sobota, 24 grudnia 2016

Rozdział 6

Stoimy i czekamy na decyzję Hofera. Ten człowiek mnie już denerwuje...Myśli ,że jak zrobi 15 min przerwy to silny wiatr ustanie. Cholera mnie już bierze! Wciąż czekamy na jego decyzję. Jest cholernie zimno, wiatr wieje jak nie wiem ,ale jednak dzielnie stoję. Kamil i reszta próbowali coś się rozgrzewać,ale zrezygnowali bo wiedzą ,że to nie ma już sensu. Za to zaczęli ganiać się jak małe dzieci. Co ja z nimi mam...
- Ale wy jesteście dorośli panowie - powiedziałam z ironią.
- Oczywiście! No bo to my w końcu no nie? - Żyła wypiął dumnie pierś do przodu. Zaczęłam się śmiać. Z nimi to nie da się nudzić! Odwróciłam się i spoglądałam na kibiców. Tak samo jak zawodnicy z niecierpliwością czekali na zawody. Chyba raczej nic z tego nie będzie...Nagle poczułam jak ktoś obejmuje w pasie. Bez wątpienia wiedziałam już kto to. I te jego perfumy...Uwielbiam je!
- A co tu mój skarb tak stoi sam? - szepnął Kamil do mojego ucha. Przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam się w jego stronę. Jak zwykle miał wielkiego banana na twarzy.
- A tak szukam jakiegoś przystojnego kawalera - odpowiedziałam.
- Hmm, chyba już znalazłaś. - powiedział z namysłem.
- Serio? Gdzie?
Zaczęłam się rozglądać. Kamil zaśmiał się. Aż takie to śmieszne?
- Oczywiście kochanie ,że to o mnie chodzi!
- Naprawdę? Myślałam ,że chodzi ci o tamtego fotografa - wskazałam ręką na jakiegoś chłopaka ,który akurat robił zdjęcia. - Niesamowite z niego ciacho!
Kamila mina była bezcenna. Wyglądał jakby miał zaraz zwariować.
- O nie, nie,nie...Tak się bawić moja droga nie będziemy!
Nagle złapał mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Wariat!
- Kamil puść mnie no! - pisnęłam.
- Puszczę Cię ,ale pod warunkiem ,że przyznasz mi rację z tym przystojnym kawalerem.
- Ech no dobra - westchnęłam - Jesteś Kamilku najlepszy, najprzystojniejszy jakiego świat nie widział.
 - I oto chodzi!
Stoch mnie puścił. Co za ulga...Jednak kiedy na niego spojrzałam, wiedziałam czego już ode mnie chce. Nastawił policzek i czekał na nagrodę. Już miałam go całować,jednak nie trafiłam w jego policzek tylko w usta. Pocałunek był długi. Usłyszeliśmy dźwięk aparatu. No to super, będziemy w gazetach...
- O to ci właśnie chodziło? - spytałam Kamila.
- Gdzie tam, chodziło mi tylko o pocałunek, ale gazety też mogą być- stwierdził. Walnęłam go w ramię.
- Głupek!
Kruczek pewnie będzie na Nas zły, nie chciał jakiegoś wielkiego rozgłosu o Nas. Po kolejnych 15 minutach Walter Hofer odwołał zawody. No w końcu! Zebraliśmy wszystkie swoje rzeczy i wróciliśmy do hotelu. Do kolacji zostało jeszcze niecałe 10 minut, więc mogę coś poleżeć. Co jak co ,ale moja praca to jest wyczerpująca...Mimo wszystko uwielbiam ją! Przez ten czas bardzo zżyłam się z chłopakami. Nigdy nie sądziłam ,że moje marzenie się spełni ,a tu proszę...Nawet jestem jednym ze skoczków. Czy może być coś lepszego? Do mojego pokoju nagle ktoś wparował. Sądziłam ,że to Kamil ,ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam Kota.
- Maciuś co ty robisz? - jęknęłam. Maciek wyglądał na rozbawionego. Co im znowu wpadło do głowy?
- Proszę ukryj mnie szybko! Zaraz tu Piotrek przyjdzie!
- Czemu się przez niego chowasz? - spytałam zdziwiona. Znając życie chłopacy wpadli na jakiś pomysł...
- No szybko! Błagam Cię Ola!
Maciek klęknął na kolana i zaczął mnie prosić. Znowu ktoś wszedł do mojego pokoju. Był to Kamil. Popatrzył na Nas zdziwiony. Musiało to naprawdę dziwnie wyglądać...
- Co tu się dzie...- nie do kończył ,bo przerwał mu Kot:
- Cichoo! Muszę schować się do łazienki!
Wparował szybko do pomieszczenia. Stoch już całkiem był zdezorientowany.
- Ola do cholery co tu się dzieje!
- Mnie się pytasz? Sama nie wiem co Kot przeskrobał...
- Ale czemu klękał przed Tobą na kolanach?
Zanim odpowiedziałam kolejny ktoś wparował do mojego pokoju. Ja chyba już tu nigdy nie zaznam spokoju. Kubacki wszedł rozbawiony jak gdyby nic. Zaczął się śmiać. Oni coś brali czy co?
- Hah zaraz tutaj wpadnie Piotrek. Ale będzie zabawa...
- Co? - powiedział zdziwiony Kamil.
Sama już zgłupiałam...Naprawdę nie wiem co się dzieje. Dawid miał jednak rację. Ledwo co on przyszedł to zaraz wparował Żyła. Był bardzo zły. Co go tak mogło wkurzyć?
- Przyznać się! - krzyknął - Kto mi do cholery jasnej narysował na mojej ulubionej koszulce karniaka!?
No i wszystko jasne. Wiadomo kto był sprawcą. Kubacki dostał ataku śmiechu. Tak się śmiał ,że aż tarzał się po podłodze.
- To ty kretynie!?
- Hahaha ja? - wydusił Kubacki - Niee, ale to jest śmieszne haha!
Żyła spojrzał na Nas.
- Serio myślisz ,że to ja? - spytałam.
- No nie, ale yhm...Kamil.
- Ja? Was do reszty już pogięło!?
- No to kto to był! - krzyknął Piotrek.
Zrobiłam facepalm...Kretyni!
- Piotrek ,a jak myślisz? Kto jeszcze tutaj został? - spytałam ironicznie. Jak oni myślą? Zaraz tutaj zwariuje. Kamil spojrzał na mnie z uśmiechem. Chyba pomyśleliśmy o tym samym, bo zaczęliśmy się śmiać. Biedny Kotek...
- MACIEK! - ryknął Żyła - Wyłaź idioto jeden!
Drzwi od mojej łazienki otworzyły się. Kot wyszedł z podniesionymi rękoma.
- Tak to ja ,ale nie nazywaj mnie idiotą! To Dawid wpadł na ten pomysł! - palcem wskazał na Dawida.
- Ja? Idioto to ty mi to zaproponowałeś!
Zaczęli się sprzeczać. Głowa mnie ,aż zaczęła boleć...
- Wcale ,że nie! Ty chciałeś zrobić żart Piotrkowi!
- Co ty pieprzysz!
No i znowu ktoś wszedł do mojego pokoju. Kruczek spojrzał na Nas jak na jakiś kretynów.
- Nie chcę Wam przerywać tego kółka różańcowego...,ale właśnie już jest kolacja. Widzę Was za 2 minuty na stołówce!
- Wynocha! - wyganiałam ich z pokoju - Posprzeczacie się kiedy indziej!
Ruszyliśmy na kolację. Kamil musiał trzymać mnie za rękę. Wszyscy skoczkowie zaczęli wlepiać się we mnie...Trochę to krępujące. Poczułam mocniejszy uścisk Kamila. Zauważył to. Zazdrośnik jeden...
Po kolacji postanowiłam przejrzeć trochę portale. Ostatnio nie miałam na to czasu. W sumie nic ciekawego nie ma. Oczywiście moja przyjaciółka co chwilę dodaje zdjęcia z imprez. Ona to się nigdy nie zmieni...
Było już dobrze po 22. Trzeba było iść spać, bo jutro zawody. No chyba ,że znowu odwołają co jest bardzo prawdopodobne, bo wiatr do tej pory jest silny. Tylko odłożyłam laptopa i znowu otworzyły się drzwi do mojego pokoju. Chyba zacznę się zamykać te drzwi na klucz. Serio!
- Ech, Kamil czy ty nie możesz spać sam? Przecież dzielisz pokój ze Stefanem. - westchnęłam.
- Oj tam, wolę spać z Tobą niż słuchać tylko chrapania Stefana - odpowiedział z uśmiechem. Stoch położył się koło mnie. Wtuliłam się w Niego mocno. Słyszałam szybkie bicie jego serca. Po jakimś czasie zaczęły mi się oczy kleić. Byłam już strasznie śpiąca. Poczułam jak Kamil przykrywa mnie kołdrą i mocniej przytula. Po krótkim czasie usnęłam.

Kolejne zawody odwołane. Wiatr zdecydowanie wygrał ten weekend. No trudno. Jutro z rana wracamy i chłopaki będą trenować w Zakopanem na następne zawody w Lillehammer. Siedzę u siebie w pokoju po kolacji i próbuję ogarnąć papierki. Przedtem masowałam chłopaków, a teraz siedzą w pokoju. Ja już na szczęście kończę swoją papierkową robotę. Nie lubię tego, ale taki mój obowiązek.

Perspektywa Kamila
Siedzimy z chłopakami w pokoju i się strasznie nudzimy. Zawody odwołali, nawet nie poskakałem...
- Co robimy? - spytał Janek po dłuższej ciszy.
- Może w coś pogramy? - zapytał Żyła.
- Graliśmy wczoraj już...- powiedział Dawid. Wszyscy westchnęli. Ten wieczór strasznie się dłuży.
- Hmm, to może wpadniemy do Oli i obejrzymy jakiś film? - zaproponował Hula.
Wszyscy się zgodziliśmy. To był dobry pomysł. Wpadliśmy do jej pokoju. Spojrzała na Nas zdziwiona.
- No dobra, czego ode mnie chcecie?
- Obejrzeć film! - krzyknął Maciek.
Zgodziła się. Po 15 minutach oglądaliśmy jakąś komedię. Ja z Olą leżeliśmy na łóżku ,a chłopacy siedzieli na podłodze. Ogólnie film nie był zły, ale bez jakiejś rewelacji. Chłopaki się rozeszli ,a ja zostałem.
- Ola?
- Hmm? - mruknęła.
- Kiedy pojedziemy do moich rodziców?
Prawie zachłysnęła się piciem ,które akurat piła.
- Rodziców?
- No tak, wiem ,że chce wiązać z Tobą przyszłość ,więc chce zapoznać Cię z moimi rodzicami - oznajmiłem. Nie była całkiem przekonana.
- No nie wiem Kamil...,a co jeśli mnie nie zaakceptują?
- Nawet tak nie mój! - zaprzeczyłem. Spojrzała mi w oczy - Jesteś najwspanialszą osobą jaką znam. Ciebie nie da się nie lubić.
Uśmiechnęła się.
- Wiesz to może tak po Wigilii?
- W sumie pasuje. Będziemy mieć jeszcze wolne, więc możemy pojechać do rodziców. - stwierdziłem.
- Dobry plan, przyjedziesz do mnie w drugi dzień świąt do Wrocławia, od razu zapoznasz moich rodziców,a potem pojedziemy do twoich. - powiedziała z uśmiechem.
- Zgoda - odwzajemniłem uśmiech. Postanowiłem już iść spać. Złożyłem na jej ustach długi pocałunek. Wolałem z Nią zostać ,ale mnie wyganiała. Kiedy tak leżałem w łóżku to rozmyślałem o naszej przyszłości. Do tej pory dobrze Nam się układa, fakt nie jesteśmy jakoś strasznie ze sobą długo ,ale jestem szczęśliwy i ona też. Chcę jej dać wszystko co najlepsze. Kocham ją bardzo i wiem ,że to jest ta jedyna. Do tej pory nie miałem szczęścia z kobietami, ostatni mój związek po prostu się wypalił. Byłem z nią szczęśliwy z początku ,ale potem wszystko się wypaliło. Przy Oli tego nie czuje. Jest najwspanialsza na świecie i nie zmarnuje tej szansy jakiej dał mi Bóg. Z tymi myślami po jakimś czasie usnąłem.

