piątek, 25 marca 2016

Rozdział 3

Przez te 3 tygodnie praktycznie nic ciekawego się nie działo. Moja praca z chłopakami się rozwija i mamy bardzo dobre relacje. Cieszę się ,że mamy taki dobry kontakt bo oto mi od początku chodziło. Relacje z Kamilem nic się nie zmieniły od naszego ostatniego spaceru. Byliśmy jeszcze na takich kilku spacerach i lepiej się poznaliśmy. Fakt dalej na siebie często zerkamy ,ale to nic takiego. Chociaż moja podświadomość mówi ,że chce więcej niż tylko takie marne "zerkanie". Czasami mam ochotę kopnąć ten natrętny głosik w mojej głowie. Nic na to nie poradzę. Dalej pozostaje to ,że za każdym razem na jego zerkanie w moim brzuchu pojawia się stado motyli. Zauważyłam ,że patrzy się na mnie inaczej niż pozostali skoczkowie. Nieraz się na tym przyłapałam ,że myślałam o tym jak to by było gdybym chodziła z Kamilem. Miałam wtedy ochotę puknąć się w mój pusty łeb. Ja tu mam pracę ,a nie romanse ze skoczkami! Jeszcze na dodatek miałam z nim erotyczny sen...Kiedy się obudziłam byłam w lekkim szoku. W lekkim to mało powiedziane...Czy ja mam coś z głową?! Piotrek oczywiście dalej pozostał przy swojej genialnej taktyce i cały czas na nas zerka. Od czasu do czasu widać jak uśmiecha się pod nosem jakby sobie coś uświadamiał.Czasami myślę ,że on wie od nas więcej niż się wydaje. Wspominałam również ,że skoczkowie to duże dzieci? Naprawdę potrafi im przychodzić dziesięć myśli na minutę. Pomysły to już mają szczególnie genialne! Gdy tylko chcą te pomysły drążyć ja się wymiguję tym ,że mam pracę. Nie chce później mieć problemów przez tych czubków. Także przez ten miesiąc uświadomiłam sobie ,że pracuje w świecie wariatów. Raczej powinni napisać w ogłoszeniu ,że to będzie niańczenie dzieci! Sama się dziwie ,że jestem jeszcze normalna i nie mam szalonych pomysłów. Oni to już przewyższają wszystkich. Pewnego dnia postanowili zamknąć w składziku na miotły Kubackiego co im się udało. Prawie 2 godziny później znalazła go akurat pani sprzątająca ,która spokojnie sobie przyszła po miotłę ,a tu zastała taki widok. Przez półgodziny Kruczek cały siny na twarzy krzyczał na nich na treningu ,a potem kazał biegać tyle kółek ,aż do upadłego. Innym pomysłem było to ,że wrzucili Maćkowi szamponetkę do szamponu. Efekt był genialny! Chyba śmialiśmy się z biednego Maciusia z godzinę lub więcej. Jego ciemne włosy zrobiły się dość jasne ,bo oczywiście chłopaki wrzucili mu szamponetkę farbującą na blond. Kot cały zażenowany i czerwony na twarzy chodził cały dzień obrażony. Do tej pory mu tak zostało ,ale już mniej jak przedtem. I przestał się na chłopaków dąsać. Także jak widać mam teraz dość ciekawe życie. Do rozpoczęcia sezonu zimowego zostały już tylko 2 tygodnie. Czas zleciał bardzo szybko! Zaczyna mnie już łapać stres. Skoczkowie sprawiają wrażenie wyluzowanych ,ale wiem ,że w głębi już odczuwają stres.Dzisiaj był wyjątkowy chłodny i wietrzny dzień. Ubrałam rurki,bluzę i ciepły sweter. Jak zwykle śniadanie miało być o godzinie 8. Zeszłam do stołówki i zauważyłam ,że wszyscy już tam siedzą. Przy stole było (przyzwyczaiłam się już do tego) tradycyjnie głośno. Kruczek tylko przewracał oczami i spojrzał na mnie z miną typu "Ratuj mnie proszę!". Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam koło Huli.
- Kakao? - zapytał.
- Z chęcią. - powiedziałam. Stefan nalał mi ciepłego napoju do kubka ,a ja w międzyczasie zrobiłam sobie kanapki. Oczywiście musiałam siedzieć na wprost Kamila. Chłopaki robią mi chyba na złość. Stoch mrugnął do mnie i uśmiechnął się szeroko. Musiałam to odwzajemnić. Bo jak tu przy tym człowieku się nie uśmiechnąć? I znowu te cholerne motylki w brzuchu.
- No dobra. Teraz mam dla Was ogłoszenie! - Trener entuzjastycznie klasnął w dłonie. Co to za informacja?
- Nasz szanowny Prezes był tak miły ,że...
- Że co? - przerwał mu Kot. - No trenerze! Wie trener ,że ja nie lubię żyć w niepewności!
Łukasz westchnął. Podziwiam go szczerze ,że jeszcze nie stracił cierpliwości! Moja już się zaczyna kończyć...
- Kontynuując - powiedział  zerkając na nas wszystkich - Nasz Prezes zaprosił tutaj do naszego ośrodka kadrę Norwegii ,żeby te ostatnie 2 tygodnie spędzili u nas w Polsce na zgrupowaniu. Z przyjemnością mogę stwierdzić ,że Aleksander Stoeckl przyjął propozycję i będą już dzisiaj po południu! Także chłopcy - spojrzał na nich ostro - macie zachowywać się przyzwoicie i pokazać się z jak najlepszej strony! I ty Piotrek również - tu trener spojrzał surowo na Wiewióra.
- Ależ trenerze - zaczął - ja przecież jestem grzeczny jak aniołek. Chociaż muszę się ich spytać czy nie mają jakieś wódki...
- Piotrek!
- Oj no dobrze. Ale chyba taką imprezę powitalną można zrobić no nie? Będę grzeczny! - zapewnił.
Wszyscy powitali to z chęcią. W sumie sama mogę uczestniczyć w takiej imprezie. Liczę na to ,że Norwegowie okażą się bardzo fajni. Z telewizji nie mogę stwierdzić jacy są ,a tu proszę! Poznam ich osobiście. Łukasz patrzył się z niepewną miną.
- Porozmawiam z ich trenerem - odpowiedział - I zobaczymy co da się zrobić. Także pamiętajcie o czym Wam mówiłem. I żadnej wódki nie ma być na imprezie jak się odbędzie! Sam osobiście przyjdę i sprawdzę. Ciebie Piotrek to już szczególnie przeszukam. - wskazał palcem na Żyłę. Wiewiór jęknął. No tak dla niego impreza bez alkoholu to nie impreza.
- A czemu trener nie upomniał też Oli? - zapytał Kubacki.
- Bo Ola nie sprawia takich problemów wychowawczych jak Wy. - puścił oczko i wyszedł ze stołówki. Skoczków zamurowało. Ich miny były wprost genialne! Zaczęłam się śmiać.
- Nie wiem jak wy chłopcy ,ale ja idę się przygotować na tą imprezę. - powiedziałam wesoło i ruszyłam do swojego pokoju. Z racji tego ,że dzisiaj przyjeżdżają do nas goście Łukasz dał chłopakom wolne od treningów. Dzisiejsze przedpołudnie było dość napięte. Trener powiedział skoczkom ,że trener Norwegii wyraził zgodę na małą imprezę. Organizacja poszła w ruch. Impreza miała się odbyć na stołówce. Kucharki były tak miłe ,że przygotowały różne przekąski. DJ miał być nie kto inny jak Piotrek. Zamiast alkoholu (Piotrek przyjął to strasznie) były różne napoje typu Coca Cola. Chłopaki porozsuwali stoliki ,żeby było trochę miejsca do tańczenia. Ja siedziałam przed swoją szafą i zastanawiałam się co ubrać. Nie jestem typem dziewczyny co ma nie wiadomo ile ciuchów ,jednak dzisiaj chciałam się pokazać z jak najlepszej strony. W końcu po godzinie męki wybrałam swoją ulubioną czarną,koronkową sukienkę do kolan. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekki makijaż. Byłam już gotowa ,gdy do pokoju wpadł Kubacki.Wytrzeszczył na mnie oczy i powiedział:
- Wow! Norwedzy jak się zobaczą to padną z wrażenia! Chyba powiem chłopakom ,żeby okna otworzyli ,a sam stanę przy Kamilu i będę próbować go łapać jak zemdleje na twój widok.
Trzepnęłam go w ten pusty łeb. No kretyn! Dawid zaczął chichotać i szybko umknął z pokoju przed poduszką ,którą w niego próbowałam rzucić. Po chwili usłyszałam nadjeżdżający pojazd. To chyba Norwedzy przyjechali autokarem. Ruszyłam na stołówkę ,gdzie wszyscy już czekali. Trochę to potrwa bo skoczkowie jeszcze muszą zanieść swoje bagaże do pokoi. Nalałam sobie soku i usiadłam przy stoliku. Odpisywałam właśnie na smsa przyjaciółki gdy na korytarzu usłyszałam śmiechy. Odwróciłam się i zobaczyłam ,że Norwedzy witają się już z chłopakami.
- Ola! - zawołał do mnie Piotrek. Nieśmiało podeszłam do nich. - Poznajcie naszą nową fizjoterapeutkę. Także Ola to jest Johann,Daniel,Tom,Anders i Kenneth.
- No chłopaki zazdroszczę Wam! - powiedział Hilde - Z taką pięknością pracować!
Zarumieniłam się. Czemu każdy musi mnie tak zawstydzać? Kiedy podałam Gangnesowi rękę spojrzałam na niego. Uśmiechał się do mnie przyjaźnie. Patrzyliśmy się tak na siebie ,aż w końcu ktoś chrząknął. O strząsnęłam się z amoku. Czułam jak na moich policzkach pojawiają się po raz kolejny rumieńce. Po godzinie impreza się rozkręciła. Norwedzy okazali się naprawdę sympatyczni i zabawni. Najlepiej dogadywałam się z Kennethem. Przemiły chłopak. Mieliśmy dużo wspólnych tematów i okazało się ,że mamy takich samych ulubionych piosenkarzy. To chyba nie jest przypadek!
 - Zatańczysz ze mną? - zapytał po chwili.
- Jasne - odpowiedziałam.
Weszliśmy na parkiet. Na moje nieszczęście zaczęła lecieć powolna muzyka. Spojrzałam  w stronę gdzie leciała muzyka lecz nie zastałam tam Piotrka tylko Forfanga  ,który uśmiechał się z podniesionym kciukiem do góry. Znów spojrzałam na Kennetha. Ten uśmiechał się tylko z wyciągniętą ręką.Złapałam go i po chwili zaczęliśmy tańczyć.Nie było tak tragicznie. Okazało się ,że jest naprawdę świetnym tancerzem. Potem do tańca porwali mnie inni skoczkowie.  Po kilku piosenkach postanowiłam odpocząć. Siadłam przy stoliku obok Kamila ,który siedział sam. Odkąd załapałam kontakt z Kennethem , Stoch chodził strasznie naburmuszony. Nawet na mnie nie spojrzał jak usiadłam. Postanowiłam to wyjaśnić.
- Co jest Kamil? Czemu się nie bawisz?  
- Nie ważne. - powiedział rozeźlony.
- O co ci chodzi? - powiedziałam zdziwiona.
Spojrzał na mnie. W jego oczach nie było już tych iskierek ,gdy zawsze na mnie patrzył.
- O co mi chodzi? O co? Ależ o nic! Po co się o mnie martwisz! Lepiej leć do swojego kochanego Gangnesa bo będzie Cię szukać. A to byłaby wielka tragedia! - prychnął.
Nie uwierzyłam w to co usłyszałam.
- Więc o to ci chodzi! Wiesz co Kamil? Jak przestaniesz się na mnie dąsać o to ,że próbuje nawiązać kontakty z innymi skoczkami to mnie poinformuj! - warknęłam.
Wstałam i tak po prostu wyszłam ze stołówki. Wiem ,że wszyscy na nas patrzyli ,ale teraz miałam to gdzieś. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Miałam już tego dość. Spojrzałam na zegarek. 22.27. Westchnęłam. O co chodzi temu Kamilowi? Czy to takie straszne ,że chce się zaprzyjaźnić z innymi skoczkami? Do tej pory dogadywałam się z nim świetnie ,a teraz nie wiem czemu się tak zachowuje. Czyżby był zazdrosny? Niee to niemożliwe. Po szybkiej kąpieli położyłam się do łóżka. Dalej myślałam o tej całej sytuacji ,aż w końcu zmęczona usnęłam.

Perspektywa Kamila
Niech to szlag! Po tym jak Ola wściekła wyszła ze stołówki wszyscy wlepiali oczy na mnie. Miałem już dość tego wieczoru. Wstałem i po prostu tak wyszedłem. Postanowiłem przejść się wokół ośrodka. Zaczęły mnie brać już wyrzuty sumienia. Po co ja na nią tak naskoczyłem? A no tak. Byłem zazdrosny. I to cholernie. Kiedy widziałem jak tańczyli i się na siebie patrzyli po prostu ciśnienie mi się podnosiło. Miałem ochotę do niej podejść i powiedzieć jej co czuję. Ale nie mogę. Boję się tego jak zareaguje. Westchnąłem. Czemu miłość musi być tak ciężka? Usłyszałem za sobą czyjeś kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem Stefana.
- Pogadamy? - zapytał.
- Niby o czym?
- Już dobrze wiesz o czym. - powiedział.
- No dobra.
- Chodź usiądziemy tam - wskazał na najbliższą ławkę. Siedzieliśmy w chwilowej ciszy.
- Dlaczego tak naskoczyłeś na Olę?
Spojrzałem na niego. Zwierzyć mu się? Chyba tak zrobię.
- Byłem zazdrosny. O Gangnesa.
- No tak to wszystko wyjaśnia - rzekł Hula - Wiesz ,że to wszystko twoja wina?
- Wiem. Mam teraz straszne wyrzuty sumienia. Boję się ,że Ola się ode mnie odwróci.
- Oj Kamil. Musisz o nią walczyć. Kochasz ją prawda?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odrzekłem - Jest całym sensem mojego życia.
- Więc walcz o ten sens! Nie pozwól ,żeby znikła z twojego życia! W końcu nadejdzie taki moment ,że wyznasz jej to co czujesz. Pamiętaj o tym. Musisz ją przeprosić i powiedzieć co czujesz. Dasz radę.
Wstał, poklepał mnie po ramieniu i poszedł. Mnie natomiast zostawił z wielkim mętlikiem w głowie. Co ja mam robić?

Przez następne kilka dni Ola dalej się do mnie nie odzywała. Nawet nie zaszczycała mnie wzrokiem. Robiło mi się smutno. Kiedy zostawaliśmy sami i chciałem ją przeprosić dziewczyna po prostu szybko zmykała. Nie wiem co mam już robić. Najgorsze jest to ,że jej kontakt z Norwegiem jest coraz lepszy przez co jeszcze bardziej jestem zazdrosny. Chłopaki patrzą na mnie tylko ze współczuciem. Wiedzą ile dla mnie znaczy. Dzisiaj już mamy wyjazd do Klingenthal. Właśnie spakowałem już swoją ostatnią walizkę. Przy autokarze czekał już Kruczek z Olą. Nawet nie liczyłem już na to ,że na mnie spojrzy. I miałem rację. Norwegowie jechali osobnym autokarem z czego się cieszyłem. Przynajmniej nie będę widział jak się ciągle do niej uśmiecha...Czekała nas kilkugodzinna podróż ,więc wygodnie rozsiadłem się z tyłu i założyłem słuchawki na uszy. Nawet nie wiem kiedy usnąłem. Po kilku godzinach obudziły mnie śmiechy chłopaków. Jak zwykle Piotrek ich rozbawiał. Ola natomiast siedziała z przodu i rozmawiała z trenerem. Zauważyłem ,że jesteśmy już na miejscu. Wysiedliśmy z autokaru i wzięliśmy swoje bagaże. Jak zwykle był bałagan przy recepcji. Po półgodziny każdy wiedział ,gdzie mamy pokoje. Ja jak zwykle dzieliłem swój ze Stefanem. Okazało się też ,że Ola ma pokój na wprost mojego. Cudownie. Zeszliśmy na dół na kolację. Zauważyłem ,że były już wszystkie reprezentacje. Co chwile ktoś się ze mną witał. Oczywiście Prevc kiwnął tylko nieznacznie głową. Jakoś nigdy za nim nie przepadałem. Fizjoterapeutka siedziała jak zwykle na wprost mnie ,ale nawet się na mnie nie patrzyła. Miałem już tego dość. Szybko zjadłem kolację i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem gorącą kąpiel i położyłem się do łóżka. Rozmyślałem jeszcze nad tym jaki będzie ten sezon. Miałem nadzieję ,że o wiele lepszy niż poprzedni. Gdyby nie ta kontuzja może udałoby mi się wskoczyć nawet do najlepszej trójki. Po chwili jednak usnąłem rozmyślając o Oli. Przez następny dzień nic ciekawego się nie działo. Trening mieliśmy dzisiaj o 17. Właśnie jechaliśmy na skocznię.
- No chłopcy! - powiedział Kruczek ,gdy siedzieliśmy już wszyscy w "domkach" - Dzisiaj jest pierwszy oficjalny trening. Liczę na to ,że spiszecie się jak należy. Teraz przebierajcie się. Tutaj się Wasze numery startowe. Jutro macie wszyscy mi się zakwalifikować! - spojrzał na nas surowo jednak po chwili jego twarz złagodniała - Mimo wszystko życzę Wam udanego sezonu.
Kruczek wyszedł ,a Ola tuż za nim.
- Dalej nic? - spytał Żyła.
- Nic.
- Będzie dobrze - powiedział i wyszedł. Zostałem już tylko ja. Byłem najwyżej w klasyfikacji w tamtym sezonie ,więc startuje później niż oni. W końcu zbliżał się czas na mój skok. Przebrałem się i ruszyłem windą na skocznie. Jak to cudownie w końcu znaleźć się na tym obiekcie! Jestem pozytywnie nastawiony i liczę ,że trening się uda. Jednak po moim skoku nie byłem tak zadowolony. 120 m. Wiem ,że to dopiero początek ,ale liczyłem na więcej. W kwalifikacjach muszę pokazać więcej! Po tym wszystkim siedzieliśmy już wieczorem z chłopakami w moim pokoju.
- Kiedy w końcu pogadasz z Olą? - zapytał Hula.
- Nie wiem. Kiedy chce z nią pogadać ona po prostu mnie unika i znika.
- Teraz jest okazja - powiedział Dawid - siedzi w pokoju i nie ma co robić. - widząc moją minę dodał - Norwedzy poszli do klubu świętować rozpoczęcie sezonu. Słyszałem jak Gangnes ją zapraszał ,ale ona mu odmówiła.
W moim sercu pojawiła się iskierka radości. To musi coś znaczyć!
- Myślicie ,że teraz jest okazja?
- No pewnie! - odpowiedział Piotrek - Leć do niej i nawet dzisiaj do pokoju nie przychodź! Aa i starajcie się być cicho bo niektórzy chcą spać.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Haha bardzo śmieszne - powiedziałem ironicznie - Dobra idę.
- Powodzenia!
Wyszedłem z pokoju i stanąłem naprzeciw drzwi Oli. Muszę ją przeprosić i powiedzieć jej co czuje. Teraz jest do tego idealna okazja.

_________________________________________________________________________________
Po dość długiej przerwie wracam z kolejnym rozdziałem!
Dzieje się no nie? :D Wszystko mam już ogarnięte ,więc mam nadzieję ,że rozdziały będą pojawiać się dość regularnie. Teraz coś z innej beczki. Chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt! Żeby Wam w szkole szło jak najlepiej,żeby spełniły się Wam wszystkie najskrytsze marzenia i to co wszystko chcecie usłyszeć. Jeszcze raz Wesołych Świąt! :)
Pozdrowienia! :***
                                               Czytasz = Komentujesz :**

1 komentarz:

  1. Przerywać w takim momencie?! No proszę cię :/
    Kamil pokazał nam tutaj swoją inną twarz. Nie sądziłam że może być tak zazdrosny. Ale niestety nie wytrzymał :/
    Co jak co, jednak Ola się tu okropnie zachowała. Nie odzywa się do Stocha, ucieka.
    Czekam na następny!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń