraz 2 złote medale olimpijskie. Naprawdę dużo tego było. Kiedy się tak rozglądałam po pokoju, wszedł Kamil już kompletnie umyty. Po nim poszłam ja, byłam już bardzo zmęczona. To był dzień pełen emocji. Po 20 minutach kąpieli, wróciłam do pokoju i od razu wskoczyłam do łóżka. Stoch też już leżał i przeglądał coś na swoim laptopie. Zauważyłam na jego tapecie nasze wspólne zdjęcie.
- Skąd je masz? - zapytałam.
- Ale co?
- No to zdjęcie.
- Aa to. Dostałem od zaprzyjaźnionego fotografa. Kiedyś nam pstryknął zdjęcie. Mnie się bardzo podoba ,więc ustawiłem je na tapetę. - spojrzał na mnie z uśmiechem. Miło było to ,że opowiadał to z takim szczęściem.
- No to można powiedzieć ,że jestem już gwiazdą - zaśmiałam się.
- Moją gwiazdą - szepnął Kamil.
- Twoją.
W końcu Kamil odłożył laptopa i położył się koło mnie. Jak zwykle wtuliłam się w niego.
- Dobranoc - mruknęłam sennie.
- Dobranoc - odpowiedział.
Przez te kilka dni bardzo związałam się z jego rodziną.Zaaklimatyzowałam się w tym domu. Poznałam jego siostry, które okazały się bardzo miłe i zabawne.
- Nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz - stwierdziła jedna z jego sióstr, pewnego dnia.
Rodzice Kamila polubili mnie i nie mogli się doczekać ,aż w końcu weźmiemy ślub. Ja nad tym jakoś nie myślałam. To jeszcze za krótko ,żeby tak szybko brać ślub. Miejscowość Ząb okazała się bardzo małą miejscowością oddaloną o kilka kilometrów od Zakopanego. Jednak nie mieliśmy problemów z dotarciem na treningi. Chłopaki trenowali intensywnie, było jeszcze parę poprawek ,ale myślę ,że na Turniej Czterech Skoczni jesteśmy już gotowi. Dzisiaj był już ostatni wieczór, właśnie pakowałam ostatnie rzeczy i trzeba było iść spać. Jutro z samego rana wyruszamy do Oberstdorfu. Kamil już spał padnięty. Miał bardzo intensywny trening, więc wcale mu się nie dziwię. Po całkowitym sprawdzeniu czy spakowałam wszystkie rzeczy również się położyłam i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

_________________________________________________________________________________
Wracam z kolejnym rozdziałem! :D Nie jestem z niego zadowolona ,ale daję go na bloga. Minęło trochę od dodania ostatniego postu ,ale musicie mi wybaczyć. Szkoła niestety robi bardzo dużo :/
Chciałabym Wam bardzo podziękować za ponad 5 tys. wyświetleń! Naprawdę się cieszę <3
Jestem dzisiaj bardzo "happy" ,bo Kamil wygrał już 3 konkurs pod rząd i jest Liderem Klasyfikacji - czyli tam ,gdzie mistrza miejsce powinno być :D Oczywiście Gregor wrócił i to ze znakomitym początkiem! W sobotę minimalnie mu się nie udało, ale dzisiaj zajął piękne 8 miejsce i pokazał klasę :) W Wiśle było świetnie, czekamy teraz na Zakopane :) Jest super!

Pozdrawiam,
Aleks M.


PS. Tak zmieniłam nazwę konta xD

sobota, 24 grudnia 2016

Rozdział 6

Stoimy i czekamy na decyzję Hofera. Ten człowiek mnie już denerwuje...Myśli ,że jak zrobi 15 min przerwy to silny wiatr ustanie. Cholera mnie już bierze! Wciąż czekamy na jego decyzję. Jest cholernie zimno, wiatr wieje jak nie wiem ,ale jednak dzielnie stoję. Kamil i reszta próbowali coś się rozgrzewać,ale zrezygnowali bo wiedzą ,że to nie ma już sensu. Za to zaczęli ganiać się jak małe dzieci. Co ja z nimi mam...
- Ale wy jesteście dorośli panowie - powiedziałam z ironią.
- Oczywiście! No bo to my w końcu no nie? - Żyła wypiął dumnie pierś do przodu. Zaczęłam się śmiać. Z nimi to nie da się nudzić! Odwróciłam się i spoglądałam na kibiców. Tak samo jak zawodnicy z niecierpliwością czekali na zawody. Chyba raczej nic z tego nie będzie...Nagle poczułam jak ktoś obejmuje w pasie. Bez wątpienia wiedziałam już kto to. I te jego perfumy...Uwielbiam je!
- A co tu mój skarb tak stoi sam? - szepnął Kamil do mojego ucha. Przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam się w jego stronę. Jak zwykle miał wielkiego banana na twarzy.
- A tak szukam jakiegoś przystojnego kawalera - odpowiedziałam.
- Hmm, chyba już znalazłaś. - powiedział z namysłem.
- Serio? Gdzie?
Zaczęłam się rozglądać. Kamil zaśmiał się. Aż takie to śmieszne?
- Oczywiście kochanie ,że to o mnie chodzi!
- Naprawdę? Myślałam ,że chodzi ci o tamtego fotografa - wskazałam ręką na jakiegoś chłopaka ,który akurat robił zdjęcia. - Niesamowite z niego ciacho!
Kamila mina była bezcenna. Wyglądał jakby miał zaraz zwariować.
- O nie, nie,nie...Tak się bawić moja droga nie będziemy!
Nagle złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Wariat!
- Kamil puść mnie no! - pisnęłam.
- Puszczę Cię ,ale pod warunkiem ,że przyznasz mi rację z tym przystojnym kawalerem.
- Ech no dobra - westchnęłam - Jesteś Kamilku najlepszy, najprzystojniejszy jakiego świat nie widział.
 - I oto chodzi!
Stoch mnie puścił. Co za ulga...Jednak kiedy na niego spojrzałam, wiedziałam czego już ode mnie chce. Nastawił policzek i czekał na nagrodę. Już miałam go całować,jednak nie trafiłam w jego policzek tylko w usta. Pocałunek był długi. Usłyszeliśmy dźwięk aparatu. No to super, będziemy w gazetach...
- O to ci właśnie chodziło? - spytałam Kamila.
- Gdzie tam, chodziło mi tylko o pocałunek, ale gazety też mogą być- stwierdził. Walnęłam go w ramię.
- Głupek!
Kruczek pewnie będzie na Nas zły, nie chciał jakiegoś wielkiego rozgłosu o Nas. Po kolejnych 15 minutach Walter Hofer odwołał zawody. No w końcu! Zebraliśmy wszystkie swoje rzeczy i wróciliśmy do hotelu. Do kolacji zostało jeszcze niecałe 10 minut, więc mogę coś poleżeć. Co jak co ,ale moja praca to jest wyczerpująca...Mimo wszystko uwielbiam ją! Przez ten czas bardzo zżyłam się z chłopakami. Nigdy nie sądziłam ,że moje marzenie się spełni ,a tu proszę...Nawet jestem jednym ze skoczków. Czy może być coś lepszego? Do mojego pokoju nagle ktoś wparował. Sądziłam ,że to Kamil ,ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam Kota.
- Maciuś co ty robisz? - jęknęłam. Maciek wyglądał na rozbawionego. Co im znowu wpadło do głowy?
- Proszę ukryj mnie szybko! Zaraz tu Piotrek przyjdzie!
- Czemu się przez niego chowasz? - spytałam zdziwiona. Znając życie chłopacy wpadli na jakiś pomysł...
- No szybko! Błagam Cię Ola!
Maciek klęknął na kolana i zaczął mnie prosić. Znowu ktoś wszedł do mojego pokoju. Był to Kamil. Popatrzył na Nas zdziwiony. Musiało to naprawdę dziwnie wyglądać...
- Co tu się dzie...- nie do kończył ,bo przerwał mu Kot:
- Cichoo! Muszę schować się do łazienki!
Wparował szybko do pomieszczenia. Stoch już całkiem był zdezorientowany.
- Ola do cholery co tu się dzieje!
- Mnie się pytasz? Sama nie wiem co Kot przeskrobał...
- Ale czemu klękał przed Tobą na kolanach?
Zanim odpowiedziałam kolejny ktoś wparował do mojego pokoju. Ja chyba już tu nigdy nie zaznam spokoju. Kubacki wszedł rozbawiony jak gdyby nic. Zaczął się śmiać. Oni coś brali czy co?
- Hah zaraz tutaj wpadnie Piotrek. Ale będzie zabawa...
- Co? - powiedział zdziwiony Kamil.
Sama już zgłupiałam...Naprawdę nie wiem co się dzieje. Dawid miał jednak rację. Ledwo co on przyszedł to zaraz wparował Żyła. Był bardzo zły. Co go tak mogło wkurzyć?
- Przyznać się! - krzyknął - Kto mi do cholery jasnej narysował na mojej ulubionej koszulce karniaka!?
No i wszystko jasne. Wiadomo kto był sprawcą. Kubacki dostał ataku śmiechu. Tak się śmiał ,że aż tarzał się po podłodze.
- To ty kretynie!?
- Hahaha ja? - wydusił Kubacki - Niee, ale to jest śmieszne haha!
Żyła spojrzał na Nas.
- Serio myślisz ,że to ja? - spytałam.
- No nie, ale yhm...Kamil.
- Ja? Was do reszty już pogięło!?
- No to kto to był! - krzyknął Piotrek.
Zrobiłam facepalm...Kretyni!
- Piotrek ,a jak myślisz? Kto jeszcze tutaj został? - spytałam ironicznie. Jak oni myślą? Zaraz tutaj zwariuje. Kamil spojrzał na mnie z uśmiechem. Chyba pomyśleliśmy o tym samym, bo zaczęliśmy się śmiać. Biedny Kotek...
- MACIEK! - ryknął Żyła - Wyłaź idioto jeden!
Drzwi od mojej łazienki otworzyły się. Kot wyszedł z podniesionymi rękoma.
- Tak to ja ,ale nie nazywaj mnie idiotą! To Dawid wpadł na ten pomysł! - palcem wskazał na Dawida.
- Ja? Idioto to ty mi to zaproponowałeś!
Zaczęli się sprzeczać. Głowa mnie ,aż zaczęła boleć...
- Wcale ,że nie! Ty chciałeś zrobić żart Piotrkowi!
- Co ty pieprzysz!
No i znowu ktoś wszedł do mojego pokoju. Kruczek spojrzał na Nas jak na jakiś kretynów.
- Nie chcę Wam przerywać tego kółka różańcowego...,ale właśnie już jest kolacja. Widzę Was za 2 minuty na stołówce!
- Wynocha! - wyganiałam ich z pokoju - Posprzeczacie się kiedy indziej!
Ruszyliśmy na kolację. Kamil musiał trzymać mnie za rękę. Wszyscy skoczkowie zaczęli wlepiać się we mnie...Trochę to krępujące. Poczułam mocniejszy uścisk Kamila. Zauważył to. Zazdrośnik jeden...
Po kolacji postanowiłam przejrzeć trochę portale. Ostatnio nie miałam na to czasu. W sumie nic ciekawego nie ma. Oczywiście moja przyjaciółka co chwilę dodaje zdjęcia z imprez. Ona to się nigdy nie zmieni...
Było już dobrze po 22. Trzeba było iść spać, bo jutro zawody. No chyba ,że znowu odwołają co jest bardzo prawdopodobne, bo wiatr do tej pory jest silny. Tylko odłożyłam laptopa i znowu otworzyły się drzwi do mojego pokoju. Chyba zacznę się zamykać te drzwi na klucz. Serio!
- Ech, Kamil czy ty nie możesz spać sam? Przecież dzielisz pokój ze Stefanem. - westchnęłam.
- Oj tam, wolę spać z Tobą niż słuchać tylko chrapania Stefana - odpowiedział z uśmiechem. Stoch położył się koło mnie. Wtuliłam się w Niego mocno. Słyszałam szybkie bicie jego serca. Po jakimś czasie zaczęły mi się oczy kleić. Byłam już strasznie śpiąca. Poczułam jak Kamil przykrywa mnie kołdrą i mocniej przytula. Po krótkim czasie usnęłam.

Kolejne zawody odwołane. Wiatr zdecydowanie wygrał ten weekend. No trudno. Jutro z rana wracamy i chłopaki będą trenować w Zakopanem na następne zawody w Lillehammer. Siedzę u siebie w pokoju po kolacji i próbuję ogarnąć papierki. Przedtem masowałam chłopaków, a teraz siedzą w pokoju. Ja już na szczęście kończę swoją papierkową robotę. Nie lubię tego, ale taki mój obowiązek.

Perspektywa Kamila
Siedzimy z chłopakami w pokoju i się strasznie nudzimy. Zawody odwołali, nawet nie poskakałem...
- Co robimy? - spytał Janek po dłuższej ciszy.
- Może w coś pogramy? - zapytał Żyła.
- Graliśmy wczoraj już...- powiedział Dawid. Wszyscy westchnęli. Ten wieczór strasznie się dłuży.
- Hmm, to może wpadniemy do Oli i obejrzymy jakiś film? - zaproponował Hula.
Wszyscy się zgodziliśmy. To był dobry pomysł. Wpadliśmy do jej pokoju. Spojrzała na Nas zdziwiona.
- No dobra, czego ode mnie chcecie?
- Obejrzeć film! - krzyknął Maciek.
Zgodziła się. Po 15 minutach oglądaliśmy jakąś komedię. Ja z Olą leżeliśmy na łóżku ,a chłopacy siedzieli na podłodze. Ogólnie film nie był zły, ale bez jakiejś rewelacji. Chłopaki się rozeszli ,a ja zostałem.
- Ola?
- Hmm? - mruknęła.
- Kiedy pojedziemy do moich rodziców?
Prawie zachłysnęła się piciem ,które akurat piła.
- Rodziców?
- No tak, wiem ,że chce wiązać z Tobą przyszłość ,więc chce zapoznać Cię z moimi rodzicami - oznajmiłem. Nie była całkiem przekonana.
- No nie wiem Kamil...,a co jeśli mnie nie zaakceptują?
- Nawet tak nie mój! - zaprzeczyłem. Spojrzała mi w oczy - Jesteś najwspanialszą osobą jaką znam. Ciebie nie da się nie lubić.
Uśmiechnęła się.
- Wiesz to może tak po Wigilii?
- W sumie pasuje. Będziemy mieć jeszcze wolne, więc możemy pojechać do rodziców. - stwierdziłem.
- Dobry plan, przyjedziesz do mnie w drugi dzień świąt do Wrocławia, od razu zapoznasz moich rodziców,a potem pojedziemy do twoich. - powiedziała z uśmiechem.
- Zgoda - odwzajemniłem uśmiech. Postanowiłem już iść spać. Złożyłem na jej ustach długi pocałunek. Wolałem z Nią zostać ,ale mnie wyganiała. Kiedy tak leżałem w łóżku to rozmyślałem o naszej przyszłości. Do tej pory dobrze Nam się układa, fakt nie jesteśmy jakoś strasznie ze sobą długo ,ale jestem szczęśliwy i ona też. Chcę jej dać wszystko co najlepsze. Kocham ją bardzo i wiem ,że to jest ta jedyna. Do tej pory nie miałem szczęścia z kobietami, ostatni mój związek po prostu się wypalił. Byłem z nią szczęśliwy z początku ,ale potem wszystko się wypaliło. Przy Oli tego nie czuje. Jest najwspanialsza na świecie i nie zmarnuje tej szansy jakiej dał mi Bóg. Z tymi myślami po jakimś czasie usnąłem.

Perspektywa Oli
Kolejne tygodnie mijały bardzo szybko. Po ostatnich zawodach w Engelbergu możemy wracać do domu na święta. Ten sezon nie jest dla Nas przychylny. Chłopcy nie mają takiej formy o jakiej sobie marzyli. Najlepiej sobie radzi do tej pory Kamil. Jednak to nie jest to co oczekiwał. Kolejny nasz przystanek to Turniej Czterech Skoczni. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję,że skoczkowie wypadną jak najlepiej. Właśnie pakuje swoje walizki do auta i ruszam w trasę do Wrocławia. Wigilię spędzam ze swoją rodziną, a potem jadę do Kamila rodziny. Wiadomo, stresuję się bardzo. Nie wiem jak jego rodzina mnie przyjmie. Oby nie było tak źle...
- Wiesz,że będę za Tobą tęsknić? - spytał Kamil.
- Oj, to tylko 2 dni - westchnęłam.
- Aż 2 dni - poprawił mnie.
Wtuliłam się w Kamila. Fakt też bardzo będę tęsknić,ale tylko 2 dni i znowu będziemy razem. Pocałowałam go jeszcze mocno na pożegnanie i wsiadłam do auta. Kamil miał dopiero za godzinę jechać do swojej miejscowości. Odpaliłam silnik i ruszyłam do Wrocławia. Coś czuję,że te święta będą wyjątkowe.

————————————————
Witam Was wszystkich!
Jak tam przygotowania do świąt? U mnie jest dobrze :) Do Wigilii jeszcze trochę, a ja już głodna xD
Na te święta daje kolejny rozdział :) Udało mi się tak w krótkim czasie napisać rozdział! Jestem z siebie dumna :D Chciałabym Wam również podziękować za prawie 5 tys. wyświetleń na blogu! Mimo tej długiej przerwy wyświetlenia nie spadły, co mnie bardzo cieszy ;) To tyle. Do następnego!

Wesołych Świąt,
życzy Crazy Girl








środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 5

Pierwsze zawody tego sezonu. Klingenthal nie zawiodło! Atmosfera jest znakomita ,a niemieccy kibice nie zawiedli swoich skoczków! Do rozpoczęcia zawodów zostało 10 minut. Siedziałam jeszcze z chłopakami w domku zanim zaczną się rozgrzewać. Humory dopisywały chłopakom,byli ogólnie pozytywnie nastawieni do tego sezonu. Kruczek dawał im jeszcze ostatnie rady i ruszył na miejsce ,gdzie była już połowa trenerów. Skoczkowie poszli się rozgrzać ,a ja postanowiłam się trochę rozejrzeć i porobić jakieś zdjęcia. Czułam wzrok innych skoczków na sobie. Nie dziwię im się ,bo jestem tu nowa. Byłam tak zagapiona w aparat ,że nawet nie zauważyłam ,że na kogoś wpadłam.
- O matko przepraszam nie chciałam! - powiedziałam i podniosłam głowę. Wpadłam na nikogo innego ,jak na samego Gregora Schlierenzauera. No świetnie! Ku mojego zdumieniu uśmiechnął się.
- Nic się nie stało.
Głos miał życzliwy i z ciekawością mi się przyglądał.Po chwili zapytał:
- Jak się nazywasz?
- Jestem Ola.
- Gregor.
Uścisnął mi rękę. Przeszły mnie dreszcze. Cholera!
- Pracujesz tu?
- Tak, jestem fizjoterapeutką polskich skoczków. - odpowiedziałam.
- Szczęściarze - mruknął. Zaśmiałam się. Po chwili odwzajemnił śmiech. Czuję jakbyśmy znali się kilka lat. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i Gregor musiał wrócić do rozgrzewki. Ja dalej robiłam zdjęcia. Norwedzy mnie zauważyli i zaczęli mi pozować. Pstrykałam fotki. Naprawdę zabawnie to wyglądało!
- Jak tam nastrój? - zapytałam Kennetha.
- Nie jest źle - odpowiedział - ale mogło być lepiej.
Dotknęłam jego ramienia. Musiałam go jakoś pocieszyć.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Będziesz najlepszy! - po chwili namysłu dodałam - No może drugi, bo mój Kamil będzie pierwszy.
Zaśmialiśmy się. Zawody się zaczęły. Ruszyłam na swoje miejsce i zaczęłam obserwować widowisko. Na żywo jeszcze lepiej to wygląda niż w telewizji! Wszyscy polscy skoczkowie się zakwalifikowali. Na górze został już tylko Kamil. Odbił się i ruszył. Coś było nie tak. Polscy kibice jęknęli z zawodu. Stoch skoczył zaledwie 115 m i ledwo dostał się do niedzielnych zawodów. Nie tak to sobie każdy wyobrażał. Ja jednak zbytnio się tym nie przejęłam, to dopiero początek sezonu, ważne ,żeby na zawodach pokazał klasę. Jutro konkurs drużynowy, także trzeba się przygotować. Kwalifikacje wygrał Jurij Tepes. Widziałam złego Kamila jak szybko uciekł do swojego domku. Westchnęłam. Widziałam jak w moją stronę szedł Kruczek.
- Wszystko było dobrze, tylko problem jest z Kamilem - powiedział. - Pogadasz z nim teraz? Bo za jakieś 10 minut zbieramy się w domku i szybko omówimy otwarcie sezonu ,a potem wracamy do hotelu.
- Jasne, nie ma sprawy.
Kruczek uśmiechnął się i odszedł. Ruszyłam w stronę domku, lekko zapukałam. Zero odpowiedzi. Postanowiłam wejść. Zobaczyłam Kamila siedzącego na ławeczce. Akurat nie był już w kombinezonie. Podeszłam do niego.
- Wszystko dobrze? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział automatycznie. Nie patrzył mi w oczy.
- Kamil nie musisz się załamywać to jest dopiero po...
- Mówiłem ,że jest w porządku cholera! - krzyknął. Zerwał się gwałtownie z ławki i patrzył rozeźlony na mnie. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Chyba też to zauważył ,bo po chwili się zreflektował:
- Przepraszam kochanie, ja nie wiem co się ze mną dzieje...naprawdę przepraszam.
- Jest w porządku. Jesteś doświadczonym skoczkiem i dużo od siebie wymagasz. To zrozumiałe.
Mocno się w niego wtuliłam. Kochałam to jak mnie przytulał, czułam się w nich tak bezpiecznie. Kocham go całego. Najwspanialszy na świecie facet.
- Kamil ja rozumiem ,że jesteś zły...,ale to dopiero początek prawda?
- Tak wiem. - westchnął - Jednak chciałem lepiej rozpocząć ten sezon. Ale...zapomnijmy o tym. Trzeba się przygotować na jutro!
No i w końcu się uśmiechnął! Wiadomo ,że wolę takiego Stocha. Po chwili weszła reszta ekipy z Kruczkiem.
- Ech te zakochane gołąbki - prychnął Dawid - Tylko byście się miziali ,gdzie popadnie!
- Dawidku jak ty znajdziesz miłość to tak samo będzie - puściłam mu oczko.
Po ogólnym omówieniu, wreszcie ruszyliśmy autokarem do hotelu. Byłam strasznie zmęczona ,a czekały mnie jeszcze papierki. Szybko zjadłam kolację i wzięłam się za tą okropną robotę. Ledwo zaczęłam, a do mojego pokoju wpadł Stoch.
- To ty jeszcze nie śpisz? - zdziwiłam się. Kamil uśmiechnął się zadziornie. O nie, ja już znam ten uśmiech...
- No wiesz - zaczął - chciałem nacieszyć się jeszcze moją dziewczyną.
- Nacieszyć w twoich ustach to znaczy 'kochanie czas na seks" - powiedziałam ironicznie. - Nawet o tym nie myśl Kamil. Tobie tylko jedno w głowie...
- Oj tam! Wy kobiety zawsze tak mówicie, a same nie potraficie bez tego żyć.
- Och tak? To dla twojej wiadomości ja taka nie jestem, chyba chodzi ci w tym momencie o dziwki. - warknęłam. Nie dość ,że jestem zmęczona to jeszcze mnie wkurza. Faceci!
- Kochanie, przecież żartowałem - usiadł obok mnie - ty naprawdę myślisz ,że mi chodzi tylko o to?
- Nie, oczywiście ,że nie Kamil - po chwili dodałam - przepraszam.
- To ja przepraszam. Nie chciałem Cię urazić.
Nie potrafiłam się na niego obrażać. Mocno wtuliłam się w jego tors. Uwielbiam jego perfumy.
- Dobra Kamil idź już spać, jutro czeka nas sporo roboty.
Mocno go pocałowałam.
- Dobranoc kochanie. - powiedział.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
Kamil wyszedł ,a ja wróciłam do pracy. Skończyłam dopiero po północy. Byłam tak zmęczona ,że nawet nie poszłam pod prysznic tylko od razu usnęłam.

No i po ostatnich zawodach. Właśnie wracamy do Polski. Cóż więcej mówić - zawody jak zawody. W sobotę było sporo emocji bo walczyliśmy drużynowo o podium. Niestety przegraliśmy z Niemcami o 3 miejsce. Mówi się trudno, myślę ,że dodało to chłopakom więcej ducha walki - ich skoki były naprawdę piękne. W niedzielę nie było wcale gorzej, cała 6 znalazła się w "30" drugiej serii,najlepszy był Kamil ,który zajął 13 miejsce. Także pierwsze punkty PŚ zdobyte. Jestem zadowolona z moich chłopców, Kruczek również. Wracamy w wesołej atmosferze. Jeszcze ,gdzieś 2 godziny i będziemy w Szczyrku. Pobędziemy tam 2 dni ,a potem Nasz następny przystanek to Ruka w Finlandii. Tam to już musimy pokazać parę!
Jak to cudownie jest znaleźć się w moim ukochanym przysłowiowym "domu"! Zjadłam coś i ruszyłam się rozpakować. Spojrzałam na zegarek. Zbliżała się godzina 22. Chyba czas iść spać. Jednak zanim zdążyłam się w ogóle podnieść, ktoś wparował do mojego pokoju. Tym ktosiem był nie kto inny jak Kamil.
- Co ty robisz?
- Jak to co? Dzisiaj będę spać z moją ukochaną - wyszczerzył zęby. No tak, na zawodach mieliśmy "separację" to teraz musi mnie męczyć.
- Dobrze dziecko drogie - powiedziałam słodko - wskakuj do łóżka ,a ja pójdę się kąpać i zaraz do Ciebie wrócę.
- Dobrze mamusiu - odpowiedział dziecięcym głosem.
Po 15 minutach kąpieli, wyszłam z łazienki i wskoczyłam szybko do łóżka. Kamil jeszcze nie spał. Mocno wtuliłam się w jego tors.
- Kocham Cię wiesz o tym Ola?
- Wiem, Ja Ciebie też kocham.
Wtuliłam się mocniej. W końcu oboje usnęliśmy.


Przygotowania poszły pełną parą. Te ostatnie 2 dni były bardzo intensywne. Kruczek starał się eliminować błędy skoczków, dawał im rady, a oni je wykorzystywali. Atmosfera była średnia. Chłopcy nie byli za bardzo rozmowni, nie dziwię im się. Startują w najważniejszych zawodach i to najwyższej rangi, więc presja jest i to nie mała. Ostatni wieczór przed wyjazdem spędziłam z chłopakami grając w karty. Był późny wieczór, ale wszyscy nie byliśmy jakoś bardzo senni.
- Ej to nie fair! - krzyknął Kubacki - Wygrywasz już 5 raz z rzędu!
Dawid spojrzał spod byka na Żyłę.
- Wiesz jak się umie grać ciołku to się nie dziw, że wygrywam. - powiedział Wiewiór.
- Pff - prychnął Dawid - Kończe z tym bo to nie ma sensu.
Zgodziliśmy się z nim. Już dawno było po 23 ,więc trzeba było iść spać. Oczywiście Kamil musiał spać ze mną, bo wcale nie wytrzymałby ,gdyby nie miał się do kogo przytulić. Jak z dzieckiem...Ale za to go kocham. Za to ,że jest kochany i najlepszy na całym świecie. Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.

——————————————
Witam Was po tej dłuższej przerwie! Macie prawo być na mnie źli - rozumiem to doskonale , bo sama się zawiodłam. Miałam tutaj już być w sierpniu, ale ciągłam to i ciągłam...Teraz wacam z kolejnym nowym rozdziale. Taki prezent na święta ode mnie :D Myślę,że Wam się podoba. Są małe niedociągnięcia, więc wybaczcie. Nie piszę jak profesjonalistka, więc zrozumcie. Zbliżają się święta, więc życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze :) I oby rok 2017 był lepszy od poprzedniego! :D


+ Jestem dumna z naszych skoczków <3 Naprawdę pokazują klasę! Z Kamila jestem najbardziej dumna, bo w końcu wrócił nasz mistrz :) Oby ten sezon był znakomity!

Pozdrawiam,
Crazy Girl