Perspektywa Oli
Kolejne tygodnie mijały bardzo szybko. Po ostatnich zawodach w Engelbergu możemy wracać do domu na święta. Ten sezon nie jest dla Nas przychylny. Chłopcy nie mają takiej formy o jakiej sobie marzyli. Najlepiej sobie radzi do tej pory Kamil. Jednak to nie jest to co oczekiwał. Kolejny nasz przystanek to Turniej Czterech Skoczni. Jestem dobrej myśli i mam nadzieję,że skoczkowie wypadną jak najlepiej. Właśnie pakuje swoje walizki do auta i ruszam w trasę do Wrocławia. Wigilię spędzam ze swoją rodziną, a potem jadę do Kamila rodziny. Wiadomo, stresuję się bardzo. Nie wiem jak jego rodzina mnie przyjmie. Oby nie było tak źle...
- Wiesz,że będę za Tobą tęsknić? - spytał Kamil.
- Oj, to tylko 2 dni - westchnęłam.
- Aż 2 dni - poprawił mnie.
Wtuliłam się w Kamila. Fakt też bardzo będę tęsknić,ale tylko 2 dni i znowu będziemy razem. Pocałowałam go jeszcze mocno na pożegnanie i wsiadłam do auta. Kamil miał dopiero za godzinę jechać do swojej miejscowości. Odpaliłam silnik i ruszyłam do Wrocławia. Coś czuję,że te święta będą wyjątkowe.

————————————————
Witam Was wszystkich!
Jak tam przygotowania do świąt? U mnie jest dobrze :) Do Wigilii jeszcze trochę, a ja już głodna xD
Na te święta daje kolejny rozdział :) Udało mi się tak w krótkim czasie napisać rozdział! Jestem z siebie dumna :D Chciałabym Wam również podziękować za prawie 5 tys. wyświetleń na blogu! Mimo tej długiej przerwy wyświetlenia nie spadły, co mnie bardzo cieszy ;) To tyle. Do następnego!

Wesołych Świąt,
życzy Crazy Girl








środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 5

Pierwsze zawody tego sezonu. Klingenthal nie zawiodło! Atmosfera jest znakomita ,a niemieccy kibice nie zawiedli swoich skoczków! Do rozpoczęcia zawodów zostało 10 minut. Siedziałam jeszcze z chłopakami w domku zanim zaczną się rozgrzewać. Humory dopisywały chłopakom,byli ogólnie pozytywnie nastawieni do tego sezonu. Kruczek dawał im jeszcze ostatnie rady i ruszył na miejsce ,gdzie była już połowa trenerów. Skoczkowie poszli się rozgrzać ,a ja postanowiłam się trochę rozejrzeć i porobić jakieś zdjęcia. Czułam wzrok innych skoczków na sobie. Nie dziwię im się ,bo jestem tu nowa. Byłam tak zagapiona w aparat ,że nawet nie zauważyłam ,że na kogoś wpadłam.
- O matko przepraszam nie chciałam! - powiedziałam i podniosłam głowę. Wpadłam na nikogo innego ,jak na samego Gregora Schlierenzauera. No świetnie! Ku mojego zdumieniu uśmiechnął się.
- Nic się nie stało.
Głos miał życzliwy i z ciekawością mi się przyglądał.Po chwili zapytał:
- Jak się nazywasz?
- Jestem Ola.
- Gregor.
Uścisnął mi rękę. Przeszły mnie dreszcze. Cholera!
- Pracujesz tu?
- Tak, jestem fizjoterapeutką polskich skoczków. - odpowiedziałam.
- Szczęściarze - mruknął. Zaśmiałam się. Po chwili odwzajemnił śmiech. Czuję jakbyśmy znali się kilka lat. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i Gregor musiał wrócić do rozgrzewki. Ja dalej robiłam zdjęcia. Norwedzy mnie zauważyli i zaczęli mi pozować. Pstrykałam fotki. Naprawdę zabawnie to wyglądało!
- Jak tam nastrój? - zapytałam Kennetha.
- Nie jest źle - odpowiedział - ale mogło być lepiej.
Dotknęłam jego ramienia. Musiałam go jakoś pocieszyć.
- Będzie dobrze, zobaczysz. Będziesz najlepszy! - po chwili namysłu dodałam - No może drugi, bo mój Kamil będzie pierwszy.
Zaśmialiśmy się. Zawody się zaczęły. Ruszyłam na swoje miejsce i zaczęłam obserwować widowisko. Na żywo jeszcze lepiej to wygląda niż w telewizji! Wszyscy polscy skoczkowie się zakwalifikowali. Na górze został już tylko Kamil. Odbił się i ruszył. Coś było nie tak. Polscy kibice jęknęli z zawodu. Stoch skoczył zaledwie 115 m i ledwo dostał się do niedzielnych zawodów. Nie tak to sobie każdy wyobrażał. Ja jednak zbytnio się tym nie przejęłam, to dopiero początek sezonu, ważne ,żeby na zawodach pokazał klasę. Jutro konkurs drużynowy, także trzeba się przygotować. Kwalifikacje wygrał Jurij Tepes. Widziałam złego Kamila jak szybko uciekł do swojego domku. Westchnęłam. Widziałam jak w moją stronę szedł Kruczek.
- Wszystko było dobrze, tylko problem jest z Kamilem - powiedział. - Pogadasz z nim teraz? Bo za jakieś 10 minut zbieramy się w domku i szybko omówimy otwarcie sezonu ,a potem wracamy do hotelu.
- Jasne, nie ma sprawy.
Kruczek uśmiechnął się i odszedł. Ruszyłam w stronę domku, lekko zapukałam. Zero odpowiedzi. Postanowiłam wejść. Zobaczyłam Kamila siedzącego na ławeczce. Akurat nie był już w kombinezonie. Podeszłam do niego.
- Wszystko dobrze? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział automatycznie. Nie patrzył mi w oczy.
- Kamil nie musisz się załamywać to jest dopiero po...
- Mówiłem ,że jest w porządku cholera! - krzyknął. Zerwał się gwałtownie z ławki i patrzył rozeźlony na mnie. Zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Chyba też to zauważył ,bo po chwili się zreflektował:
- Przepraszam kochanie, ja nie wiem co się ze mną dzieje...naprawdę przepraszam.
- Jest w porządku. Jesteś doświadczonym skoczkiem i dużo od siebie wymagasz. To zrozumiałe.
Mocno się w niego wtuliłam. Kochałam to jak mnie przytulał, czułam się w nich tak bezpiecznie. Kocham go całego. Najwspanialszy na świecie facet.
- Kamil ja rozumiem ,że jesteś zły...,ale to dopiero początek prawda?
- Tak wiem. - westchnął - Jednak chciałem lepiej rozpocząć ten sezon. Ale...zapomnijmy o tym. Trzeba się przygotować na jutro!
No i w końcu się uśmiechnął! Wiadomo ,że wolę takiego Stocha. Po chwili weszła reszta ekipy z Kruczkiem.
- Ech te zakochane gołąbki - prychnął Dawid - Tylko byście się miziali ,gdzie popadnie!
- Dawidku jak ty znajdziesz miłość to tak samo będzie - puściłam mu oczko.
Po ogólnym omówieniu, wreszcie ruszyliśmy autokarem do hotelu. Byłam strasznie zmęczona ,a czekały mnie jeszcze papierki. Szybko zjadłam kolację i wzięłam się za tą okropną robotę. Ledwo zaczęłam, a do mojego pokoju wpadł Stoch.
- To ty jeszcze nie śpisz? - zdziwiłam się. Kamil uśmiechnął się zadziornie. O nie, ja już znam ten uśmiech...
- No wiesz - zaczął - chciałem nacieszyć się jeszcze moją dziewczyną.
- Nacieszyć w twoich ustach to znaczy 'kochanie czas na seks" - powiedziałam ironicznie. - Nawet o tym nie myśl Kamil. Tobie tylko jedno w głowie...
- Oj tam! Wy kobiety zawsze tak mówicie, a same nie potraficie bez tego żyć.
- Och tak? To dla twojej wiadomości ja taka nie jestem, chyba chodzi ci w tym momencie o dziwki. - warknęłam. Nie dość ,że jestem zmęczona to jeszcze mnie wkurza. Faceci!
- Kochanie, przecież żartowałem - usiadł obok mnie - ty naprawdę myślisz ,że mi chodzi tylko o to?
- Nie, oczywiście ,że nie Kamil - po chwili dodałam - przepraszam.
- To ja przepraszam. Nie chciałem Cię urazić.
Nie potrafiłam się na niego obrażać. Mocno wtuliłam się w jego tors. Uwielbiam jego perfumy.
- Dobra Kamil idź już spać, jutro czeka nas sporo roboty.
Mocno go pocałowałam.
- Dobranoc kochanie. - powiedział.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
Kamil wyszedł ,a ja wróciłam do pracy. Skończyłam dopiero po północy. Byłam tak zmęczona ,że nawet nie poszłam pod prysznic tylko od razu usnęłam.

No i po ostatnich zawodach. Właśnie wracamy do Polski. Cóż więcej mówić - zawody jak zawody. W sobotę było sporo emocji bo walczyliśmy drużynowo o podium. Niestety przegraliśmy z Niemcami o 3 miejsce. Mówi się trudno, myślę ,że dodało to chłopakom więcej ducha walki - ich skoki były naprawdę piękne. W niedzielę nie było wcale gorzej, cała 6 znalazła się w "30" drugiej serii,najlepszy był Kamil ,który zajął 13 miejsce. Także pierwsze punkty PŚ zdobyte. Jestem zadowolona z moich chłopców, Kruczek również. Wracamy w wesołej atmosferze. Jeszcze ,gdzieś 2 godziny i będziemy w Szczyrku. Pobędziemy tam 2 dni ,a potem Nasz następny przystanek to Ruka w Finlandii. Tam to już musimy pokazać parę!
Jak to cudownie jest znaleźć się w moim ukochanym przysłowiowym "domu"! Zjadłam coś i ruszyłam się rozpakować. Spojrzałam na zegarek. Zbliżała się godzina 22. Chyba czas iść spać. Jednak zanim zdążyłam się w ogóle podnieść, ktoś wparował do mojego pokoju. Tym ktosiem był nie kto inny jak Kamil.
- Co ty robisz?
- Jak to co? Dzisiaj będę spać z moją ukochaną - wyszczerzył zęby. No tak, na zawodach mieliśmy "separację" to teraz musi mnie męczyć.
- Dobrze dziecko drogie - powiedziałam słodko - wskakuj do łóżka ,a ja pójdę się kąpać i zaraz do Ciebie wrócę.
- Dobrze mamusiu - odpowiedział dziecięcym głosem.
Po 15 minutach kąpieli, wyszłam z łazienki i wskoczyłam szybko do łóżka. Kamil jeszcze nie spał. Mocno wtuliłam się w jego tors.
- Kocham Cię wiesz o tym Ola?
- Wiem, Ja Ciebie też kocham.
Wtuliłam się mocniej. W końcu oboje usnęliśmy.


Przygotowania poszły pełną parą. Te ostatnie 2 dni były bardzo intensywne. Kruczek starał się eliminować błędy skoczków, dawał im rady, a oni je wykorzystywali. Atmosfera była średnia. Chłopcy nie byli za bardzo rozmowni, nie dziwię im się. Startują w najważniejszych zawodach i to najwyższej rangi, więc presja jest i to nie mała. Ostatni wieczór przed wyjazdem spędziłam z chłopakami grając w karty. Był późny wieczór, ale wszyscy nie byliśmy jakoś bardzo senni.
- Ej to nie fair! - krzyknął Kubacki - Wygrywasz już 5 raz z rzędu!
Dawid spojrzał spod byka na Żyłę.
- Wiesz jak się umie grać ciołku to się nie dziw, że wygrywam. - powiedział Wiewiór.
- Pff - prychnął Dawid - Kończe z tym bo to nie ma sensu.
Zgodziliśmy się z nim. Już dawno było po 23 ,więc trzeba było iść spać. Oczywiście Kamil musiał spać ze mną, bo wcale nie wytrzymałby ,gdyby nie miał się do kogo przytulić. Jak z dzieckiem...Ale za to go kocham. Za to ,że jest kochany i najlepszy na całym świecie. Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.

——————————————
Witam Was po tej dłuższej przerwie! Macie prawo być na mnie źli - rozumiem to doskonale , bo sama się zawiodłam. Miałam tutaj już być w sierpniu, ale ciągłam to i ciągłam...Teraz wacam z kolejnym nowym rozdziale. Taki prezent na święta ode mnie :D Myślę,że Wam się podoba. Są małe niedociągnięcia, więc wybaczcie. Nie piszę jak profesjonalistka, więc zrozumcie. Zbliżają się święta, więc życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze :) I oby rok 2017 był lepszy od poprzedniego! :D


+ Jestem dumna z naszych skoczków <3 Naprawdę pokazują klasę! Z Kamila jestem najbardziej dumna, bo w końcu wrócił nasz mistrz :) Oby ten sezon był znakomity!

Pozdrawiam,
Crazy Girl




czwartek, 4 sierpnia 2016

Przepraszam.

Zawiodłam Was. Zawiodłam Was na całego, zresztą ja siebie również zawiodłam. Obiecałam ,że wrócę tu na początek wakacji i tak jakoś to wszystko się przedłużało, potem brak weny. Nie chcę się tu tylko tym tłumaczyć, przyznam się ,że lenistwo mnie wzięło na maksa. Teraz chcę to wszystko naprawić i mam nadzieję ,że dalej czekacie na kolejny rozdział :) Tak jak mówiłam, skończę tą historię nawet jeśli miałabym ją pisać 2, a nawet 10 lat. Wróciłam z obozu wypoczęta i mogę działać. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale myślę ,że w tym miesiącu :) Mam nadzieję ,że nie obraziliście się na mnie i dalej obserwujecie bloga!

wtorek, 26 kwietnia 2016

Zawieszam!

Z przykrością muszę stwierdzić ,że zawieszam bloga na czas nieokreślony :(
Mam brak weny ,a na dodatek dość sporo na głowie. Zbliża się już koniec roku szkolnego, muszę popoprawiać i podnieść się w nauce ,żeby mieć jak najwyższą średnią. Do tego jeszcze zbliża mi się projekt gimnazjalny ,a do tego podchodzę bardzo poważnie. Nie znaczy to ,że już nie dokończę tej historii. To co to nie! Bardzo się do niej przywiązałam i postaram się ją dokończyć :) Kiedy wrócę? Najprawdopodobniej dopiero po wystawieniu ocen i zakończeniu roku. Czyli w czerwcu. Nie obiecuje ,że tak się stanie bo np. mogę wrócić później ,albo wcześniej. To wszystko zależy ode mnie. Mam nadzieję ,że mnie rozumiecie i mi wybaczycie to. Życzę Wam dużo zdrowia, trzymajcie się jakoś i spełniajcie marzenia! Pozdrawiam :)

sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział 4

Usłyszałam pukanie do drzwi. Kogo to niesie o tej porze? Jeśli to znowu Gangnes wrócił z propozycją imprezy to chyba go uduszę...Jakie było moje zdziwienie gdy ujrzałam Kamila! Stał tak i patrzył się na mnie. Widać ,że zabrakło mu słów. Zmierzyłam go chłodnym wzrokiem i zapytałam:
- O co chodzi?
- Możemy porozmawiać? Proszę to jest ważne!
Kiedy tak na mnie patrzył ,czułam jak miękną mi nogi. Cholera. Westchnęłam tylko i otworzyłam szerzej drzwi, gestem zapraszając go do środka. Zamknęłam drzwi. Odwróciłam się i zauważyłam ,że Kamil stoi zbyt blisko mnie. Nawet za blisko...Szybko ominęłam go i stanęłam przy drzwiach balkonu, obserwując widok przez szybę. Nadal milczał. Nie wytrzymałam już tego napięcia. Spojrzałam na niego. Stał tak po prostu i nie wiedział co powiedzieć.
- Co chcesz ode mnie? - powiedziałam chłodno. Nadal byłam na niego zła na to co powiedział na imprezie.
Stoch przeczesał swoją ręka włosy i zrobił kilka kroków do mnie. Zrobiło mi się gorąco. W blasku księżyca wyglądał tak cholernie przystojnie.
- Chciałem Cię przeprosić. Za tą imprezę - zaczął -Naprawdę nie wiem czemu to powiedziałem. Przepraszam.
- Mogę wiedzieć czemu powodem była ta nasza kłótnia? - spytałam. Ciekawiło mnie to bardzo ,bo nigdy nie miałam z nim takich spięć.
- Okej. Czas wyznać ci prawdę. Zwlekałem z tym od dawna. Bałem się ,że nie zaakceptujesz tego co ci teraz wyznam. - znowu zrobił kilka kroków w moją stronę. Stał niebezpiecznie blisko. Jednak nie odsunęłam się. Za to czułam ,że robi mi się coraz bardziej gorąco.
- Proszę powiedz mi o co ci chodzi - powiedziałam.
Wypuścił powietrze. Widać ,że zależało mu na tym co chce wyznać. Podszedł teraz bardzo blisko. Popatrzył na mnie...z czułością? Nie,chyba mi się wydawało! Odgarnął moje kosmyki włosów z twarzy. Boże chyba dostanę zaraz palpitacji serca! To co jednak mi powiedział, kompletnie zwaliło mnie z nóg.
- Kocham Cię.
Zamarłam. Czy ja śnię? Facet ,o którym marzę od pierwszego wejrzenia wyznał mi miłość? To chyba sen! Halo niech mnie ktoś uszczypnie!
- Mo..możesz powtórzyć? - wykrztusiłam. Kamil uśmiechnął się tylko.
- Kocham Cię! Kocham Cię od pierwszego wejrzenia! Jesteś moim marzeniem,moim całym życiem! Nie potrafię już dużej tego ukrywać! Ciągle o Tobie myślę,śnię! A kiedy widziałem Cię z tym Norwegiem myślałem ,że wyjdę z siebie tak byłem cholernie zazdrosny! Myślałem ,że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje ,ale jednak myliłem się. Kocham Cię! - zakończył.
Miałam łzy w oczach. To nie sen. On jest tutaj i mówi mi te wspaniałe rzeczy. Jest już tylko mój. W odpowiedzi wpiłam się w jego usta. Poczułam jak jego wargi wykrzywiają się w krzywy uśmiech. Na początku całował mnie delikatnie i czule. Potem nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nawet nie wiem kiedy siedziałam już okrakiem na jego kolanach na moim łóżku. Skoczek całował mnie wszędzie; doprowadzało mnie to już do szaleństwa. W końcu musieliśmy zaczerpnąć powietrza.
- Uwielbiam Cię - wyszeptał - Jesteś już tylko moja.
- Twoja - powtórzyłam.
Znowu wpił się w moje usta. Czułam jak chce ściągnąć mi moją bluzę. Zrobiłam to szybkim ruchem. Cały czas całując ,schodził coraz niżej ustami ,aż w końcu dotarł do moich piersi. W międzyczasie ściągnął swoją koszulkę. Zaczerpnęłam głośno powietrza na widok jego mięśni, on uśmiechnął się tylko. Było mi tak dobrze w jego ramionach. Czułam się już tak podniecona ,że nie liczyłam czasu mijającego bardzo szybko. Znalazłam się pod nim. Byliśmy już kompletnie bez ubrań. Kamil zajął się moimi piersiami ,a ja jęczałam tylko z rozkoszy. Schodził coraz niżej ,aż w końcu znalazł się w moim czułym punkcie. Po chwili poczułam jego wijący język. Jęknęłam. Doprowadzał mnie do prawdziwego szaleństwa! Po dłuższym czasie czułam nadchodzący orgazm. Skoczek znów na mnie spojrzał i czule mnie pocałował.
- Jesteś niesamowita. Cudownie dochodzisz - wyszeptał. Jego oczy błyszczały jak iskierki. Był cudowny.
Po chwili poczułam go w sobie. Znaleźliśmy wspólny rytm. Był nam bardzo dobrze; szeptaliśmy tylko swoje imiona. Znowu poczułam nadchodzący orgazm; Kamil też. Doszliśmy praktycznie w jednakowym czasie. Po tym wszystkim oboje padliśmy zmęczeni na łóżko. Stoch przykrył nas kołdrą. Znowu na niego spojrzałam.
- Czemu się tak na mnie patrzysz?  - zaśmiał się.
- Nie mogę uwierzyć ,że to się dzieje naprawdę. - odpowiedziałam.
- To uwierz. Jesteś już tylko moja ,a ja Twój - uśmiechnął się - Kocham Cię strasznie.
- Ja Ciebie też.
Czułam się szczęśliwa! Po jakimś czasie usnęłam w ramionach mojego mężczyzny.

Obudziły mnie promienie słońca padające akurat prosto na moją twarz. Chciałam się rozciągnąć, jednak poczułam ,że nie jestem sama w łóżku. Gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam w bok. Zobaczyłam czuprynę brązowych włosów. Momentalnie zrobiło mi się duszno. Wszystkie wspomnienia wczorajszego wieczoru wróciły. Kamil spał sobie spokojnie. Wyglądał tak słodko podczas snu. Miałam go ochotę pogłaskać po policzku, jednak przerwał mi krzyk:
- No kurwaaa! - krzyknął Dawid na cały korytarz.
Stoch zerwał się gwałtownie. Zaczęłam się śmiać.
- O co chodzi? - spytał zaspany. Spojrzał na mnie. Ja już płakałam ze śmiechu. Znowu usłyszeliśmy krzyk Dawida.
- Piotrek ja Cię zabije gnoju jeden!
Drzwi otworzyły się gwałtownie. Do pokoju wpadł rozjuszony Kubacki. Gdy na niego spojrzeliśmy zaczęliśmy płakać z Kamilem ze śmiechu. Był cały z mąki.
- Gdzie jest ten cholerny idiota?! - spytał się. Gdy nas zobaczył momentalnie zapomniał o tej sprawie. Na jego twarzy pojawił się szatański uśmiech - No, no ,no kogo my tu mamy...
- Dawidku nie przesadzaj już. - jęknęłam.
Zanim odpowiedział do pokoju wpadł Piotrek. Spojrzał na nas ,a potem na Dawida.
- O kurwa.
- I co kurwujesz? Ty lepiej patrz kretynie co ze mną zrobiłeś! - krzyknął rozzłoszczony Kubacki.
Żyła wytrzeszczył oczy.
- To nie o Ciebie chodzi pacanie! Tylko o nich! - wskazał ręką na nas.
- A co my znowu zrobiliśmy? - odpowiedział Kamil.
-Jak to co? - prychnął - Było Was słychać w nocy jak cholera!
Jęknęliśmy. Czy naprawdę było nas słychać? Stoch wygonił chłopaków z pokoju, przebraliśmy się w spokoju. Kiedy już się czesałam ,poczułam jak ręce Kamila oplatają mój brzuch. Zaczął całować moją szyję.
- Czy ty nigdy nie masz dość?
- Ciebie nigdy kotku - puścił oczko.
Zeszliśmy razem na śniadanie, trzymając się za ręce. To było cudowne uczucie. Kiedy weszliśmy do stołówki rozległy się gwizdy przy stole naszych chłopaków. Wszystkie głowy spojrzały w naszą stronę. No świetnie! Napotkałam spojrzenie Gangnesa. Miał nietęgą minę, jednak uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam. Resztę dnia spędziliśmy z Kamilem na leniuchowaniu. Czułam się w jego towarzystwie znakomicie. To co się wydarzyło na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Wieczorem leżeliśmy wtuleni na moim łóżku i oglądaliśmy jakąś komedię. Było już bardzo późno ,a Kamil zasypiał na moim ramieniu.
- Kamil! - szturchnęłam go.
- Hmm? - mruknął.
- Zbieraj się! Musisz iść spać ,bo jutro zawody.
- Tak, tak - wymruczał. Cholera!
- Kamil noo! - jęknęłam - Zbieraj ten swój tłusty tyłek i zmykaj!
- Ej no tylko nie tłusty! - oburzył się. Wstał i podszedł do drzwi. Odwrócił się jednak z chytrym uśmieszkiem.
- Nie dostałem jednak jeszcze buziaka na dobranoc. Bez tego nie usnę. - wygiął usta w podkówkę. Przewróciłam oczami. Jak dziecko! Podeszłam do niego i musnęłam jego wargi.
- Już? - zapytał.
- Hmm...troszeczkę za mało skarbie.
Znowu go pocałowałam. Bardziej namiętnie. Gdybym to nie przerwała wiadomo jakby się skończyło..
- Dobra stop! - powiedziałam - Marsz do łóżka!
- Dobranoc. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam pod prysznic. Gdy tylko znalazłam się w łóżku, szybko usnęłam. Usnęłam już jako ta szczęśliwa.

____________________________________________________________________________
No i jest kolejny rozdział! To się dzieje :D
Jednak nie będzie tak zawsze kolorowo jak jest teraz :) Zresztą zobaczycie w kolejnych rozdziałach. Ja już w głowie mam kolejną historię na bloga xD Jednak na razie nic nowego nie będę tworzyć.
Chciałabym podziękować Wam za tyle wyświetleń! Jestem prze szczęśliwa :)
Do następnego! Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło! :***

                                      Czytasz = komentujesz :)



piątek, 25 marca 2016

Rozdział 3

Przez te 3 tygodnie praktycznie nic ciekawego się nie działo. Moja praca z chłopakami się rozwija i mamy bardzo dobre relacje. Cieszę się ,że mamy taki dobry kontakt bo oto mi od początku chodziło. Relacje z Kamilem nic się nie zmieniły od naszego ostatniego spaceru. Byliśmy jeszcze na takich kilku spacerach i lepiej się poznaliśmy. Fakt dalej na siebie często zerkamy ,ale to nic takiego. Chociaż moja podświadomość mówi ,że chce więcej niż tylko takie marne "zerkanie". Czasami mam ochotę kopnąć ten natrętny głosik w mojej głowie. Nic na to nie poradzę. Dalej pozostaje to ,że za każdym razem na jego zerkanie w moim brzuchu pojawia się stado motyli. Zauważyłam ,że patrzy się na mnie inaczej niż pozostali skoczkowie. Nieraz się na tym przyłapałam ,że myślałam o tym jak to by było gdybym chodziła z Kamilem. Miałam wtedy ochotę puknąć się w mój pusty łeb. Ja tu mam pracę ,a nie romanse ze skoczkami! Jeszcze na dodatek miałam z nim erotyczny sen...Kiedy się obudziłam byłam w lekkim szoku. W lekkim to mało powiedziane...Czy ja mam coś z głową?! Piotrek oczywiście dalej pozostał przy swojej genialnej taktyce i cały czas na nas zerka. Od czasu do czasu widać jak uśmiecha się pod nosem jakby sobie coś uświadamiał.Czasami myślę ,że on wie od nas więcej niż się wydaje. Wspominałam również ,że skoczkowie to duże dzieci? Naprawdę potrafi im przychodzić dziesięć myśli na minutę. Pomysły to już mają szczególnie genialne! Gdy tylko chcą te pomysły drążyć ja się wymiguję tym ,że mam pracę. Nie chce później mieć problemów przez tych czubków. Także przez ten miesiąc uświadomiłam sobie ,że pracuje w świecie wariatów. Raczej powinni napisać w ogłoszeniu ,że to będzie niańczenie dzieci! Sama się dziwie ,że jestem jeszcze normalna i nie mam szalonych pomysłów. Oni to już przewyższają wszystkich. Pewnego dnia postanowili zamknąć w składziku na miotły Kubackiego co im się udało. Prawie 2 godziny później znalazła go akurat pani sprzątająca ,która spokojnie sobie przyszła po miotłę ,a tu zastała taki widok. Przez półgodziny Kruczek cały siny na twarzy krzyczał na nich na treningu ,a potem kazał biegać tyle kółek ,aż do upadłego. Innym pomysłem było to ,że wrzucili Maćkowi szamponetkę do szamponu. Efekt był genialny! Chyba śmialiśmy się z biednego Maciusia z godzinę lub więcej. Jego ciemne włosy zrobiły się dość jasne ,bo oczywiście chłopaki wrzucili mu szamponetkę farbującą na blond. Kot cały zażenowany i czerwony na twarzy chodził cały dzień obrażony. Do tej pory mu tak zostało ,ale już mniej jak przedtem. I przestał się na chłopaków dąsać. Także jak widać mam teraz dość ciekawe życie. Do rozpoczęcia sezonu zimowego zostały już tylko 2 tygodnie. Czas zleciał bardzo szybko! Zaczyna mnie już łapać stres. Skoczkowie sprawiają wrażenie wyluzowanych ,ale wiem ,że w głębi już odczuwają stres.Dzisiaj był wyjątkowy chłodny i wietrzny dzień. Ubrałam rurki,bluzę i ciepły sweter. Jak zwykle śniadanie miało być o godzinie 8. Zeszłam do stołówki i zauważyłam ,że wszyscy już tam siedzą. Przy stole było (przyzwyczaiłam się już do tego) tradycyjnie głośno. Kruczek tylko przewracał oczami i spojrzał na mnie z miną typu "Ratuj mnie proszę!". Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam koło Huli.
- Kakao? - zapytał.
- Z chęcią. - powiedziałam. Stefan nalał mi ciepłego napoju do kubka ,a ja w międzyczasie zrobiłam sobie kanapki. Oczywiście musiałam siedzieć na wprost Kamila. Chłopaki robią mi chyba na złość. Stoch mrugnął do mnie i uśmiechnął się szeroko. Musiałam to odwzajemnić. Bo jak tu przy tym człowieku się nie uśmiechnąć? I znowu te cholerne motylki w brzuchu.
- No dobra. Teraz mam dla Was ogłoszenie! - Trener entuzjastycznie klasnął w dłonie. Co to za informacja?
- Nasz szanowny Prezes był tak miły ,że...
- Że co? - przerwał mu Kot. - No trenerze! Wie trener ,że ja nie lubię żyć w niepewności!
Łukasz westchnął. Podziwiam go szczerze ,że jeszcze nie stracił cierpliwości! Moja już się zaczyna kończyć...
- Kontynuując - powiedział  zerkając na nas wszystkich - Nasz Prezes zaprosił tutaj do naszego ośrodka kadrę Norwegii ,żeby te ostatnie 2 tygodnie spędzili u nas w Polsce na zgrupowaniu. Z przyjemnością mogę stwierdzić ,że Aleksander Stoeckl przyjął propozycję i będą już dzisiaj po południu! Także chłopcy - spojrzał na nich ostro - macie zachowywać się przyzwoicie i pokazać się z jak najlepszej strony! I ty Piotrek również - tu trener spojrzał surowo na Wiewióra.
- Ależ trenerze - zaczął - ja przecież jestem grzeczny jak aniołek. Chociaż muszę się ich spytać czy nie mają jakieś wódki...
- Piotrek!
- Oj no dobrze. Ale chyba taką imprezę powitalną można zrobić no nie? Będę grzeczny! - zapewnił.
Wszyscy powitali to z chęcią. W sumie sama mogę uczestniczyć w takiej imprezie. Liczę na to ,że Norwegowie okażą się bardzo fajni. Z telewizji nie mogę stwierdzić jacy są ,a tu proszę! Poznam ich osobiście. Łukasz patrzył się z niepewną miną.
- Porozmawiam z ich trenerem - odpowiedział - I zobaczymy co da się zrobić. Także pamiętajcie o czym Wam mówiłem. I żadnej wódki nie ma być na imprezie jak się odbędzie! Sam osobiście przyjdę i sprawdzę. Ciebie Piotrek to już szczególnie przeszukam. - wskazał palcem na Żyłę. Wiewiór jęknął. No tak dla niego impreza bez alkoholu to nie impreza.
- A czemu trener nie upomniał też Oli? - zapytał Kubacki.
- Bo Ola nie sprawia takich problemów wychowawczych jak Wy. - puścił oczko i wyszedł ze stołówki. Skoczków zamurowało. Ich miny były wprost genialne! Zaczęłam się śmiać.
- Nie wiem jak wy chłopcy ,ale ja idę się przygotować na tą imprezę. - powiedziałam wesoło i ruszyłam do swojego pokoju. Z racji tego ,że dzisiaj przyjeżdżają do nas goście Łukasz dał chłopakom wolne od treningów. Dzisiejsze przedpołudnie było dość napięte. Trener powiedział skoczkom ,że trener Norwegii wyraził zgodę na małą imprezę. Organizacja poszła w ruch. Impreza miała się odbyć na stołówce. Kucharki były tak miłe ,że przygotowały różne przekąski. DJ miał być nie kto inny jak Piotrek. Zamiast alkoholu (Piotrek przyjął to strasznie) były różne napoje typu Coca Cola. Chłopaki porozsuwali stoliki ,żeby było trochę miejsca do tańczenia. Ja siedziałam przed swoją szafą i zastanawiałam się co ubrać. Nie jestem typem dziewczyny co ma nie wiadomo ile ciuchów ,jednak dzisiaj chciałam się pokazać z jak najlepszej strony. W końcu po godzinie męki wybrałam swoją ulubioną czarną,koronkową sukienkę do kolan. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Byłam już gotowa ,gdy do pokoju wpadł Kubacki.Wytrzeszczył na mnie oczy i powiedział:
- Wow! Norwedzy jak się zobaczą to padną z wrażenia! Chyba powiem chłopakom ,żeby okna otworzyli ,a sam stanę przy Kamilu i będę próbować go łapać jak zemdleje na twój widok.
Trzepnęłam go w ten pusty łeb. No kretyn! Dawid zaczął chichotać i szybko umknął z pokoju przed poduszką ,którą w niego próbowałam rzucić. Po chwili usłyszałam nadjeżdżający pojazd. To chyba Norwedzy przyjechali autokarem. Ruszyłam na stołówkę ,gdzie wszyscy już czekali. Trochę to potrwa bo skoczkowie jeszcze muszą zanieść swoje bagaże do pokoi. Nalałam sobie soku i usiadłam przy stoliku. Odpisywałam właśnie na smsa przyjaciółki gdy na korytarzu usłyszałam śmiechy. Odwróciłam się i zobaczyłam ,że Norwedzy witają się już z chłopakami.
- Ola! - zawołał do mnie Piotrek. Nieśmiało podeszłam do nich. - Poznajcie naszą nową fizjoterapeutkę. Także Ola to jest Johann,Daniel,Tom,Anders i Kenneth.
- No chłopaki zazdroszczę Wam! - powiedział Hilde - Z taką pięknością pracować!
Zarumieniłam się. Czemu każdy musi mnie tak zawstydzać? Kiedy podałam Gangnesowi rękę spojrzałam na niego. Uśmiechał się do mnie przyjaźnie. Patrzyliśmy się tak na siebie ,aż w końcu ktoś chrząknął. O strząsnęłam się z amoku. Czułam jak na moich policzkach pojawiają się po raz kolejny rumieńce. Po godzinie impreza się rozkręciła. Norwedzy okazali się naprawdę sympatyczni i zabawni. Najlepiej dogadywałam się z Kennethem. Przemiły chłopak. Mieliśmy dużo wspólnych tematów i okazało się ,że mamy takich samych ulubionych piosenkarzy. To chyba nie jest przypadek!
 - Zatańczysz ze mną? - zapytał po chwili.
- Jasne - odpowiedziałam.
Weszliśmy na parkiet. Na moje nieszczęście zaczęła lecieć powolna muzyka. Spojrzałam  w stronę gdzie leciała muzyka lecz nie zastałam tam Piotrka tylko Forfanga  ,który uśmiechał się z podniesionym kciukiem do góry. Znów spojrzałam na Kennetha. Ten uśmiechał się tylko z wyciągniętą ręką.Złapałam go i po chwili zaczęliśmy tańczyć.Nie było tak tragicznie. Okazało się ,że jest naprawdę świetnym tancerzem. Potem do tańca porwali mnie inni skoczkowie.  Po kilku piosenkach postanowiłam odpocząć. Siadłam przy stoliku obok Kamila ,który siedział sam. Odkąd załapałam kontakt z Kennethem , Stoch chodził strasznie naburmuszony. Nawet na mnie nie spojrzał jak usiadłam. Postanowiłam to wyjaśnić.
- Co jest Kamil? Czemu się nie bawisz?  
- Nie ważne. - powiedział rozeźlony.
- O co ci chodzi? - powiedziałam zdziwiona.
Spojrzał na mnie. W jego oczach nie było już tych iskierek ,gdy zawsze na mnie patrzył.
- O co mi chodzi? O co? Ależ o nic! Po co się o mnie martwisz! Lepiej leć do swojego kochanego Gangnesa bo będzie Cię szukać. A to byłaby wielka tragedia! - prychnął.
Nie uwierzyłam w to co usłyszałam.
- Więc o to ci chodzi! Wiesz co Kamil? Jak przestaniesz się na mnie dąsać o to ,że próbuje nawiązać kontakty z innymi skoczkami to mnie poinformuj! - warknęłam.
Wstałam i tak po prostu wyszłam ze stołówki. Wiem ,że wszyscy na nas patrzyli ,ale teraz miałam to gdzieś. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Miałam już tego dość. Spojrzałam na zegarek. 22.27. Westchnęłam. O co chodzi temu Kamilowi? Czy to takie straszne ,że chce się zaprzyjaźnić z innymi skoczkami? Do tej pory dogadywałam się z nim świetnie ,a teraz nie wiem czemu się tak zachowuje. Czyżby był zazdrosny? Niee to niemożliwe. Po szybkiej kąpieli położyłam się do łóżka. Dalej myślałam o tej całej sytuacji ,aż w końcu zmęczona usnęłam.

Perspektywa Kamila
Niech to szlag! Po tym jak Ola wściekła wyszła ze stołówki wszyscy wlepiali oczy na mnie. Miałem już dość tego wieczoru. Wstałem i po prostu tak wyszedłem. Postanowiłem przejść się wokół ośrodka. Zaczęły mnie brać już wyrzuty sumienia. Po co ja na nią tak naskoczyłem? A no tak. Byłem zazdrosny. I to cholernie. Kiedy widziałem jak tańczyli i się na siebie patrzyli po prostu ciśnienie mi się podnosiło. Miałem ochotę do niej podejść i powiedzieć jej co czuję. Ale nie mogę. Boję się tego jak zareaguje. Westchnąłem. Czemu miłość musi być tak ciężka? Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem Stefana.
- Pogadamy? - zapytał.
- Niby o czym?
- Już dobrze wiesz o czym. - powiedział.
- No dobra.
- Chodź usiądziemy tam - wskazał na najbliższą ławkę. Siedzieliśmy w chwilowej ciszy.
- Dlaczego tak naskoczyłeś na Olę?
Spojrzałem na niego. Zwierzyć mu się? Chyba tak zrobię.
- Byłem zazdrosny. O Gangnesa.
- No tak to wszystko wyjaśnia - rzekł Hula - Wiesz ,że to wszystko twoja wina?
- Wiem. Mam teraz straszne wyrzuty sumienia. Boję się ,że Ola się ode mnie odwróci.
- Oj Kamil. Musisz o nią walczyć. Kochasz ją prawda?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odrzekłem - Jest całym sensem mojego życia.
- Więc walcz o ten sens! Nie pozwól ,żeby znikła z twojego życia! W końcu nadejdzie taki moment ,że wyznasz jej to co czujesz. Pamiętaj o tym. Musisz ją przeprosić i powiedzieć co czujesz. Dasz radę.
Wstał, poklepał mnie po ramieniu i poszedł. Mnie natomiast zostawił z wielkim mętlikiem w głowie. Co ja mam robić?

Przez następne kilka dni Ola dalej się do mnie nie odzywała. Nawet nie zaszczycała mnie wzrokiem. Robiło mi się smutno. Kiedy zostawaliśmy sami i chciałem ją przeprosić dziewczyna po prostu szybko zmykała. Nie wiem co mam już robić. Najgorsze jest to ,że jej kontakt z Norwegiem jest coraz lepszy przez co jeszcze bardziej jestem zazdrosny. Chłopaki patrzą na mnie tylko ze współczuciem. Wiedzą ile dla mnie znaczy. Dzisiaj już mamy wyjazd do Klingenthal. Właśnie spakowałem już swoją ostatnią walizkę. Przy autokarze czekał już Kruczek z Olą. Nawet nie liczyłem już na to ,że na mnie spojrzy. I miałem rację. Norwegowie jechali osobnym autokarem z czego się cieszyłem. Przynajmniej nie będę widział jak się ciągle do niej uśmiecha...Czekała nas kilkugodzinna podróż ,więc wygodnie rozsiadłem się z tyłu i założyłem słuchawki na uszy. Nawet nie wiem kiedy usnąłem. Po kilku godzinach obudziły mnie śmiechy chłopaków. Jak zwykle Piotrek ich rozbawiał. Ola natomiast siedziała z przodu i rozmawiała z trenerem. Zauważyłem ,że jesteśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z autokaru i wzięliśmy swoje bagaże. Jak zwykle był bałagan przy recepcji. Po półgodziny każdy wiedział ,gdzie mamy pokoje. Ja jak zwykle dzieliłem swój ze Stefanem. Okazało się też ,że Ola ma pokój na wprost mojego. Cudownie. Zeszliśmy na dół na kolację. Zauważyłem ,że były już wszystkie reprezentacje. Co chwile ktoś się ze mną witał. Oczywiście Prevc kiwnął tylko nieznacznie głową. Jakoś nigdy za nim nie przepadałem. Fizjoterapeutka siedziała jak zwykle na wprost mnie ,ale nawet się na mnie nie patrzyła. Miałem już tego dość. Szybko zjadłem kolację i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem gorącą kąpiel i położyłem się do łóżka. Rozmyślałem jeszcze nad tym jaki będzie ten sezon. Miałem nadzieję ,że o wiele lepszy niż poprzedni. Gdyby nie ta kontuzja może udałoby mi się wskoczyć nawet do najlepszej trójki. Po chwili jednak usnąłem rozmyślając o Oli. Przez następny dzień nic ciekawego się nie działo. Trening mieliśmy dzisiaj o 17. Właśnie jechaliśmy na skocznię.
- No chłopcy! - powiedział Kruczek ,gdy siedzieliśmy już wszyscy w "domkach" - Dzisiaj jest pierwszy oficjalny trening. Liczę na to ,że spiszecie się jak należy. Teraz przebierajcie się. Tutaj się Wasze numery startowe. Jutro macie wszyscy mi się zakwalifikować! - spojrzał na nas surowo jednak po chwili jego twarz złagodniała - Mimo wszystko życzę Wam udanego sezonu.
Kruczek wyszedł ,a Ola tuż za nim.
- Dalej nic? - spytał Żyła.
- Nic.
- Będzie dobrze - powiedział i wyszedł. Zostałem już tylko ja. Byłem najwyżej w klasyfikacji w tamtym sezonie ,więc startuje później niż oni. W końcu zbliżał się czas na mój skok. Przebrałem się i ruszyłem windą na skocznie. Jak to cudownie w końcu znaleźć się na tym obiekcie! Jestem pozytywnie nastawiony i liczę ,że trening się uda. Jednak po moim skoku nie byłem tak zadowolony. 120 m. Wiem ,że to dopiero początek ,ale liczyłem na więcej. W kwalifikacjach muszę pokazać więcej! Po tym wszystkim siedzieliśmy już wieczorem z chłopakami w moim pokoju.
- Kiedy w końcu pogadasz z Olą? - zapytał Hula.
- Nie wiem. Kiedy chce z nią pogadać ona po prostu mnie unika i znika.
- Teraz jest okazja - powiedział Dawid - siedzi w pokoju i nie ma co robić. - widząc moją minę dodał - Norwedzy poszli do klubu świętować rozpoczęcie sezonu. Słyszałem jak Gangnes ją zapraszał ,ale ona mu odmówiła.
W moim sercu pojawiła się iskierka radości. To musi coś znaczyć!
- Myślicie ,że teraz jest okazja?
- No pewnie! - odpowiedział Piotrek - Leć do niej i nawet dzisiaj do pokoju nie przychodź! Aa i starajcie się być cicho bo niektórzy chcą spać.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Haha bardzo śmieszne - powiedziałem ironicznie - Dobra idę.
- Powodzenia!
Wyszedłem z pokoju i stanąłem naprzeciw drzwi Oli. Muszę ją przeprosić i powiedzieć jej co czuje. Teraz jest do tego idealna okazja.

_________________________________________________________________________________
Po dość długiej przerwie wracam z kolejnym rozdziałem!
Dzieje się no nie? :D Wszystko mam już ogarnięte ,więc mam nadzieję ,że rozdziały będą pojawiać się dość regularnie. Teraz coś z innej beczki. Chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt! Żeby Wam w szkole szło jak najlepiej,żeby spełniły się Wam wszystkie najskrytsze marzenia i to co wszystko chcecie usłyszeć. Jeszcze raz Wesołych Świąt! :)
Pozdrowienia! :***
                                               Czytasz = Komentujesz :**

czwartek, 10 marca 2016

Informacja!

                                                               Kochane!
Bardzo Was przepraszam za to ,że nie ma już tak długo rozdziału :( Miałam ostatnio dość sporo problemów w szkole ,a teraz na dodatek w tym tygodniu nie poszłam do szkoły bo jestem chora i nie mam na nic siły :/
Jak wyzdrowieje i wszystko sobie poukładam to obiecuję ,że pojawi się nowy rozdział. Dziękuje za zrozumienie :)
Pozdrawiam! :***

środa, 24 lutego 2016

Rozdział 2

Rano obudził mnie budzik o godzinie 7. Nienawidzę wstawać o tej porze. Niestety moja praca zobowiązuje ,a poza tym śniadanie jest o godzinie 8. Wstałam i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Umalowałam się i ubrałam i byłam gotowa na śniadanie. Akurat zegarek wskazywał godzinę 7:56. Wyszłam z pokoju i ruszyłam na stołówkę. Całe szczęście zapamiętałam już ,gdzie co jest. Mam taki problem ,że nie mam dobrej orientacji w terenie...no cóż bywa. Chłopaki razem z trenerem siedzieli już przy stoliku i zajadali śniadanie. Dosiadłam się do nich. Nalałam sobie trochę mleka i wsypałam płatki. Jak zwykle śniadanie przebiegało pozytywnie. Chociaż Piotrek był coś za bardzo cichy jak na niego. Co chwilę ,albo zerkał na mnie ,albo na Kamila. Chyba domyślam się o czym była wczorajsza rozmowa skoczków. W końcu nie wytrzymałam tego napięcia i zapytałam się:
- Piotrek co ty taki cichy dzisiaj?
Żyła jakby nieprzytomny otrząsnął się z amoku. Naprawdę wyglądało to dość zabawnie widząc ,że skoczek jest taki zamyślony. Tylko to nagrać! Spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem:
- A nic,nic Ola...po prostu nie wyspałem się.
- Okej jeśli tak to rozumiem. - zdziwiło mnie to. Od kiedy Piotrek się nie wysypia? Do tej pory zauważyłam ,że to właśnie on miał najwięcej energii ze skoczków co dowodzi na to ,że porządnie nabywał nowej energii poprzez właśnie spanie. Chłopaki również dziwnie na niego spojrzeli. Coś tu nie gra.
- Taa nie wyspał się - prychnął Kubacki - Tu wiadomo o co chodzi. Rzecz w tym ,że tu chodzi o Kam...
Janek dyskretnie kopnął go pod stołem. Zmierzyli się wzrokiem i chyba Dawid załapał o co chodzi bo już wcale nie ciągnął tego tematu. Kamil zażenowany tą całą sytuacją nawet się nie odezwał. Chociaż spojrzał na mnie i uśmiechnął się co odwzajemniłam. Znowu zaczęłam czuć motylki w brzuchu...Kiedy mi to ustanie? Przy żadnym facecie nigdy tak nie miałam. Piotrek dalej nam się podejrzliwie przyglądał. Jednak postanowiłam nie zaprzątać sobie teraz tym głowy.
Nie rozumiem go. Nawet nie możemy na siebie spojrzeć? Wiewiór to naprawdę ma coś nie tak z głową. Kruczek wstał od stołu i jeszcze przekazał nam informację:
- O 11 widzę Was na siłowni. Wszystkich! - pogroził palcem i odszedł.
Po śniadaniu wróciłam do swojego pokoju. Jeszcze prawie 2 godziny zostały do treningu ,więc postanowiłam zadzwonić do swojej mamy. Miałam dać jej znak już wczoraj po przyjeździe ,ale tyle się działo ,że jakoś nie miałam do tego głowy. Teraz jednak dałam jej znać ,że żyje. Po dwóch sygnałach odebrała:
- No w końcu kochanie! Czemu nie zadzwoniłaś do mnie wczoraj? Powiedziałaś ,że zadzwonisz! - rzuciła z pretensją.
- Przepraszam mamo. Kompletnie wypadło mi to z głowy. No wiesz nowe miejsce i w ogóle...
- Rozumiem,rozumiem. Podoba ci się praca? - zapytała z troską.
- Jak na razie jest okej. Wczoraj nie miałam roboty ,ale dzisiaj już zaczynam. Zaraz mamy trening i zacznę wszystko tak jak należy. - powiedziałam.
- No to powodzenia! Masz już jakiegoś na oku?
- Mamo! - zrugałam ją.
- Oj tam. W końcu chciałabym już mieć zięcia. Tata też nie może się doczekać ,kiedy zacznie z zięciem oglądać mecze piłki nożnej. Przecież to dobrze wiesz córciu.
- Wiem...jeszcze musisz poczekać i tata też.
- No skoro tak to jeszcze poczekam. Skarbie muszę kończyć. Śpieszę się do pracy. Uważaj tam na siebie!
- Jasne. Kocham Cię. Pozdrów ode mnie tatę.
- Ja Ciebie też córeczko. Oczywiście pozdrowię! Trzymaj się.
- Pa.
Rozłączyłam się i padłam na łóżko. Czekają niecierpliwie na zięcia? Od kiedy niby? Zawsze mówili mi ,żebym się nie spieszyła z chłopakami. To jest bardzo dziwne. Czuję się jak Sherlock Holmes...wszędzie pełno zagadek wokół mnie. Jak nie Piotrek to teraz rodzice... Przydałoby się zadzwonić jeszcze do mojej najlepszej przyjaciółki Klaudii. Znając ją na pewno czeka z niecierpliwością na relacje. Jakby czytając w moich myślach na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiło się połączenie od niej. Czyżby czytanie w myślach? Najwidoczniej tak!
- Witaj wielki świecie! - przywitała się - No i jak tam w pracy leci?
- Cześć Klaudia. Jak na razie nie jest tak źle. A u Ciebie jakieś zmiany?
- Żadne. Cały czas imprezy haha. W końcu trzeba się rozerwać!
Typowa Klaudia. Uzależniona imprezowiczka. Jestem jej zupełnym przeciwieństwem. Nie lubię imprez. Za to uwielbiam siedzieć w domu pod ciepłym kocem i oglądać moje ukochane seriale lub po prostu czytać książki. Klaudia natomiast to tylko chłopcy i imprezy. Potrafi cały dzień przebywać poza domem. Szybko nawiązuje kontakty. Ja natomiast jestem dość nieśmiała ,ale nie ,aż tak ,żeby nie zagadać czy coś. Mimo to już w gimnazjum szybko załapałyśmy kontakt no i przyjaźnimy się do dziś. Najlepsza przyjaciółka jaką można sobie wymarzyć. Potrafi wysłuchać,wspierać no i przede wszystkim pomaga. Za to ją najbardziej lubię!
- Oczywiście. Tylko imprezy! Chłopaka byś sobie w końcu znalazła ,a nie!
- Oj tam,oj tam. Mam jeszcze czas. Życie jest tylko jedno trzeba szaleć! A ty tam masz kogoś już na oku?
 Prychnęłam. Już wyobrażałam sobie jej minę. Po prostu ,aż zachciało mi się śmiać. Nie wiem czemu nagle mi do głowy przyszedł Kamil. Jednak nie dałam to po sobie wyczuć.
- Nie,nie mam. I jak aktualnie nie zamierzam mieszać się w żadne związki.
- Oj Olka - westchnęła - Ty ciągle o swoim byłym? Widocznie nie byliście sobie pisani. Tak miało być i tyle. W końcu znajdziesz tego jedynego mówię ci. Ja przecież to wiem i ty wiesz.
- No tak. Ty też w końcu znajdziesz tego jedynego.  Wiesz muszę już kończyć ,bo zaraz mamy trening ,a jak się spóźnię to będę mieć przechlapane.
- Haha jasne - zaśmiała się - Trzymaj się kochana tam! Tylko tam nie podrywaj tych seksownych dupci!
-  Klaudia no! Ja tu pracuje ,a nie! - jęknęłam.
- Och tak jasne. Ja już widzę tą twoją pracę. Pa!
- Trzymaj się.
 Z niechęcią spojrzałam na zegarek.Zbliżała się godzina 11 i trzeba było ruszyć tyłek. Wstałam niechętnie i wyszłam z pokoju. No to kierunek siłownia. Dzisiaj z tego co wiem będę musiała dopasować do każdego skoczka indywidualne ćwiczenia. To bardzo proste. Po wczorajszym ich obserwowaniu mniej więcej wiem ,który ma jaką kondycję. Piotrkowi dam chyba te najcięższe...za to ,że po prostu się dziwnie zachowuje. Tak ,jestem wredna. No niestety taka moja natura. Weszłam już na siłownię i zobaczyłam chłopaków rozgrzewających się do treningu. Kruczek każdemu po kolei powiedział nad czym ma popracować. Zajęli się robotą ,a ja dostałam swoje papierki. Każdy zawierał dane skoczka. Spojrzałam na ich statystyki. Nie były najgorsze. Teraz już na pewno wiem kto,jakie dostanie ćwiczenia. Czas minął mi bardzo szybko na papierkowej robocie. Po 2 godzinach męki Kruczek stwierdził ,że to koniec treningu.
- Dobra chłopaki! Po obiedzie wszyscy do gabinetu Oli! Zajmie się Wami.
Chłopacy cali spoceni i zmęczeni ruszyli pod prysznic zmyć ten cały brud. Ja zebrałam wszystkie papierki i zamieniłam jeszcze kilka słów z trenerem na temat predyspozycji skoczków. Poczułam się głodna ,więc szybko zaniosłam papierki do swojego pokoju i ruszyłam na stołówkę. Dzisiaj na obiad pierogi ruskie. Mmm uwielbiam!  Zjadłam jak najszybciej i skierowałam się do mojego gabinetu. Wyciągnęłam potrzebny sprzęt. Przy otwartych drzwiach czekałam na chłopaków. Po chwili usłyszałam na korytarzu głosy. To z całą pewnością oni. Pierwszy w kolejkę poszedł Dawid. Bolała go łydka ,więc zaczęłam go masować. Po wykonaniu odpowiednich ćwiczeń ,które zapamiętałam na studiach Dawid był wolny. Potem to już tylko poszedł Janek,Stefan,Piotrek. Ostatni został Kamil. Nie powiem dziwnie będę się czuła masując go ,wiedząc ,że na jego widok mam motylki w brzuchu...Skoczek jak zwykle wszedł z uśmiechem.
- Okej. Czy coś Cię konkretnie boli? Jeśli tak to zaraz się tym zajmiemy. - powiedziałam.
-  Wiesz co...tak trochę mnie bark boli. Chyba za dużo dźwigałem.
Dotknęłam jego bark ,który wskazał i zbadałam. Na jego twarzy zaraz pojawił się grymas. Chyba ma rację.
- Zdejmij koszulkę i połóż się na plecach - poleciłam. W międzyczasie przygotowałam odpowiedni żel. Kiedy się odwróciłam zaparło mi dech w piersiach. Kamil stał bez koszulki. Jego brzuch był po prostu...no powiedzmy ,że trafiłbym z takimi mięśniami do muzeum. Z całą pewnością. Przełknęłam ślinę i dalej wlepiałam wzrok w jego klatę. Stoch wyrwał mnie z transu:
- To zaczynamy czy nie? - zapytał rozbawiony. Zarumieniłam się. Ale wstyd! Stałam tak i wlepiałam w niego gały. Idiotka.
-Tt..tak jasne. -zająknęłam się - zaczynajmy.
Nie było tak tragicznie. Kamil leżał odprężony ,a ja nie stresowałam się tak. W końcu skończyłam. Skoczek ubrał koszulkę i spojrzał na mnie.
- Masz chłopaka? - zapytał niespodziewanie.
- No...ee..powiedzmy ,że o tej porze to pewnie wybierałabym już suknię ślubną. - wszystkie wspomnienia wróciły. Kochałam go naprawdę ,ale nie wiedziałam ,że on może mi coś takiego zrobić.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię urazić naprawdę. - powiedział.
- Nic się nie stało. Skąd mogłeś wiedzieć?
- No tak. - uśmiechnął się. - Dobra ja zmykam. Dziękuje ci bardzo za masaż. Masz cudowne rączki.
Zaśmiałam się. Kamil ruszył ku drzwi. Zatrzymał się jeszcze w progu.
- Aa zapomniałem! Dałabyś się wyrwać dzisiaj na mały spacer po kolacji? Pokazałbym ci okolicę.
Wieczorny spacer ze Stochem? Brzmi jak jakaś tania komedia romantyczna. Jednak zgodziłam się. Chciałam poznać lepiej te piękne okolice ,ale jak do tej pory nie miałam możliwości. Zmęczona ruszyłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Przydałoby się dowiedzieć co dzieje się w internetowym świecie. W międzyczasie ogarnę też stronę naszego teamu. Ktoś musi to robić ,a ja się chętnie zgłosiłam. Przynajmniej będę miała jakieś zajęcie. Wyciągnęłam laptopa i zaczęłam przeglądać serwisy społecznościowe.

Perspektywa Kamila
Wracałem do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Zgodziła się! W końcu będę mógł ją lepiej poznać...no i będziemy sami. Przynajmniej nie będę czuł przeszywającego wzroku Piotrka. Ciekawe co się stało ,że jednak Ola nie będzie brała ślubu...Zapewne w jakiś sposób ją skrzywdził. Taki facet to po prostu dupek. Przecież takiej istoty jak ta dziewczyna nie da się skrzywdzić...jest po prostu nieziemska! Po raz kolejny uśmiechnąłem się szerzej przypominając sobie minę Oli kiedy ściągnąłem koszulkę. Działam na nią...zresztą ona na mnie też. Nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie. Może to jest dziwne ,ale jednak tak myślę ,że jest. Trening mnie wykończył i chciałem trochę poleżeć. Kiedy wszedłem do pokoju zauważyłem ,że chłopaki siedzą i jakby czekali na mnie.
- No w końcu! - powiedział Kubacki - No i jak było?
- Ee..ale w czym? - zapytałem. Oho...chyba coś się dzieje. Tak z pewnością. Ich miny wyrażają wszystko.
- No jak to w czym - prychnął Żyła - No o Olę nam chodzi!
- Zrobiła to co należy i tyle. Naprawdę chłopaki ogarnijcie się. Nic między nami nie ma...znaczy tak myślę - dodałem pod nosem.
- Kamil my Cię znamy ,aż za dobrze...wszedłeś do pokoju z wielkim bananem na twarzy. Nie uśmiechasz się tak bez powodu - odpowiedział Stefan. To fakt. Przy tej dziewczynie nie da rady się nie uśmiechnąć. Taka jakby pozytywna siła działa od niej. Czy to normalne?
- No dobra. - westchnąłem - Zaprosiłem ją dzisiaj na wieczorny spacer to tyle. Jakby to była jakaś sensacja wielka.
- Ha! - krzyknął triumfalnie Piotrek - Czyli jednak jak sądziłem!
- Co sądziłeś? - zapytał nieprzytomnie Kot. Ten to chłopak ma zawrotną szybkość.
- Maciuś - jęknął Wiewiór - Czemu jesteś takim kretynem? Tutaj przecież miłość nam rośnie! Już się nie mogę doczekać ,aż zorganizuje im wieczór walentynkowy! Będzie się działo!
Wszyscy zrobiliśmy facepalmy. Ten to ma zapał! Nic się nie dzieje ,a ten już jakieś wieczory chce organizować...
- Piotrek zamkniesz w końcu swoją buźkę? - spytał Dawid.
- Jak ty się do starszego wyrażasz! Jak tu mam ważne zadanie do wykonania ,a ty mi tu pyskujesz smarkaczu!
Czy wspomniałem już ,że pracuje z ludźmi przy którym moje IQ spada? No to teraz wiecie.
- Kontynuując - powiedział Stefan ignorując Żyłę i Kubackiego ,którzy dalej się sprzeczali - Coś się musiało stać ,że chodzisz taki no...inny niż zazwyczaj po prostu.
- Zaprosiłem Olę TYLKO na spacer. Wielkie mi halo. - odpowiedziałem. Od kiedy oni się interesują moją osobą? Zwariowali no!
- Aa to oto chodzi!
- O co? - spytał znowu Maciek.
- Ech...Muszę tutaj przyznać rację Piotrkowi...Jesteś kretynem! - powiedział Hula patrząc na Kota z ironicznym uśmiechem. - Tu chodzi o reakcję chemiczną zachodzącą aktualnie w naszym Kamilu...
- Reakcję? - zdziwił się Dawid.
- Tak o reakcję.
- No to już jest coś chłopaki - przyznał Żyła - Taka reakcja dochodzi tylko wtedy kiedy w pobliżu jest jakaś dziewczyna...I to nie taka byle jaka. To musi być konkretna panienka.
- Dokładnie tak Piotrek. Kamil - zwrócił się do mnie Stefan. - Ty się po prostu zakochałeś.
Wszyscy na mnie spojrzeli. Kiedy teraz o tym pomyślę może być to możliwe. Żadna dziewczyna nie działała na mnie tak jak Ola. Żadna. Ale czy tak jest naprawdę?
- Sądzicie ,że to może być to? - zapytałem.
- No jasne! - powiedział z entuzjazmem Piotrek - Często na siebie zerkacie,dziwnie zachowujecie się kiedy jesteście razem w pobliżu ,a teraz jeszcze ten spacer...Kamil brachu gratulacje!
- Wszystko się zgadza. - ciągnął dalej Stefan - Zawsze się tak dzieje...wiem coś o tym. - mrugnął.
Chyba czas się z tym zgodzić. Zakochałem się bezpowrotnie. Tylko czy Ola czuje to samo? Jak jej to powiedzieć? Najgorsze jeszcze przede mną.

Po kolacji tak jak umówiłam się z Kamilem ,czekałam na niego przed ośrodkiem. Mimo ,że to praktycznie koniec października wieczór był wyjątkowo ciepły. Po chwili zauważyłam zbliżającą się w moją stronę sylwetkę. Stoch był bardzo wesoły.
- No to ruszamy! - powiedział - Mam ci do pokazania świetne miejsce!
- Okej. - uśmiechnęłam się.
Ruszyliśmy w drogę. Zanim dotarliśmy do celu skoczek pokazywał mi okolice. Szczyrk był naprawdę wyjątkowy i taki magiczny. Podoba mi się. Potem jakoś zapadło milczenie. Szliśmy tak z 20 minut ,aż weszliśmy do małego lasku.
- Chyba nie zamierzasz mnie zgwałcić ,a potem porzucić? - zapytałam z niepokojem.
Kamil zaczął się śmiać. Czy to ,aż takie śmieszne?
- Oczywiście ,że nie - zapewnił - Chociaż skoro mi to proponujesz to czemu nie...
- Stoch!
- No co? Oj nie przesadzaj. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. Czy mówiłam już ,że wygląda uroczo?
Po chwili ukazał się nam niesamowity widok. Jakby w środku lasu było wielkie jezioro. Wokół niego były wszędzie drzewa. Na niebie widać było księżyc. Wyglądało to naprawdę świetnie. Nie mogłam się tym zachwycić.
- Podoba ci się? - zapytał.
- Oczywiście jest pięknie! - powiedziałam.
- Może usiądziemy na tym mostku? - zaproponował. Nawet nie zauważyłam ,że wzdłuż jeziora był mostek. Zgodziłam się. Usiedliśmy tak i wpatrywaliśmy się w tafle jeziora. Było tu bardzo romantycznie.
 - Jeśli mogę wiedzieć to czemu nie jesteś już z tym chłopakiem?
Spojrzałam na niego. Jego włosy były jak zwykle roztrzepane ,a oczy wyrażały szczerą ciekawość. Postanowiłam mu się zwierzyć.
- Po prostu Mateusz...tak nazywa się mój były...zdradził mnie. Pewnego dnia wróciłam od rodziców 2 dni wcześniej niż planowałam. Kiedy weszłam do naszego mieszkania wszędzie były porozwalane ciuchy. Wiedziałam co ujrzę w sypialni. Nie myliłam się. Zdradzał mnie ze swoją koleżanką z pracy. Już od dawna ,a ja głupia nie domyśliłam się. Myślałam ,że mnie kocha...weźmiemy ślub i stworzymy szczęśliwą rodzinę. Byłam po prostu naiwna...nigdy nie wybaczam zdrady. - w moich kącikach zaczęły napływać łzy. Minęły już praktycznie 2 miesiące ,a ja nie mogę się pozbierać. Kamil zauważył to i tak po prostu mnie przytulił. Odwzajemniłam to. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Wiem ,że mogę mu powiedzieć wszystko. Chłopak odsunął się i wciąż na mnie patrząc powiedział:
- Nie jesteś warta takiego dupka...Jesteś wspaniałą dziewczyną i na pewno znajdziesz tego jedynego. Znajdzie się ktoś, kto pokocha Cię bezgranicznie. Zaufaj mi.
Uśmiechnęłam się. Postanowiłam zadać pytanie ,które mnie dręczyło:
- A ty masz kogoś na oku?
Skoczek zmieszał się. Widać ,że zaczyna się stresować.
- Ee no jest taka dziewczyna...,ale nie wiem czy ona czuje to samo co ja. A ty?
- No ja też mam kogoś na oku. Tylko właśnie też nie wiem czy czuje to samo co ja.
Zaśmialiśmy się. Naprawdę dogaduję się z nim. Jesteśmy takie jakby dwie bratnie dusze.
 - Co za zbieg okoliczności! - powiedział - Idziemy po tej samej drodze.
- Na to wygląda.
Siedzieliśmy tak jeszcze z pół godziny. Nawet bez słów rozumieliśmy się dobrze. W końcu zrobiło się późno i trzeba było iść do ośrodka. Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami mojego pokoju. Staliśmy tak w ciszy ,aż w końcu Kamil powiedział:
- No to dobranoc. Śpij dobrze.
- Ty również - posłałam mu uśmiech i pocałowałam go w policzek. Stoch zrobił zdziwioną minę ,a jednak po chwili uśmiechnął się. Mrugnęłam jeszcze do niego i weszłam do pokoju. Co za dzień! Byłam tak zmęczona ,że wzięłam tylko szybki prysznic i położyłam się spać. Po 2 minutach zasnęłam. Śniły mi się same przyjemne rzeczy.

Perspektywa Kamila
Nadal oszołomiony stałem pod jej drzwiami. Chyba już nigdy nie umyję tego policzka...ja sobie nie żartuję. Szczęśliwy ruszyłem do swojego pokoju. Byłem strasznie zmęczony po tym wyczerpującym dniu. Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Rozmyślałem jeszcze nad tym wieczornym spacerem. Ma kogoś na oku...ciekawe tylko kto to jest. Wiem ,że w tym momencie jestem o to zazdrosny. Muszę jej to jakoś powiedzieć...tylko jak? A co jeśli mnie wyśmieje? Albo pomyśli ,że to jakiś żart z mojej strony? Na razie muszę z tym poczekać. Znamy się dopiero 2 dni ,a ja chcę jej wyznawać takie rzeczy...trzeba być naprawdę nienormalnym ,żeby takie coś zrobić. Poczekam jeszcze,poznamy się lepiej ,a potem czas pokaże. Zaczęły mi się oczy kleić. Postanowiłem iść już spać. Ciągle myśląc o Oli zasnąłem. Moim zdaniem zapowiada się bardzo ciekawy sezon. Nawet nie wiedziałem ile miałem tym razem racji.

_________________________________________________________________________________
Witam Was z kolejnym rozdziałem!
Dopiero teraz go dodaje. Nie miałam ostatnio chęci do pisania...szkoła,dom,szkoła,dom i tak w kółko. Musicie mi wybaczyć :( Starałam się jak najlepiej ,żeby ten rozdział wyszedł ,ale jak zwykle nie jestem z niego zadowolona xD Miałam kilka różnych wersji ,ale w końcu wybrałam ten i ciągle było coś nie tak xD Robiłam dużo poprawek ,ale dodaje już! Wiem znowu nie jest długi :( Ale plus jest tego taki ,że będzie z tego więcej rozdziałów :)
Chciałabym Wam podziękować serdecznie za przekroczenie 1000 wyświetleń! <3 Jestem naprawdę zaskoczona! Dziękuje Wam bardzo <3
Czekajcie na kolejny rozdział!
Pozdrawiam :***

                             Czytasz = komentujesz :***
             


wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 1

 Cholera! Jak zwykle musiałam zaspać. Pierwszy dzień pracy ,a ja już się spóźniam. Czemu ja muszę mieć takiego pecha? W końcu znalazłam pracę ,gdzie mogę robić to co kocham ,a tu jak zwykle musiałam mieć pecha. Tak w ogóle to jestem Ola. Mam swoje 23 lata i jestem z zawodu fizjoterapeutką. Kiedyś jak byłam mała zawsze marzyłam ,żeby zostać weterynarzem. Uwielbiałam zajmować się zwierzętami ,ale jednak moje plany na przyszłość zmieniły się kiedy byłam nastolatką. Dowiedziałam się o fizjoterapii i chciałam więcej dowiedzieć się o tym. Tak się stało ,że moje plany się zmieniły i odtąd mówiłam rodzicom ,że zostanę fizjoterapeutką. Teraz dostałam prawdziwą szansę na rozwinięcie mojego zawodu. Od 15 minut jestem w trasie do nowej pracy. Zostało mi jeszcze ,gdzieś około 10 minut jazdy do Szczyrku i będę w ośrodku. Stresuję się bardzo bo w końcu zaczynam swoją wymarzoną pracę,o takiej ,której marzyłam od kiedy tylko pamięć mi sięga.Tydzień temu podpisałam umowę i oficjalnie mogę stwierdzić ,że zostałam fizjoterapeutką polskiej kadry skoczków narciarskich! Moje marzenie się spełniło ,bo od dzieciństwa uwielbiam tą dyscyplinę sportową. Pamiętam jak zasiadałam zawsze z tatą przed telewizorem i mocno kibicowałam skoczkom ,a zwłaszcza niepokonanemu Adamowi Małyszowi. Tak do tej pory jest ,że oglądam zawody Pucharu Świata kiedy tylko mogę. Teraz nie wierząc własnym oczom będę sama jeździć na zawody! Nigdy nie sądziłabym ,że takie coś wydarzy się w moim życiu. Mimo to jestem pozytywnie do tego nastawiona. Trener Łukasz Kruczek okazał się naprawdę sympatyczną osobą,zresztą jak reszta sztabu szkoleniowego. Dzisiaj właśnie miałam poznać skoczków narciarskich. Moje rozmyślania musiałam przerwać ,bo akurat zajechałam pod ośrodek w Szczyrku ,gdzie obecnie przygotowują się skoczkowie do sezonu zimowego. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do wejścia. Przy recepcji pokazałam oczywiście recepcjonistce dokumenty ,które potwierdzają moje wejście. Myślała pewnie ,że jestem jakąś fanką ,które oczywiście nie mają tutaj wstępu. Nie była zbytnio zadowolona ,kiedy jej pokazałam to co potrzebne.
- Na halę sportową proszę iść do końca tego korytarza i skręcić w prawo. Tam powinno być wejście na halę. - powiedziała oschle. Coś czuję ,że się nie polubimy. Ruszyłam tam ,gdzie mi pokazała czując na sobie jej niezadowolony wzrok.  Doszłam do końca korytarza i skręciłam w prawo. Zobaczyłam drzwi na halę sportową. Było słychać tam szuranie butów i śmiechy co nie ulegało wątpliwości ,że trening już trwa. Bardzo powoli weszłam na halę. Była naprawdę duża! Skoczkowie akurat biegali ,a Kruczek stał i przeglądał jakieś papiery. Ruszyłam w jego stronę. Tym samym przykułam swoją uwagę skoczków. Przestali biegać i ot tak po prostu zaczęli się mnie przyglądać. Czułam jak ze stresu oblewam się potem ,a ręce mam całe zimne. Jeśli mnie nie zaakceptują to co wtedy? Trener też mnie zauważył ,ale zamiast złości na jego twarzy pojawił się uśmiech. Szczerze mnie to zdziwiło ,bo w innej pracy za takie jedno spóźnienie już dawno byłabym na wypowiedzeniu. Nieśmiało podeszłam i od razu zaczęłam mówić:
- Naprawdę bardzo przepraszam za spóźnienie trenerze. Niestety myślałam ,że nastawiłam budzik ,ale jednak się myliłam...jeszcze raz chciałabym trenera...
- Ale nie musisz przepraszać! - przerwał mi Kruczek - Naprawdę rozumiem i nic się nie stało. Jednak następnym razem będę bardziej surowszy. - uśmiechnął się i puścił mi oczko. Odwzajemniłam uśmiech. Uff nie jest tak źle! Teraz tylko pozostali skoczkowie.
- Okej skoro już jesteś to trzeba cię przedstawić tym matołkom. Naprawdę jeśli wytrzymasz z nimi sezon to Cię będę podziwiać...serio mówię! - zaczęłam się śmiać. No chyba nie może być tak źle no nie?
- Chłopcy! - zaczął krzyczeć trener - Do mnie ,ale już! Chcę Wam kogoś przedstawić.
Skoczkowie posłusznie podeszli i ustawili się w szeregu. Nadal ciekawie mi się przeglądali. Niektórzy szeptali między sobą ,a inni nawet posyłali mi uśmiechy ,które odwzajemniałam.
- Więc - zaczął Łukasz - Chciałbym Wam przedstawić naszą nową fizjoterapeutkę ,która będzie z nami pracować przez cały sezon zimowy. Jak będzie się dobrze spisywać to zostanie z nami na dłużej. Może opowiesz Ola coś więcej o sobie?
Niech oni przestaną się tak gapić! Jak ja mam spokojnie mówić skoro wlepiają we mnie tak swoje gały? Mam przeczucie ,że robią to specjalnie. Zapowiada się owocna praca,nie ma co.
- Hmm...co tu o sobie powiedzieć? Jak już wiecie nazywam się Ola i mam 23 lata. Pochodzę z Wrocławia ,ale od roku mieszkam w Wiśle. Od dziecka uwielbiam skoki narciarskie i kibicuję Wam jak tylko mogę. No niestety jesteście na mnie skazani przez cały sezon. - zaśmiałam się ,a oni mi zawtórowali.
Pierwszy do mnie podszedł...Piotrek.
- Noo i to ja rozumiem! Dziewczyna z ambicją i do tego taka ładna! - zaczął Piotrek - Ja jestem Piotrek Żyła ten najprzystojniejszy oczywiście hehehehe - zaczęłam się śmiać razem z nim. Wygląda na bardzo pozytywnego człowieka i widać ,że to on jest takim "śmieszkiem" w tym zespole. Ożywieni skoczkowie zaczęli po kolei do mnie podchodzić i się przedstawiać. Poznałam Maćka Kota,Stefana Hulę,Janka Ziobrę i Dawida Kubackiego. Ostatni do mnie podszedł Kamil Stoch. Nagle ciepło uderzyło we mnie jak jakiś wulkan. Co się ze mną dzieje?
- Cześć jestem Kamil miło mi Cię poznać. - uśmiechnął się i wystawił rękę. Uścisnęłam ją ,ale szybko jak oparzona zabrałam ją. Jego dotyk był po prostu jak prąd. Kamil musiał mieć to samo ,bo też zabrał szybko rękę. Staliśmy tak w siebie wpatrzeni ,aż Kruczek nie zażądał dalszego treningu. Chłopaki rozłożyli siatkę i zaczęli grać w siatkówkę. Czemu ja tak zareagowałam na jego dotyk? Zaczęłam się przyglądać skoczkowi. Widać ,że jest bardzo wysportowany...,a te jego niebieskie oczy...stop! O czym ty myślisz?! Nie wiem co się ze mną dzieje...Zauważyłam również ,że sam Stoch często na mnie zerka. Starałam się jednak tym nie przejmować ,ale w brzuchu czułam motylki. Godzinę później trener ogłosił koniec treningu.
Zapytał się skoczków czy ich ,gdzieś coś nie boli. Wszyscy zaprzeczyli i zapewnili trenera ,że wszystko jest w porządku. Plus był taki ,że nie miałam dzisiaj za to roboty. Za chwilę miał być obiad ,a ja jednak poszłam do swojego auta i wypakowałam walizki. Klucz do pokoju dostałam już na recepcji i okazuje się ,że będę na tym samym piętrze co skoczkowie. Wyciągnęłam wszystko co miałam i próbowałam wtargnąć swoje rzeczy na 2 piętro. Po kilku minutach zażartej walki z walizkami w końcu miałam spokój. Zamknęłam pokój i ruszyłam na stołówkę. Z pokoju akurat wyszedł Janek i poszedł ze mną. Pokazał od razu mi ,gdzie znajduje się stołówka. Ruszyłam razem za skoczkami po swój obiad. Byłam strasznie głodna od tych emocji. Kucharka pani Basia okazała się naprawdę miłą kobietą. Chłopaki wskazali przy stoliku  na wolne miejsce...na wprost Kamila. No fajnie. Usiadłam i zaczęłam jeść. Podczas rozmów było dużo śmiechu. Naprawdę polubiłam chłopaków i zdaje mi się ,że oni mnie też. Piotrek właśnie opowiadał mi kolejny kawał ,kiedy przyłapałam Kamila na kolejnym zerkaniu na mnie. Żyła i reszta też to musieli zauważyć ,bo Piotrek chrząknął i powiedział:
- Chłopaki bo obiedzie zaraz do mnie do pokoju. Wiecie musimy chyba coś omówić. - Chłopaki spojrzeli na Kamila ,który nie wiedział o co chodzi ,chodź jednak się zgodził. Ja udawałam ,że mnie to nie interesuje. Chociaż ciekawiło mnie to o czym mają do pogadania.
- Piotrek! - powiedział Kruczek - Mam nadzieję ,że ta "rozmowa" nie będzie taka jak kiedyś co przyniosłeś skrzynkę wódki i po prostu spiłeś chłopaków!
- Ależ trenerze - zaczął przymilnie Żyła - Ja takie coś zrobiłem? Nie mogę sobie przypomnieć...Przecież chyba trener wie ,że ja jestem spokojnym chłopakiem!
- Spokojnym? Czy ty siebie słyszysz Żyła? Ty chyba spokojny to byłeś tylko wtedy jak byłeś dzieckiem.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Kubacki nawet zakrztusił się sałatką i musiałam go mocno walnąć w plecy. Po obiedzie postanowiłam pójść do pokoju i trochę odpocząć. Musiałam nadrobić stracone odcinki "Dr.House". Teraz jest do tego najlepsza okazja ,bo dzisiaj nie mamy nic do roboty.

Perspektywa Kamila
Tak jak poprosił Piotrek zjawiliśmy się w jego pokoju ,który dzielił z Jankiem. Ciekawe o czym chciał pogadać...Siedzieliśmy tak i patrzyliśmy otępiali na Piotrka ,aż w końcu Maciek zapytał się:
- No więc o co chodzi Piotrek? Ostatnim razem taka rozmowa źle się dla nas skończyła...Pamiętasz? Cały dzień przeleżeliśmy w łóżku bo mieliśmy przez Ciebie tego cholernego kaca. - Kot uśmiechnął się ironicznie.
- Nie oto chodzi...nawet nie mam wódki przy sobie ,bo żona mi skonfiskowała przed wyjazdem - Piotrek otarł teatralną łzę - Tu chodzi o naszego kochanego Kamilka.
Wszyscy zwrócili głowy na mnie. Co ja zrobiłem?
- Nie wiem o co ci chodzi Piotrek...Zrobiłem coś czy co? - zapytałem.
- Oj Kamilku...jaki ty jesteś ślepy...
- Ślepy ,gdzie?
- Kubacki ty idioto! Wiadomo ,że przecież mi chodzi o naszą szanowną Olę! Ot co!
- Ej tylko nie idioto! Poza tym co ma z tym wspólnego Ola?
Piotrek westchnął.
- Czemu ja pracuję z takimi idiotami? Nie macie oczów chłopaki?
- Mamy oczy - powiedział Stefan - Chyba wiem o co ci chodzi...
- No w końcu! - ucieszył się Piotrek.
- Cholera jasna! Powiecie mi w końcu o co Wam chodzi czy nie?! - wkurzyłem się. Normalnie grają ze mną w kulki.
- No właśnie - jęknął Kot.
- No dobra ,dobra! - odpowiedział Piotrek - Przecież widzimy wszyscy...no dobra większość z nas - tu spojrzał na Kota i Kubackiego ,którzy najwyraźniej najgorzej z nich kumali - Widzimy jak patrzysz na naszą nową fizjoterapeutkę...
O cholera. Czy ,aż tak było widać ,że na nią tak często zerkam?
- Coo ja? Wydaje Wam się...
- Oj Kamil nie mydl nam oczu. Widzimy co tu się dzieje. - powiedział Hula. Przyznać się czy nie? Fakt spodobała mi się Ola ,ale to nic nie znaczy.
- Chłopaki chyba Wam się coś pomyliło. Ola wydaje się naprawdę fajna ,ale to nie tak jak myślicie.- powiedziałem - Naprawdę - zapewniłem widząc ich niepewne miny.
- No dobra to tyle? - powiedział Kot - Naprawdę Piotrek ty masz jakieś fobie.
- Co ja? To jest życie kochany! Ja już wiem ,że coś się święci zobaczycie!
- O tak jasnowidzący Piotrek się włączył. Dobra koniec tych bzdur! Gramy w Fifę? - zaproponował Dawid. Przystaliśmy na jego propozycję. Chłopaki grali ,a ja byłem jakiś nieobecny. Ciągle myślałem o Oli. Jest taka piękna...te jej brązowe włosy...okej opanuj się Stoch! Postanowiłem przestać o tym myśleć. Włączyłem się w grę i kibicowałem właśnie Kotowi ,który wygrywał z Żyłą.
___________________________________________________________________________
Cześć ludzie!
Witam Was z pierwszym rozdziałem :)
Mam nadzieję ,że się podoba. Jak dla mnie jest trochę za krótki ,ale starałam się jak mogłam :/
Zaczęła się szkoła ,ale jakoś udało mi się napisać :)
Do następnego! :***
                                                Czytasz = Komentujesz :*** 


piątek, 12 lutego 2016

Prolog

                                                                      On
Sława,pieniądze....nic mu do szczęścia nie brakowało. Mógł mieć co tylko dusza zapragnie.
Więc dlaczego wciąż miał pustkę w sercu? No tak. Brakowało mu tego co najważniejsze w życiu.
Miłości. To fakt kobiety kleją się do niego ,ale nie z sympatii tylko z tego ,że ma pieniądze. Typowe kobiety. Kiedy znajdzie tą jedyną? Ma już swoje 28 lat ,ale miłości jak do tej pory nie było i nie ma.
Jednak nie wiedział ,że wkrótce spotka coś ,a raczej kogoś kto odmieni jego życie.

                                                                    Ona
Zwykła z pozoru dziewczyna. Fizjoterapeutka. Jednak miłość dała jej w kość.
Myślała ,że ją kocha. A tu co z tego? Po prostu ją zdradzał. Już nigdy się nie zakocha.
Nie pozwoli na to ,żeby ktoś ją znowu skrzywdził. Miłość jest dla niej już przeżytkiem.
Jednak w głębi serca czekała na tego jedynego. Czemu musiała tak nieustannie cierpieć?
Czy może ona dobierała sobie nieodpowiednich facetów? Chyba tak. Postanowione.
Nie będzie się już mieszać żadne w związki. Jednak nie wiedziała ,że będzie to takie trudne po pewnym spotkaniu...

______________________________________________________________________
Witajcie! :*
Zaczynamy bloga od prologu :)
Mam nadzieję ,że się podoba. Pierwszy rozdział niestety nie wiem kiedy się pojawi.
Musicie czekać. Akurat kończą mi się ferie i zacznie się ostra nauka :/
Jednak postaram się dodawać posty regularnie. Mam nadzieje ,że się uda :)
Do następnego! Pozdrawiam :****

                                         Czytasz = komentujesz :*

czwartek, 11 lutego 2016

Bohaterowie

                                                        Aleksandra Nowak - 23 lata.

"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. "

                                                               Kamil Stoch - 28 lat.
 "Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć."